34. Trentaquattro

240 38 10
                                    

Dan przytrzymał łyżkę dłonią, a zębami pociągnął tłoczek.
-Quickly moving towards a storm. Moving toward, torn. Into pieces over reasons of what these storms are for. I don't understand why everything I adore takes a different form when I squint my eyes. Have you ever done that?- zaśpiewał cicho, a łzy spłynęły po jego policzkach.
Miał już dość.
Dość wszystkiego.
Zacisnął mocniej chustkę na przedramieniu i wbił igłę strzykawki tuż obok kilku siniaków na zgięciu łokcia.
Nie czuł już nic, tylko jak chłodny płyn powoli roztacza się po jego żyłach.
Nie czuł już żadnej euforii, nie już tak kolorowo jak za pierwszym razem.
Właściwie brał już tylko po to, żeby uniknąć objawów po odstawieniu.
Nie chciał, nigdy nie chciał być ćpunem.
Ale był.
Oparł głowę o zimne kafelki i przymknął oczy wsłuchując się w zakończenie piosenki Twenty One Pilots 💞.
Po co mu to było? Po co?
Czuł się okropnie, wyglądał jeszcze gorzej, martwił ukochane osoby i niszczył samego siebie.
To nie tak wyobrażał sobie swój koniec.
-Dan, dlaczego zamknąłeś się w środku i prysznic jest włączony od jakiejś godziny?!  Wszystko okay?
Ray walił w drzwi kolejny raz. Miał zle przeczucia.
Słusznie.
-Jeśli nie odpowiesz mi w ciągu 30 sekund, to sam tam wejdę.
Brunet nie usłyszał odpowiedzi, więc szybko otworzył drzwi scyzorykiem i natychmiast podbiegł do chłopaka na podłodze, nie kłopocząc się nawet wyłączeniem prysznica.
-Dan! Dan kochanie co ci jest?! WATERSON!!!- wrzasnął.
Usta chłopaka były niebiesko-fioletowe, a oddech okropnie nierówny. Półleżał przy ścianie i ledwo reagował na to co dzieje się wokół niego.
-Nie zasypiaj, tylko teraz nie zasypiaj!-Ray cały czas klęczał przy nim trzymając za zdrętwiałą, siną rękę ukochanego, kiedy Sally dzwonił na pogotowie, a Gabriel jak najszybciej mógł przeczesywał internet.
-Czy ta strzykawka ma coś brązowo dziwnego w środku?
-Tak i ta łyżka, zapałki...
-Wyglada na to, że Dan przedawkował heroinę...
Danny mocno się starał, ale w momencie kiedy do łazienki wbiegło trzech obcych mężczyzn, przestał walczyć ze sobą, zbyt go to męczyło.
Widział już tylko czerń...

~week later~

-Też mam takie wrażenie, ale... nigdy w życiu bym nie pomyślała, że...- Susan kopnęła kamyk.
-Że Dan brał?- przerwał jej Gabby. Kiwnęła głową.- Ja też.
-Szkoda mi też Raya. Odkąd Dan jest na odwyku, on chodzi tam codziennie i próbuje przekonać ich, aby go tam wpuścili. To już prawie drugi tydzień.
-Bo go kocha. To... to jest miłość.
-Tak...- westchnęła jakby rozmarzona-Prawdziwa.
Długowłosa otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, ale nagle odwróciła głowę przez co potknęła się o wystający korzeń i poleciała do przodu prosto na zielonowłosego, który już na to czekał widząc jak dziewczyna nieprzytomnie ogląda się za siebie.
-Miałam wrażenie jakby jakaś gałąź złamała się tam w krzakach.- niepewnie pokazała przed siebie.
Chłopak od razu odwrócił się w tamtą stronę, ale przed pójściem tam zatrzymała go dłoń dziewczyny na nadgarstku.
-Gabriel... uważaj na siebie.
-Będę, nie panikuj. Zostań tu, okay?
Kiwnęła głową.
Szybko tam podbiegł, spodziewając się zwierzęcia, lub czegoś całkowicie nieszkodliwego, więc jakie było jego zdziwienie kiedy z krzaków wyskoczył dwudziestolatek z rewolwerem.
Susan zasłoniła usta i poczuła jak momentalnie robi jej się słabo.
Nie pozwoliła sobie zemdleć na widok byłego chłopaka z bronią.
Wiedziała, że ją znajdzie.
Wiedziała po co tu jest.
Żeby z nią skończyć.
Miała gdzieś czy strzeli do niej, ale nie było mowy, aby zrobił cokolwiek Gabrielowi.
Odkąd ją uratował wiedziała, że ma coś w sobie, podobał jej się.
Ale teraz... wiedziała.
Przecież go kocha.
Kochasz go idiotko!
Szkoda, że kiedy Susan zorientowała się, że kocha Gabriela, usłyszała strzał i krzyk chłopaka.

----------------------------------------------------
Hej!!! ❤️🦌 Dzisiaj siedzę sobie z przyjaciółką ( dagix96 ) i mamy taką babską noc piszemy, oglądamy horrory, robimy paznokcie i inne takie bullshity 😂💞 Z tej okazji...
ROBIĘ MARATON!!! 😄
Duże prawdopodobieństwo jest, że ten maraton zakończy opowiadanie... buziaki 💓

Wyjaśnienia; zastanawialiście się o co chodzi z łyżką. Cóż narkomani często rozpuszczają na niej heroinę...
Nie popieram narkotyków, przeciwnie, nigdy w życiu nic nie bierzcie, to tylko zabija ludzi. Zrobiłam to Danowi głównie w przeciwnym celu; zeby pokazać jakie to świństwo. Nie dajcie się, zbyt dużo wspaniałych ludzi zabija się w ten sposób.
Stay alive, kocham was.💔

Czterech z pięciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz