Gabriel wpatrywał się w czubki swoich butów, lekko kiwając głową do Training Weels. Może szwendanie się po Londynie o takiej godzinie nie było pomysłem najlepszego sortu, ale musiał się przewietrzyć, pomyśleć, posłuchać dobrej muzyki.
Martwiła go nieobecność przyjaciela i to, że nie mówił nic o planach wybierania się gdziekolwiek, a także kłótnia chyba najszczęśliwszej pary na tej ziemi. Ray potrafił być okrutny, ale tym razem przesadził i nawet procenty w jego krwiobiegu nie mogły tego uzasadnić.
Każdemu zdarza się palnąć coś nie na miejscu, nawet bardzo nie na miejscu, ale...
Zielonowłosy przeklął cicho pod nosem, kiedy potknął się i przewrócił na szorstki asfalt. Zanotować: na przyszłość wiązać buty, albo kupić takie na rzepy, jak dla pierwszoklasistów.
Szybko poczuł okropne pieczenie na kolanie i zobaczył, że materiał spodni przecieka od krwi, która wypłynęła ze zdartej skóry. Zanotować: kupować spodnie z dziurami, a nie dziury ze spodniami.
Zacisnął oczy na widok okropnej rany na kolanie. Czuł się jak w podstawówce, kiedy Andy uczył go jeździć na rowerze i każde odkręcenie bocznych kółek kończyło się bolesnym fiaskiem i plastrami na kolanach i dłoniach.
I carry band-aids on me now
For when your soft hands hit the jagged ground ...
I wanna ride my bike with you
Fully undressed, no training wheels left for you
Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, poczuł dziwaczne mrowienie i uniósł brwi kiedy wokół rany pojawiło się tajemnicze zielone światło i jakiś kwiatek. Po chwili kiedy otrząsnął się- zresztą, czemu było się tu dziwić, rany na plecach Dana też przecież zagoiły się szybko- mógł już tylko przejechać palcem po gładziutkiej skórze, bo zatarciu została już tylko niewielka plama na spodniach. Westchnął i wstając chciał założyć słuchawki, które zsunęły mu się z uszu gdy upadł, lecz odsunął je od swojej głowy, bo miał jakieś nieprzyjemne przeczucie, po jego ciele przeszedł zimny dreszcz.
Usłyszał gorzki śmiech przerywany pociąganiem nosem. Zgaszony, z dużej odległości, ale jakby... znad jego głowy. Może z jego słuchawek poleciała kolejna piosenka z dziwnym początkiem, którego nie pamiętał?
Nie, nic nie grało ze słuchawek.
Wzruszył ramionami i sekunda dzieliła go od kolejnego utworu granego we własnym towarzystwie, w chłodny wiosenny wieczór. Cud, że nie padał deszcz, jak to zwykł w Anglii.
Słuchawki miał już na uszach kiedy coś walnęło go w głowę i ponownie je zrzuciło.
-Fuck.- mruknął łapiąc się za miejsce gdzie dostał i rozejrzał się.
Na twardym chodniku leżał but. Różowy, rozsznurowany Converse.
Skąd on się do cholery wziął?!
Nad nim stał około dziewięcio piętrowy- ale stosunkowo niewysoki blok. Czy to z niego spadł but? Ktoś musiałby... siedzieć na dachu!
Nie miał pojęcia skąd taka chora reakcja, ale w pewnym momencie rzucił się do drzwi budynku z jednym damskim butem w ręku. W środku znajdowało się kilka dużych sklepów, przez które przebiegł zwracając na siebie uwagę chyba wszystkich.
-Gdzie są drzwi na dach?!- wybełkotał do blondynki układającej szare t-shirty na półce.
-Um... tam. Ale tam nie można...- zaczęła, ale chłopak już popędził do szarych drzwi i pociągnął mocno za klamkę.- wchodzić.
Ciężkie wejście zamknęło się za nim odcinając od ciepłego światła i spokojnej sklepowej muzyczki. Poczuł powiew od uchylonych drzwi na szczycie dosyć wysokich schodów, po których szybko się wspiął.
Zobaczył plecy dziewczyny siedzącej na krawędzi. Odwróciła się i patrząc na swój but powiedziała:
-Ja też nie zawiązałam butów.
Zaśmiała się ponuro, a kiedy odwróciła głowę zobaczył jej twarz; oczy były przekrwione od płaczu, ale była... piękna. Miała ciemne zielone oczy, w których tańczyły iskierki, brązowe włosy delikatnie rozjaśnione na końcówkach spływały na ramiona i pokaźne piersi lekkimi falami, czarna bluzka opinała jej dosyć smukłą talię, a krótkie jeansowe spodenki uda. Miała duży nos, ale dodawało jej to uroku. Nie była trupem, a miała trochę ciałka i była zaokrąglona tam gdzie powinna co podobało mu się, bo nie lubił anorektyczne chudych dziewczyn.
CZYTASZ
Czterech z pięciu
FantasyCzterech chłopaków uciekło z domów. Kradną żeby mieć na życie. Lecz nie są zwykłymi nastolatkami.