17. Diciasette

653 75 9
                                    

Chłopcy tonęli w zastraszającym tępie i Sally poczuł, że uderzyli w dno. Dodatkowo poczuł, że jego trampki są całkowicie przemoczone, bo woda coraz szybciej wciekała do środka- nawet nie wiedział skąd, gdyż okna były pozamykane.
Kiedy woda była do pasa, Danny krzyknął:
-Zrób coś!
I słysząc przerażony głos chłopaka, wstąpił w niego jakiś impuls.
-Wszystko się zablokowało, musimy rozbić szybę! Nabierzcie jak najwiecej powietrza i płyńcie w górę po wyjściu przez przednią szybę.
-Co z pieniędzmi?
-Olać pieniądze, i tak przemokną jak będziemy płynąć. Najważniejsze teraz jest wasze zdrowie i życie.- powiedział i wyrwał podgłówek ze swojego siedzenia.
-Raz...- liczył i uderzył w róg przedniej szyby z całej siły- lepiej uderzać tam, niż w środek, gdyż szybciej pęka. Ta pękła lekko.
-Dwa...- powiedział i uderzył kolejny raz. Pęknięcie powiększyło się i woda wlewała się coraz szybciej.
-Trzy!- walnął najmocniej, a szyba rozsypała się, a chłopcy wypruli przed siebie. Chwilkę później samochód był cały zalany, a Sal kiedy upewnił się, że wszyscy wypłynęli, sam zrobił to samo.
Kilka minut i wynurzył się, nie tracąc oddechu bezproblemowo przepływając kilkunastometrową przestrzeń między dnem, a brzegiem. Podpłynął do niego i podciagnął się na rękach.
10 sekund później, odetchnął z ulgą, gdy z wody wynurzył się Gabriel i Ray biorący głębokie, gwałtowne oddechy. Pomógł się im wydostać z wody.
Dlaczego Dan tak długo nie wypływa?
Zdecydowanie za długo.- pomyślał.
-Danny powinien już tu być.
-NIE MA GO?!- wrzasnął nagle Ray rozglądając się gorączkowo.- Popłynę po niego!
-Nie. Wytrzymasz pod wodą nie więcej niż 3 minuty, ja potrafię około dwudziestu.- powiedział czarnowłosy nawet nie czekając na odpowiedz, a wskakując do wody na główkę.
Czuł się jak syrena płynąc jak najszybciej w dół i rozglądając się. Co prawda widok był lekko zamazany, ale mniej niż przed tym jak otrzymał swoją moc. Przyspieszył jeszcze bardziej kiedy zobaczył już nieprzytomnego Dana, którego noga zaplątana była w jakąś starą rybacką sieć. Jego dłonie krwawiły zostawiając w błękitnej wodzie smużki rdzawowej cieczy.
Próbował rozerwać siatkę, ale nic to nie dało, bo ta była bardzo ostra i odrazu się skaleczył- pewnie ręce blondyna wyglądały tak właśnie po walce z siecią. Sally wyciągnął scyzoryk z kieszeni i szybko przeciął więzy i jak najszybciej złapał chłopaka pod pachami. Odepchnął się od piachu na dnie.
Po ponownym wynurzeniu się, mocno pchnął Snowa na piasek.
-Danny? Kochanie słyszysz mnie?!-spytał przejęty Rosewell biorąc jego twarz w dłonie.
Przyłożył twarz do jego ust. Były lekko rozchylone, ale nie czuł oddechu na policzku.
-On nie oddycha!
-Odsuń się!!!- wrzasnął Ray i odepchnął zielonowłosego.
Po kilku minutach dosyć improwizowanej reanimacji wykonywanej przez przestraszonego bruneta, Daniel zaczął gwałtownie krztusić się wodą i brał ogromne hausty powietrza.
Wszyscy byli tak przejęci całym wydarzeniem, iż nawet nie zauważyli, że policja zniknęła. Albo czekali na nich na górze. Mogli też sobie odpuścić i spanikować kiedy zobaczyli wpadający w taflę wody samochód i odpuścić choć nie powinni...
-Myślałem, że nie żyjesz! Dan, nie strasz mnie tak nigdy więcej!
-Postaram się...

~tego samego dnia wieczorem~

-Wtedy wjebałem samochód w jezioro!- wrzasnął Sally, a wszyscy wybuchli śmiechem, choć kilka godzin temu wcale nie było tak wesoło.
Co dziwne psy nie goniły ich już więcej, mało tego- rozmyli się w powietrzu.
Teraz piątka chłopaków siedziała w salonie, popijając jakiś tani alkohol i bawiąc się świetnie, śmiejąc ze wszystkiego co powiedzieli. Nie byli bardzo napruci- czasem wystarczą sami przyjaciele żeby pękać ze śmiechu bez powodu. Gabriel opowiadał jakąś z dupy historię o Kim Kardashian, kiedy Ray nagle wyszedł.
-A temu co?
-Pewnie dostał okresu.- powiedział Dan powodując kolejny wybuch śmiechu wsród przyjaciół.
-Ja wiem, że jesteś napalony, ale narobimy zbyt duży bałagan z moim okresem.- powiedział brunet wchodząc do pokoju ze smokiem* w ręku.
-Miałeś nie palić!- krzyknął Danny podskakując z nieudaną próbą odebrania chłopakowi papierosa.- Już ci się udawało!!! Wszystko psujesz.
-Wcale nie. Cały czas palę, tylko udaję, że nie.- powiedział z uśmiechem zaciągając się i wypuszczając dużą chmurę na twarz naburmuszonego blondyna.
-Co to? Ładnie pachnie.
-Lodziara**. Chcesz spróbować?
Chłopak pokiwał głową przecząco.
-Nigdy nie próbowałem. Chyba zakaszlę się na śmierć.
-Spokojnie.- powiedział i wepchnął ustnik między jego wargi.- Zaciągnij się mocno. Jakbyś... trochę jakbyś oddychał przez usta.
-To nie jest zerówka, prawda?- mruknął trochę niewyraźnie pociągając łyk wódki.
-Nope. Szesnastka.
-Ray pojebało cię? Dawać chłopakowi 16 na pierwszy raz?- spytał Oliver przechylając z puszkę z piwem.
-Nie będzie żadnego pierwszego razu.- warknął Sally wstając z kanapy i odsuwając sprzęt od ust blondyna.
-Jezu daj się pobawić, mamo.- brunet przewrócił oczami.
-I tak dałem mu się napić, a nie powinienem!- powiedział wskazując na nieźle już wstawionego Dana zarumienionego od pierwszej w życiu dawki alkoholu.
-Raz!- krzyknął chłopiec i bez odpowiedzi wyrwał ukochanemu smoka i zaciągnął się mocno.
-Dobry chłopiec.- uśmiechnął się, a Sal westchnął i usiadł z powrotem.
Danny powoli wypuścił dym, urwanym kaszlem.
-Boże. Mocne to.
-Oj tam.- powiedział i posadził go na swoich kolanach.
Przyciągnął jego głowę bliżej siebie i powoli wpuścił dym do jego ust, na co chłopiec zaśmiał się. Wyglądało to przeuroczo.
Chłopcy jeszcze długo bawili się, śpiewali piosenki- często nawet nie znając tekstu- urządzali konkurencje kto szybciej wypije, a przez cały ten czas Fireson wypuszczał chmury nosem, bądź przekazywał je swojemu chłopakowi lekkimi pocałunkami. Później wdmuchiwał dym do szklanki, a Oliver wypijał wszystko. Wszyscy byli w miarę trzeźwi, ponieważ mieli dobre głowy do procentów oprócz Dana, który zaraz miał zaliczyć solidny zgon.
Kiedy blondyn skulił się w rogu pokoju po czym nagle zaczął wymiotować do kwiatka, Sallivan wstał.
-Koniec tego dobrego, do łóżek.
Ray podszedł do ukochanego i podniósł go.
-Przepraszam ciuciusiu, nie powinienem namawiać cię do picia, albo powstrzymać cię.- zobaczył jak chłopak zakrywa usta.- Do kibla?
Dan w odpowiedzi pokiwał gwałtownie głową.
Chwilę pozniej Ray siedział za nim obejmując go i przytrzymując jego grzywkę w górze, gdy ten pochylał się nad toaletą.

----------------------------------------------------
*chodzi o takiego elektryka 😂😘
**liquid o smaku cukierków Ice

DZIĘKUJĘ WAM WSZYSTKIM TAK BARDZO... wybiło 2K wyświetleń, to dla mnie serio WOW. Chyba mogę wynagrodzić, że tyle nie było rozdziałów, bo z moją weną coraz lepiej... ❤️ W dodatku w związku z odzewem jaki zrobiło to opowiadanie, myślę, że pociągnie się dłużej niż miało. Co myślicie- to lepiej czy gorzej?
Może jednak powinnam już kończyć?
Piszcie i gwiazdkujcie! 💞🖖

Czterech z pięciuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz