Piątka nastoletnich chłopaków siedziała w rogu kawiarni. Gabriel, Dan i Sally pili herbatę, Oliver kawę, a Ray wybrał grzane piwo. Dyskutowali o czymś żywo od conajmniej dwóch godzin.
Tak dokładniej, Oliver był zasypywany pytaniami, które wspólnie omawiali.
-Jeśli dobrze zrozumiałem; jesteśmy "wybrańcami", czyli pięcioma osobami z nadludzkimi mocami, które odzwierciedlają żywioły.
-Tak. Nigdy nie było czterech żywiołów, jest pięć; ogień, woda, ziemia, lód i wiatr. Pod względami chemicznymi, lód to tylko stały stan skupienia wody, ale to tylko wymysły normalsów.
-Kogo?
-Normalsów.- odparł blondyn, jakby to było oczywiste.- No, jak wy to mówicie? Ludzi. Są trzy grupy. Właśnie Normalsi- których ilość wynosi kilkadziesiąt milionów, zwykli ludzie bez specjalnych umiejętności, Wybrańcy czyli my- jest nas tylko piątka, oraz Łowcy- ich jest kilkaset i to oni próbują porwać nas i odebrać nam moce. Coś jak Śmierciożercy próbujący złapać Pottera- chcą zyskać władzę. Na szczęście są na tyle nieporadni, że nie potrafią złapać grupy nastolatków.
-Onyx mówił coś o jakichś łowcach- przerwał mu Danny pociągając łyk malinowej herbaty z miodem i syropem różanym.
-Onyx? Rozmawiałeś z Onyxem?- zdziwił się Oliver.
-Um... to on mnie porwał. I obserwował nas przez jakiś czas.- odparł wzruszając ramionami.
-Cóż, moje zdziwienie wynika z tego, że Onyx jest- że tak powiem- królem Łowców i rzadko kiedy sam ingeruje.- powiedział i zamyślił się.- Miał czarne oczy?
-Tak.
-Całkowicie czarne?
-Całkiem, całkiem.
-Właśnie to charakteryzuje Łowców. Dziwię się, że cię nie zabił.
-Zaraz. Po co tym całym "łowcom" nasze zajebiste moce?- wtrącił się Ray.
Nie polubił Olivera w przeciwieństwie do reszty chłopaków. Może był... trochę zazdrosny o Daniela, który z niesamowitym zaciekawieniem słuchał każdego słowa blondyna.
-Jeśli chcesz przejąć moce- bardzo silne i naprawdę niebezpieczne- musisz wypić fiolkę naszej krwi. To obrzydliwe, ale Łowcy posuną się do wszystkiego. Onyx chce wypić krew każdego z nas i przejąć kontrolę nad wszystkim. Kiedy on miałby władzę, ludzkość rozpadłaby się i świat by wyglądał...- wzdrygnął się.- tragicznie. Problem w tym, że on już ma krew Dana.
-Przynajmniej jesteśmy facetami.
-I?
-I nie mamy okresu, wtedy byłoby im łatwiej.- rzucił Ray śmiejąc się z własnego żartu.
-Czy to znaczy... że będzie miał moc lodu?- spytał Gabriel zaciskając ręce na kubku.
-Jeśli to wypije. Ale wątpię, żeby zdążył. Może zdążymy go powstrzymać, jeśli się zjednoczymy.
-O co chodzi z lasem? Czy ty też dostałeś tam mocy?
-Tak, ja też, już 10 lat temu. Nie wiadomo o co chodzi. Las jest tak stary, że nikt- nawet sam Onyx- nie pamięta co takiego się tam stało. Wiadomo tylko, że kiedy wszyscy wybrańcy "przejdą na emeryturę" bycia opiekunami żywiołów, lub umrą, to kolejnych, których wybrał do tego los ciągnie do tego miejsca, znajdują się tam akurat w pełnię i BAM! Masz moc. To nie tak, że wtedy stajesz się wybrańcem- bo jesteś nim od urodzenia. Lub możesz się nim stać po wypiciu krwi, ale to jest opcja tylko dla Łowców- KTO JĄ W OGÓLE WYMYŚLIŁ?!
-A co jeśli PRZYKŁADOWO TY umarłbyś i nie mielibyśmy wiatru?- spytał Ray zawadiacko unosząc brew.
-Wtedy kolejną osobę ciągnie do lasu. Ale nawet jeśli już jesteś tym wybrańcem, to najcześciej o tym nie wiesz i nie oznacza to, że kiedykolwiek będziesz miał moc i
będziesz władał danym żywiołem.
-Władał?! Jest aż tak grubo!?
-Tak. Jeszcze wszystkiego musicie się nauczyć, ale najważniejsza zasada to nie wykorzystywanie swoich mocy do samolubnych czynów. Na przykład dla pieniędzy czy władzy, bo dokładnie tego chce Onyx, a jak już pewnie zauważyliście- on jest "tym złym".
Chłopcy wymienili zdenerwowane spojrzenia. Przecież właśnie to robili- wykorzystywali je aby kraść.
CZYTASZ
Czterech z pięciu
FantasyCzterech chłopaków uciekło z domów. Kradną żeby mieć na życie. Lecz nie są zwykłymi nastolatkami.