-Wstawaj śpiąca królewno.- usłyszał Ray i spojrzał na rażące światło przez palce.
-Zgaś to słońce!- odkrzyknął do stojącego obok okna, które właśnie odsłonił Olivera i rzucił go poduszką.
-Nie ma mowy. Jest szesnasta.
-Która?! Boże mój łeb...- jęknął i opadł znowu na łóżko.
-Szesnasta.- chłopak oparł dłoń na biodrze.- Wczoraj promile w twojej krwi najprawdopodobniej odpowiadały twojemu numerowi telefonu, dziwisz się? Swoją drogą na twoim miejscu w tej chwili leciałbym do kwiaciarni.
-Co masz na myśli?
Oliver uniósł brwi.
-Nic nie pamiętasz, prawda? Ta, to było do przewidzenia...- odpowiedział sobie sam.- Wczoraj strasznie pokłóciłeś się się z Danny'm, chwilę później gadaliśmy z nim, ale wygonił nas ze swojego pokoju mówiąc, że już nie jesteście razem. Mam wrażenie, że płakał całą noc.
Oczy Firesona zrobiły się wielkie jak księżyc*.
-Co ja mu kurwa powiedziałem!?!
-Ym... dużo rzeczy, których nie chcę powtarzać. Byłeś okrutny.
Ray warknął na siebie i zerwał się z łóżka starając się ignorować tragicznego kaca.
Właściwe nadal nie był w 100% trzeźwy. Założył na siebie ciemne jeansy z dziurami i wkładając przez głowę jakiś t-shirt- o mało się przy tym nie zabijając- pobiegł do pokoju ukochanego. Drzwi do niego były otwarte, więc zobaczył jak blondyn sprząta w swoim pokoju.
-Dan?- zagadnął, na co chłopak mruknął coś pod nosem, nie racząc go choćby spojrzeniem.
-Kochanie, nie mam pojęcia co odpierdoliłem, ale nr chciałem.- zaczął, lecz Daniel minął go w drzwiach, po drodze spoglądając mu w oczy. Jego oczy były przekrwione, niewyspane i przepełnione cierpieniem.
Ale nie powiedział nic.
Nic.
Nic.
Wolałby nawet spierdalaj.
Ale nie ta cholerna cisza.
Anything hurts less that the quiet...
Więc Ray stał tam bezradny, zrezygnowany... smutny.~dzień później~
-Daniel.-syknął brunet.
Stał tam już prawie 20 minut mówiąc do boleśnie ignorującego go szesnastolatka przez zamknięte drzwi. Liście róż, które trzymał w ręku zaczęły opadać.
Poczuł złudną nadzieję słysząc dźwięk otwierania zamka.
Po chwili ujrzał blondyna, a na jego twarzy zawidniał blady uśmiech, choć Dan prezentował się dość mizernie; jego włosy były rozczochrane i pełne kołtunów, kolczyk wyjęty z nosa, wyglądał anemicznie**, a wyraz jego twarzy mówił najpewniej 'idź do diabła'. Brakowało rownież typowych u niego rumieńców na policzkach.
Nastolatek zerknął na kwiaty w jego dłoni z pogardą.
-Snow gwiazdeczko moja nie gniewaj się dłużej, proszę.- uśmiechnął się zachęcająco.
Nastolatek przyjął od niego kwiaty, które zaczęły zamarzać kiedy zetknęły się z jego skórą i po chwili były całe pokryte lodem i szronem. Upuścił je na ziemię z ironicznym uśmiechem, po czym zatrzasnął drzwi przed nosem Firesona.
Ten warknął wściekły i walnął pięścią o framugę, po czym osunął się na podłogę.
Ukrył twarz w dłoniach.
Kiedy usłyszał dźwięk wody odkręconej w prysznicu, łzy zaczęły ściekać po jego twarzy, jak te w łazience.
Chciałby teraz wkraść się do jego pokoju, objąć drobnego blondyna i pocałować.
Romantycznie, delikatnie, z uczuciem... bez podtekstów.
Kuźwa, naprawdę kochał to małe truchło. Nie rozmawiał z nim niecały dzień, a miał wrażenie jakby jego życie waliło mu się na głowę.
