Ray chodził naburmuszony i zły odkąd Oliver zamieszkał z nimi, bo jak uważał "nie są doświadczeni i mogą ich dorwać". Brunet uważał, że to tylko debilny pretekst, bo przecież wcześniej jakoś żyli i jakoś ich nie porwali. No prawie... ale to tylko dlatego, że tej nocy Ray spał w swoim pokoju. Od wtedy postanowił, że codziennie będzie czuwał obok Danny'ego, który bał się spać sam i miewał okropne koszmary.
Po krótkim chłodnym prysznicu ubrał się w swoje milutkie swetrowe spodnie od piżamy w kratę. Kiedy otworzył drzwi, jego serce stanęło, a uśmiech totalnie zgasł. Dan leżał na łożku, objęty ramieniem Olivera, a jego klatka opadała i unosiła się miarowo. Oliver uśmiechnął się przebiegle i złożył czuły pocałunek na czole blondyna.
Zabolało, cholernie. Chyba właśnie wtedy kiedy po jego policzkach spłynęły łzy, Ray zrozumiał, że go kocha.
Nie wiedział czemu płacze- w końcu nawet nie był z Danem. Po prostu mu na nim zależało, tyle czasu. A jakiś Oliver wpierdolił się w ich życie i tak zwyczajnie go przytula i całuje.
Wyszedł z pokoju mocno trzaskając drzwiami, budząc ukochanego.
-Czemu tak walisz drzwiami?- spytał zaspany i odwrócił głowę patrząc na chłopaka wychodzącego za nim z pokoju.- Co robiłeś w moim pokoju?
-Nic...- odmruknął i wyminął ich.
-Czy ty płaczesz?- spytał pociągając go za ramię, a przynajmniej próbował to zrobić, bo nie dosięgnął.
-Nie.- odpowiedział wycierając łzy wierzchem dłoni.- Kroiłem cebulę.
-O pierwszej? Śmiem wątpić. Co się stało Ray. Ty mnie wspierałeś, więc ja ciebie też będę.
-Nic, naprawdę nic się nie stało. Dobranoc.
-Nie! Poczekaj. Czy... możesz...
-Jasne.- uśmiechnął się i weszli do jego pokoju.~następnego poranka ^^~
Dan postawił patelnię na stole i usiadł na przeciwko Gabriela. Podczas śniadania- i w ogóle posiłków- zazwyczaj żywo dyskutowali, ale teraz zapadła grobowa cisza. Wszystko przez Olivera, który siedział przy stole w samych bokserkach, a byli przyzwyczajeni, iż nigdy nie siadają do niego w piżamach. W kuchni słychać było tylko szczęk noży i widelców kiedy jedli jajecznice przygotowaną przez Daniela. Blondyn właśnie wkładał widelec do ust, gdy nagle jego jedzenie spadło, a on pisnął na cały głos.
Ray posłał mu zdziwione spojrzenie, ale szybko wyhaczył rękę Olivera pod stołem. Spojrzał na chłopaka wzrokiem mordercy i zdzielił go po znajdującej się na wewnętrznej stronie uda Danny'ego dłoni.
-Nigdy. W życiu. Go. Nie. Dotykaj.- wycedził.- Albo szybko się ono skończy.
-Przecież nie zrobiłem nic złego!
-Może dla ciebie, ale nie znasz żadnego z nas tak jak ci się wydaje więc przestań udawać wielkiego znawcę.
-Daj spokój.- powiedział Sally unosząc wzrok znad gazety.
-Jak mam dać spokój?! On dotknął mojego kruszka tam, gdzie tylko ja go mogę dotykać!!!
-Uspokój się Ray, proszę.- wtrącił się Gab zaczynajac denerwować się napiętą atmosferą.
-Jestem kurwa spokojny.
-Nie nie jesteś. Przestań czepiać się Olivera i zacznij jeść.
-Wszyscy jesteście siebie warci.- odburknął i wstał od stołu.
Totalną ciszę przerwało tylko westchnienie Gabriela. Po chwili od stołu wstał też Dan i zmierzył za Rayem.
-Proszę nie złość się tak. Dziękuję, że mnie bronisz, ale Oli to serio spoko gość, daj mu szansę.
-Naprawdę?! OLI?? Co jeszcze kurwa, dasz mu się przelecieć?!
Chłopak znieruchomiał.
-Sorry, to nie miało tak zabrzmieć.- westchnął i usiadł na łożku.
-Dlaczego tak go nie lubisz? Znamy go dwa dni.
-Wiesz czemu go nie lubię? Nie? To ci powiem. On próbuje mi ciebie odebrać, a ja cię kurwa kocham.
CZYTASZ
Czterech z pięciu
FantasyCzterech chłopaków uciekło z domów. Kradną żeby mieć na życie. Lecz nie są zwykłymi nastolatkami.