Dana zamurowało po tych słowach i po prostu stał tam jak słup soli.
-Ja... ja ciebie chyba też...- wyszeptał, a brunet przysunął się do niego i pocałował delikatnie i czule sadzając go na kolanach.
Daniel cały czas uśmiechał się, przez co Ray całował go w zęby, ale podobało mu się to.
-Auć.- mruknął śmiejąc się, gdy rozpalona dłoń chłopaka dotknęła jego biodra, niemal je parząc.
Kilka minut błogości zostało przerwane jak do pokoju wparował Oliver.
-Dan potrzebny śnieg, od zaraz.
-Nie możesz przyjść później?- spytał Ray z powrotem całując chłopaka.
-Nie. Nasze moce nie są od tego, żeby sobie je wykorzystywać dla siebie, ale po to żeby kontrolować żywioły na całym świecie. I pomagać.
-To po chuja mamy te moce skoro nie możemy ich używać kiedy chcemy?! Ja tam bym wyruchał kruszka tak ostro, że mu się dupa zapali!
-Śmiesz twierdzić, że ja mam być dołem?!
-No a jak? Jakbyś mi tego malucha włożył, to nawet bym nic nie poczuł.
-Myślę, że w porównaniu z twoim, to bydle.
-Jeśli chcesz nazywać coś co ma 2 centymetry we wzwodzie bydłem...
Dan wystawił do niego środkowy palec i już chciał coś powiedzieć, ale Oliver głośno odchrząknął.
-Nadal tu jestem. Proszę idź do salonu Danny, okey?- spytał z uśmiechem na ustach, a gdy chłopak wyszedł, dodał- Możesz mu przekazać- jak już będzie bardzo zawiedziony po nocy z tobą- że jeśli chce mieć w sobie coś porządnego, to zapraszam.
-Pierdol się.- warknął.- Nawet go nie tkniesz. Jedyną osobą, która może wsadzać mu cokolwiek i gdziekolwiek, JESTEM JA. I sobie to zapamiętaj.
-Aha.- mruknął powątpiewająco i wyszedł, zmierzając do salonu.
Ray warknął wściekłe starając się nie spalić niczego. Dlaczego Oliver dla niego był taki chamski i wredny, a dla reszty chłopaków kochamy i milutki?! Albo dlaczego oni dali namawiać się na te jego kłamstwa?! Jakim w ogóle prawem on podrywa jego kruszka!?! Jakim prawem nazywa to się podrywem... to chamskie próby zaciągnięcia go do łóżka.
-Musisz zwyczajnie pomysleć o danym miejscu i spowodować tam śnieżycę. Właściwie wystarczy, że po prostu jesteśmy, ale czasem trzeba coś naprawić- wystarczy, że pomyślicie o danym miejscu i... postaracie się.
Pół godziny później skończyli rozmowę, a Oliver zatrzymał Dana, przytrzymując go za rękę.
-Danny? Ja przepraszam cię tak bardzo. Za bardzo się pospieszyłem, bo... naprawdę mi się podobasz i jesteś mega seksowny.- uśmiechnął się.- Sorki, nie będę już tak natrętny.
-Nie szkodzi.- powiedział lekko odwzajemniając uśmiech.
Blondyn przytulił go i przez chwilę Snow wahał się, ale rownież go objął. Po kilku sekundach chciał go puścić, ale ten wręcz poddusił go nie dając odejść.
-Oli...ver...- wydusił, ale chłopak nie puścił go.
Odpłynął.
CZYTASZ
Czterech z pięciu
FantasyCzterech chłopaków uciekło z domów. Kradną żeby mieć na życie. Lecz nie są zwykłymi nastolatkami.