Ten nieletni fan Red Hot Chili Peppers, strzelający śniegiem istotnie był całym jego światem.
I całkowicie zabił starego Raya.
Raya upijającego się w każdy sobotni wieczór, każdą noc spędzającego z innym, nawet nie starającego się ustatkować. Smarkacza uzależnionego od palenia tytoniu i marihuany.
To chyba dobrze, prawda?
Tamten Ray był... nieprawidłowy.
Ale tamten Ray mógł zawsze wrócić...
I właśnie taki miał zamiar.
Brunet wstał z podłogi i otarł łzy. Chwycił czarną ramoneskę z kolorowymi akcentami i wyszedł z niezasznurowanym butami.
Nałożył na swoją twarz nie do końca szczery, wręcz sztuczny uśmiech i wszedł do zatłoczonego, dusznego pomieszczenia.
Szybko uderzyła go głośna muzyka, czerwono-różowe przygaszone światło i zapach tanich perfum.
Podreptał szybko do baru i przysiadł się obok chłopaka, na oko w wieku Dana, z brązową gęstą grzywką ułożoną na bok.
-Dwa razy martini, dla mnie i tego przystojniaka.- strzelił do barmana i spojrzał na chłopaka, który lekko się zarumienił.- Więc, co sprowadza tu kogoś tak... młodego?
-No tak, jestem tylko nic nie wartym gówniarzem, w końcu mam niecałe 16 lat.- parsknął gorzko.
-Niecałe?!- zdziwił się Fireson.- Masz...
-15 lat.- przytaknął.
-Więc tym bardziej, co piętnastolatek do cholery robi w dziwkarskim gay barze?
-Czy ja wiem.- przygryzł słomkę z drinka i wpatrzył się w blat- Zapomnieć? Poznać innych jak on? Którzy nie wyśmieją go i nie wypierdolą z domu?
-Wypierdolą z domu... co się stało... um.- zdał sobie sprawę, że nie zna jego imienia.
Właściwe prawie nigdy nie znał imion ludzi, z którymi sypiał. Może powinien.
-Fate Lakefront.
-Tak właśnie, co masz na myśli Fate? Ray tak btw.
-Mam na myśli... całe życie byłem wychowywany w sposób... iście chrześcijański. Matka o mało mnie nie zamordowała na miejscu jak się dowiedziała o mojej orientacji. Rodzice powiedzieli mi, że ,albo się "nawrócę i zejdę z tej szatańskiej drogi" ,albo mogę już nie wracać.
Dopiero wtedy Ray zauważył srebrny krzyżyk na szyi chłopaka. Wziął go do ręki nie przejmując się, że Fate odskoczył lekko zdziwiony.
-Chrześcijanin, ha?
-Ta z własnej, nieprzymuszonej woli.- powiedział sarkastycznie, przestając spinać się co do rąk Raya tak blisko swojego ciała.
-Czyli czekasz do ślubu?
-Tak, w teorii i w teorii także ma być on z kobietą, więc wiesz. A ty co? Złamane serduszko?
-Dobra nie pierdol już.- mruknął i przyciągnął chłopaka do siebie.
Zmiażdżył jego delikatne usta w namiętnym pocałunku, starając się nie myśleć o Danielu.
Przecież był singlem, prawda? I to z wyboru Dana.
Miał prawo robić co chciał.
Nawet ruchać się z hot piętnastkami z krzyżami na szyjach. O imionach Fate.
Jeszcze przez chwilę trzymał za koszulkę chłopca, jakby obawiając się, iż ten mu ucieknie, ale po chwili puścił ją i nic takiego się nie stało. Pocałunek wcale nie był taki ostry, lecz Ray widział, że Fate wkłada w niego uczucie.
Właśnie dlatego nie szukał napalonych prawiczków.
Zawsze oczekiwali czegoś więcej.
Emocji.
Uczuć.
Miłości...
Fireson chciał tylko seksu bez zobowiązań.
Był kurwiarzem i sukinsynem.
-Ray. Nie mogę, ja nigdy nie... nawet z dziewczyną.
-Masz rację, nie powinniśmy, w szczególności ja.
Na chwilę zapadła cisza, o ile można było nazwać tak przerwaną wymianę zdań na tle dudniącej z głośników Ariany Grande i ogólnego hałasu wywołanego przez ludzi.
-Masz kogos?- spytał brunet przerywając 'ciszę'.
-W teorii... powiedziałbym: to skomplikowane. Kocham go chyba najbardziej na świecie, ale nachlałem się i powiedziałem coś czego nie powinienem. Teraz on mnie ignoruje.
-Hm. To słodkie.
-Że mnie ignoruje?
-Nie, że tak mówisz. Też chciałbym żeby jakiś chłopak powiedział o mnie "kocham go najbardziej na świecie" kiedy mnie by tam nawet nie było.- oparł twarz na dłoniach.
-Kiedyś kogoś takiego poznasz. Napewno.-
uśmiechnął się do siebie- Może poznam cię z Oliverem? Wydaje się nazbyt samotny.
-Wszystko mi jedno. Kimkolwiek jest Oliver.- westchnął Fate- I tak nie mam gdzie dzisiaj wracać.
-To idealnie!- krzyknął Ray i zeskoczył z siedzenia ciągnąc go za sobą.
Miał szukać szybkiego seksu, nie chłopaka dla Olivera.
Eh.
Kiedy szli do ich mieszkania, Ray zerknął na ekran chcąc sprawdzić godzinę i przywitał go ekran blokady z widokiem roześmianego blondyna. Uśmiechnął się na ten widok.
To zdjęcie było całkiem spontaniczne, Daniel śmiał się na nim szczerze i to było w nim najpiękniejsze.
-To twój chłopak?- Lakefront zajrzał mu przez ramię.
-Tak...
-Słodki. Powinieneś się z nim pogodzić.
-Dlaczego? Bo jest słodki?- parsknął.
-Nie. Znam cię niedługo, ale widzę jak ci na nim zależy. Ty po prostu... emanujesz miłością do niego w... jakiś sposób.
-Ale jak ja mam to zrobić? Nie powinienem wspominać o jego ojcu, szczególnie mowić czegoś takiego, ale nawet tego nie pamiętam. Żałuję. Tak kocham Danny'ego, dzięki niemu mam po co żyć.
-Właśnie to powinieneś mu powiedzieć, tak mi się wydaje. Przeprosić. Zapewnić, że chcesz by był twój na zawsze.
-Mój na zawsze?- spytał z tajemniczym uśmiechem, ale zanim Fate spytał o cokolwiek, chłopak odbiegł rzucając mu tylko:
-Nie ruszaj się stąd! Zaraz wracam!
Kilkanaście minut później weszli do ich mieszkania. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to Gabriel i jakaś dziewczyna- najprawdopodobniej Susan, o której mówił. Oglądali jakiś tandetny horror, przy którym Gaby śmiał się, a Susie kuliła się chowając twarz w bluzie chłopaka. Na stoliku do kawy stało prawie puste pudełko po pizzy i 2 litrowa butelka coli rownież prawie opróżniona- nie próżnowali, zważając na to, że była trzecia.
Wyglądali uroczo.
Na fotelu obok siedział także Danny zasępiony wpatrując się w film. Na chwilę spojrzał w ich stronę, posyłając Fate'owi wzrok przepełniony pogardą i zazdrością.
-Kto to?- spytali naraz; Gabriel ciekawsko, Susan śmiejąc się, gdyż zielonowłosy ją gilgotał, a Dan obojętnie.
Przynajmniej udając obojętność.
-To jest Fate, mój kolega, który nie ma gdzie spać i pomyślałem, że mógłby jedną noc przenocować u nas.
-Sorry nie mamy wolnych pokojów.- mruknął blondyn udając znużenie.- Hotel Wallhala nieczynny.
-Ale może spać z Oliverem! Prawda?- posłał błagalne spojrzenie Oliverowi, który pojawił się za ich plecami niewiadomo skąd.- No wiesz twoje łóżko to dwa połączone i może moglibyśmy je rozsunął...
Brunet zaśmiał się.
-Spokojnie. Nie ma problemu.- posłał uśmiech nieznajomemu chłopcu.
Ray sądził, że potrzeba będzie godzin przekonywania, więc posłał brunetowi dosyć zdziwione spojrzenie. Chłopak wzruszył ramionami, ale Fireson w jego oczach zauważył coś dziwnego; pomiędzy zmieszaniem, strachem, a fascynacją.
Kiedy na ekranie pojawił się jump-scare z donośnym krzykiem godnym każdego dobrego horroru, większość osób obecnych w pokoju podskoczyła.
Fate wpadł prosto w ramiona Olivera przez co przez chwilę wpatrywali się w swoje oczy. Młodszy nastolatek zarumienił się i nieśmiało uniósł kąciki ust, zawstydzony.
To była ta chwila.
Ray wiedział, że Olly najpewniej go zamorduje- i że skończy jak dziewczyna z ekranu, której morderca właśnie wypruwał flaki- ale wyciągnął dłoń przed siebie i zanim Lakefront odsunął się od niego, lekko popchnął jego głowę do przodu.
Ich usta złączyły się.
Wszyscy w pokoju wytrzeszczyli na nich mocno oczy, gdyż spodziewali się, iż starszy szybko go odepchnie, a tamten ucieknie z zawstydzeniem, lub wściekłością, ale tak nie było.
Pomimo, że miało być.
Oliver już położył rękę na jego klatce piersiowej, ale nagle zamiast popchnąć go... złapał za wisiorek, na którym wisiał krzyż oraz ozdobny pierścionek i przyciągnął mocniej do siebie. Ray chciał na początek tylko żeby zetknęli się ustami- taki niespodziewany, bardzo krótki buziak- tymczasem nastolatkowie szybko przesuwali po sobie wargi, w grę weszły chyba też języki.
Nikt nie spodziewał się tego po Oliverze, może dlatego każdy obecny w pokoju, czyli wszyscy mieszkańcy tego domu- Sally właśnie wyszedł ze swojego pokoju po czym stanął jak wryty- patrzyli się na nich nawet bez mrugania.
-Możemy już... wrócić do filmu.- wysapał osiemnastolatek odrywając się na chwilę i pociągnął Fate'a za sznurek na szyi i cały czas przyssani do siebie ruszyli w stronę kanapy i usiedli obok siebie, Oliver obejmując Fate'a i wtulając twarz w w jego kark.
Nastolatkowie spojrzeli po sobie po czym Susan zaczęła się śmiać zakrywając usta dłonią, czym przerwała ciszę. Gabi dołączył do niej i po chwili wszyscy chichotali cicho.
Ray przysiadł się obok brunetki i w dalszej ciszy oglądali film.
-Daniel.- powiedział stanowczo Ray kiedy w telewizji rozbrzmiały reklamy- Spójrz na mnie.
Blondyn uniósł wzrok unosząc lewą brew.
-Wiem... że zrobiłem wszystko nie tak. Zdaję sobie sprawę jakim debilem byłem, żeby w ogóle tyle wypić. Poniosło mnie... przepraszam.
Szesnastolatek spuścił wzrok, znowu wpatrując się w swoje przydługie paznokcie.
-Jesteś debilem.- westchnął.
-Ale ten debil... chce, żebyś był jego już na zawsze.- wydukał.
-S-słucham?- wyjąkał Snow już nie kłopocząc się utrzymywaniem emocji gdzieś w głębi siebie.
Łzy zaczęły spływać po jego policzkach, kiedy chłopak uklęknął.
Nie szlochał, nie krztusił się, po prostu łzy wzruszenia, radości i sentymentu wypływały z jego oczu zamarzając na bladych policzkach.
-Wyjdziesz za mnie Danielu Joshuo Snow?----------------------------------------------------
*hi hi i była dziewiąta po południu 😂💓 ( pozdrawiam wiedzących 😍😂😎 )
**anemiczny- schorowany, wycieńczony, bladyZauważyłam, że nawet Fate ma nazwisko, a Olly nie 😂 Od dzisiaj nazywamy go Winder! ❤️ Przepraszam, że tyle czekaliście, ale chyba się opłaca, bo rozdział dosyć długi ^^ I to co się w nim stało... 😍😱 XOXO
CZYTASZ
Czterech z pięciu
FantasyCzterech chłopaków uciekło z domów. Kradną żeby mieć na życie. Lecz nie są zwykłymi nastolatkami.