5. Cinque

1.1K 119 6
                                    

Grupa chłopaków z bandanami na twarzach wbiegła do sklepu z biżuterią.
Normalnie obchodzili się delikatnie, układali plany, po napadach nikt nie pamiętał co się zdarzyło, a nawet jeśli to nie było ich jak złapać, bo nie zostawiali po sobie zbytnich śladów.
-Na ziemię.- warknął Sal do grupki dziewczyn stojących przy pięknych jubilerskich wyrobach.
Przerażone nastolatki odrazu padły na ziemię piszcząc głośno. Gabriel i Dan właśnie rozbrajali zamki gablot, za którymi kryły się wszelkiego rodzaju szmaragdy i diamenty oraz wielokaratowe złoto.
Daniel dotknął misternej kłódki upewniając się, że nikt nie patrzy w jego stronę, a gdy ta zamarzła na kość mocno huknął w nią łomem. Tak jak tego oczekiwał rozleciała się na drobne kawałeczki dając mu dostęp do całej półki kosztowności, którymi zaczął obładowywać czarną sportową torbę Adidasa. Gabi- pomimo tego, iż miał wrażenie, że jego moc jest bezużyteczna- manewrował cienką gałązką między zaciskami zamku, a po dwóch minutach ta otworzyła się jakby miał klucz. Ray szperał coś przy kamerach, odkręcając je i resetując nagrania z ostatnich 30 minut. Pózniej wybiegli zabierając ze sobą łup.
Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie jeden świadek; postać w szarym płaszczu o czarnych oczach wpatrywała się w zaistniałą sytuację z ciekawością.
Ale nie interesowała go kradzież.
Tylko moce z jakimi pomocą została wykonana.
Chłopcy myśleli, że nikt nie widzi jak ich używają - w końcu klientki leżały na zimnych kafelkach twarzami w dół, ekspedientka stała obok Sallivana na muszce, odwrócona tyłem do nich.
Onax widział.
I teraz wiedział, że nie myli się w stosunku do nich.
Byli czterema z pięciu.

~blah blah~*

-Ić sobie.- mruknął Danny pacając stojącą nad nim osobę.
To zazwyczaj Ray budził go i lubił się z nim droczyć, odganiając go gdy ten skakał po nim i rzucał w niego poduszkami. Otworzył jedno oko, kiedy chłopak nie robił nic poza staniem nad nim.
-Ray weee...- zaczął, ale zobaczył, że wcale nie stoi nad nim jego przyjaciel.
-Co to tu się odpierdala?!- wrzasnął podskakując na łożku.
Nie znał osoby, która nad nim stała.
A właściwie...
Czarnowłosy mężczyzna miał ten sam płaszcz.
Ta sama blada skóra.
Te same oczy.
Czarne oczy.
Nie zdążył uciec, nawet krzyknąć, a obcy przyłożył do jego ust szmatkę namoczoną chloroformem.
Nie sądził, że kiedykolwiek zostanie powalony własną bronią.
Szamotał się jeszcze moment i nawet krzyczał, ale po chwili nie był w stanie już tego robić. Próbował walczyć sam ze sobą, ale nie dało to nic, bo jego powieki opadły bezwiednie.
Onax odgarnął kosmyk blond włosów z jego twarzy i zakrył jego nagie ciało prześcieradłem. Uśmiechnął się do siebie i podniósł chłopaka w stylu panny młodej- trochę nieprzytomnej, ale zawsze.
Otworzył okno i skoczył.

----------------------------------------------------
* raczej będę pisać ile czasu minęło w time skipie, ale jeśli czas nieokreślony, to pojawi się ~blah blah~ 😚 ^^

Czterech z pięciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz