24

6K 339 73
                                        

Niall POV'S:

Wszystko okazało się klapą. Moje starania legły w gruzach, a ja z każdym kolejnym piwem zaczynam coraz bardziej zdawać sobie sprawę,  że to ja zawaliłem.

Gdybym nie zaczął się kłócić z nią rano, teraz wszystko byłoby dobrze, chłopaki by się dobrze bawili i pewnie wyszłoby tak jak chciałem, a teraz tylko mi wstyd.

Przez kilka minut siedzieli w przyczepie, a ja kłóciłem się z Kimberly, po czym obie dziewczyny sobie poszły, a chwilę później druga ekipa wyszła z przyczepy i bez nawet rzucenia na mnie okiem sobie poszli.

Teraz jest około północy, ja siedzę sobie samotnie przy rozpalonym ognisku i pije już chyba piąte piwo grzebiąc patykiem w ziemi i jest mi tylko mi gorzej. Teraz to ja jestem wykluczony i to mnie nikt nie rozumie, a osoby, które stawiałem na pierwszym miejscu właśnie mnie olały. Tak jakby role się odwróciły, a karma za Camille wróciła.

Po tych dwóch godzinach w samotności, nagle usłyszałem że chłopaki wracają, dlatego ja wstałem i zacząłem się zbierać, nie chcąc się z nimi konfrontować. Przeszedłem po cichu na ścieżkę z drugiej strony, która również zaprowadzi mnie na drogę, ale trochę dłużej będę szedł. 

Camilla jest już pewnie w domu i dlatego jakoś mi się nie spieszy, bo wiem, że musimy porozmawiać, żebyśmy w kolejnych dniach sie po prostu nie pozabijali, dlatego idę powoli i kończę niedopite piwo.

Procenty w mojej krwi naprawdę robią ze mną dziwne rzeczy. Po trzeźwemu raczej nadal byłbym zły, a teraz chciałbym upaść przed nią i przeprosić za przemoc, której dopuściłem się dziś rano, bo uświadomiłem sobie, że niczym nie różnię się od Kim, która tłukła ją dziś tak strasznie mocno... Gdy mam to przed oczami to chce mi się płakać, jakbym był świadkiem bicia bezbronnego szczeniaczka. Cami, tylko się osłaniała, ale sama nie zadała ani jednego ciosu, a zachowaniem dała mi do zrozumienia, że bicie to również porządek dzienny. Nie wiedziałem, że znęcają się nad nią aż tak, myślałem, że jest tylko wyśmiewana za wygląd i kiedyś się z tego wydostanie.

Wszedłem do domu i starałem się być cicho, żeby nie obudzić babci, która i tak ma anielską cierpliwość do mnie i do całej tej sytuacji.

Po chwilowym badaniu sytuacji posmutniałem, gdyż tym razem Cami na mnie nie czekała w kuchni, by móc skorzystać z momentu i sobie ze mną porozmawiać.

Po cichu zdjąłem buty i wszedłem na górę, gdzie w szczelinie pomiędzy drzwiami, a podłoga zauważyłem, że w jej pokoju pali się światło.

Nie pieprzyłem się z żadnym pukaniem, tylko pod wplywem impulsu wtargnąłem, by móc błagać o przebaczenie, jednak jej nie było.

Dostałem kolejny już dziś zastrzyk adrenaliny i w nerwach udałem się do swojego pokoju, by usiąść na łóżku i pomyśleć gdzie może być i czy aby na pewno chłopaki wracali sami?

Padło na to, że zacząłem wydzwaniać do chłopaków,  jednak ani Liam, ani Harry nie odbierali. Dopiero Louis łaskawie się odezwał i to wyraźnie pretensjonalnym tonem.

- Czego chcesz?

- Gdzie Camilla?- zapytałem spokojnie, a przed oczami mam rozmowę z Harrym, który ewidentnie robi wszystko, by zdobyć sobie dziewicę.

- Niech Cię to nie interesuje, bo jest w dobrych rękach.- pysknął.

- Jeśli zrobicie jej krzywdę, to Was rozniosę.- zagroziłem i chyba gadam głupoty, bo chłopaki tacy nie są. 

- Jaką krzywdę? - zdziwił się - Ty robisz jej krzywdę, to Ty wyzywasz, poniżasz, wytrącasz resztki jej pewności siebie i odbierasz całą radość z wakacji, które miały być spełnieniem jej marzeń - wymieniał już mocno wstawiony, a przez to agresywny - My tylko ją wspieramy.

- Gdzie ona jest? - zapytałem ponownie nie chcąc słuchać tych wyrzutów.

- Jest teraz z Harry'm, odprowadza ją do domu.- Oznajmił i rozłączył się.

Jak to jest z Harry'm!-  krzyknąłem sam do siebie i w panice zerwałem się z łóżka, bo nikt jej tak nie skrzywdzi jak Styles, który dostanie co chciał i po prostu ją zostawi. W pośpiechu zszedłem na dół, założyłem buty i wybiegłem z domu biegnąc w stronę ich obozowiska.

Wchodząc na ścieżkę nagle usłyszałem głośny śmiech Harry'ego i rozbawioną Cami, która ochoczo coś mu opowiadała. Dostrzegłem ich dopiero po chwili, ponieważ świeciło się latarka.

Podszedłem i odkryłem, że siedzieli sobie na trawie, tylko we dwoje i ewidentnie ciągle myślą, że są sami, gdyż się skradam. Wiem to, że Styles teraz kombinuje, więc po cichu przemknąłem się jak najbliżej nich, byłem na tyle blisko, by słyszeć o czym rozmawiają. 

- Czyli miałaś już chłopaka?- Patrzył na nią, a ona na niego i bawił się jej palcami.

- Jednego, w podstawówce,  a teraz śmieje się ze mnie jak każdy.- mówiła trochę innym, jakby pijanym głosem.

- Ja sie nie śmieje i nigdy nie będę, przysięgam. Przecież wiesz, że gdybym Cię nie lubił,  nie całowałbym się z tobą tyle razy i w ogóle.- oznajmił i najpierw się uśmiechali, a później zdjął jej okulary i pocałował.

- Szanuję to, że nie przekreśliłeś mnie na wstępie i że zechciałeś mnie poznać pomimo to, że nie mam markowych ubrań i te niedoskonałości. - odrzekła, gdy pocałunek się skończył.

- To tylko kilka krostek. - poprawiał jej teraz już rozpuszczone włosy za ucho. - I nie śmialiby się z tego, bo każdy je ma, tylko po prostu twój brak pewności siebie robi z Ciebie ofiarę. - wyjaśnił i w sumie się z nim zgodzę.  - Ale już Ci mówiłem, co sprawi, że staniesz się bardziej staniwcza, pewna i twarda. - mruknął i znów się całowali, po czym położył dłoń na jej udzie i zaczął kłaść się na niej.

Nie wytrzymałem...

- Zostaw ją Styles.- warknąłem, a Camilla na mój widok automatycznie wstała na równe nogi, świecąc mi latarką w twarz.

- Niall? Co ty tutaj robisz?- zapytała zawstydzona i zdezorientowana.

- Horan, śledzisz nas?- Podszedł do Camille i złapał ją za biodra.

- Gdybym tutaj za nią nie przyszedł już miałbyś pieprzenie, co?- rzuciłem sie na niego, jednak dziewczyna stanęła między nami.

- Niall, nie jestem taka, co Ty wyprawiasz?- tłumaczyła mi, trzymając mnie za ramiona, bo tylko ze mnie w tej chwili kipiała agresja.

- Ty nie jesteś, a on już tak.- odepchnąłem od siebie blondynkę i choć nie chciałem tego zrobić tak mocno, cami upadła na ziemię, a ja złapałem się z Harry'm za ubrania i naprawdę chciałem się z nim bić,  jednak mocno chwycił mnie za ręce i spojrzał rozwścieczonym wzrokiem w moje oczy.

- Zobacz Niall, znów leży popchnięta przez kogoś. - powiedział przez zęby i nakierowywał mi siłą głowę w jej stronę- Dziś to już trzeci raz no nie? Ty rano, Kim wieczorem, teraz  znów Ty potraktowałeś ją jak śmiecia. Może zamiast lecieć do mnie z łapami, pomóż jej wstać kutasie!- Puścił mnie, a jego słowa dotarły do mnie jak nigdy w życiu. Odwróciłem się w stronę zapłakanej Camille i podszedłem do niej, by ze skruchą podać jej dłoń.

- Przepraszam.- Spuściłem głowę,  gdy ta ani drgnęła, by chwycić moją rękę. 

- Jesteś najgorszym koszmarem z jakim miałam do czynienia. - skwitowała i wstała sama, otrzepując się z piachu.

Gwiazdor - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz