Camilla POV'S:
Upłynął już tydzień, odkąd siedzę zamknięta na cztery spusty w swoim pokoju. Nie mogę sobie poradzić z faktem, że omal nie utraciłam życia i to była najgorsza głupota z mojej strony, aczkolwiek teraz muszę zmagać się z tymi wszystkimi wspomnieniami, tęsknotą i to jest cholernie nieznośne.
W dodatku on na pożegnanie wyznał mi miłość, gdy ja otumaniona i po rozmowie z psychologiem, próbowałam trzymać się zaleceń lekarza, który doradził, bym pozbyła się z życia toksycznych osób. Szkoda, że tu prawie każdy jest toksyczny i pozostaje mi tylko Natalie.
Babcia ciągle próbuje ze mną porozmawiać, jednak za każdym razem proszę ją by przyszła później i tak w kółko. Wiem, że się martwi, ale ja naprawdę nie chcę poraz setny tłumaczyć jej, że drugi raz tego nie zrobię i tylko muszę zwalczyć w sobie te wszystkie emocje, a później zapewne wrócę do normy.
- Uprałam Ci rzeczy, które zalegały w tej torbie po szpitalu - usłyszałam nagle tę przeokropnie upierdliwą ostatnio, starszą panią - a czemu ty leżysz? - zapytała z przestrachem chwilę później, gdy nawet na nią nie spojrzałam, wciąż gapiąc się w okno.
- Babciu, mogłabyś już nie sprawdzać czy żyje? - poirytowałam się.
- List Ci przyszedł - rzuciła mi go na łóżko i stała tak jak żołnierz na warcie, abym otworzyła go przy niej.
- Nie czytałaś go jeszcze? - dogryzłam ukąśliwie, a ona jakby nic sobie z tego nie robiąc, uśmiechnęła się do mnie, usiadła na skraju łóżka i położyła dłoń na mojej - To od rodziców, sprawdzałam adres na kopercie - oznajmiła - Chodzę tu skarbie codziennie, choć wiesz, że nie za bardzo mogę wspinać się po schodach, ale wygląda na to, że mama i tata pojechali w końcu do tej lecznicy, o którą ich prosiłaś.
- Odwyk, bo nagle zdali sobie sprawę z tego, że zrujnowali mi dzieciństwo? - prychnęłam.
- Oni... chcą się zmienić - mówiła z tą nadzieją i wiarą w głosie, bo jak zwykle wszystkim daje szansę - Niall też chciałby się zmienić - zaczęła temat i aż wymusiła na mnie, bym na nią spojrzała.
- Tak, on szczególnie - warknęłam - może jeszcze powiedz mi, że dzwonisz do niego?
- Nie, ale jak tu był, gdy leżałaś w szpitalu to widziałam po nim, że gryzie go okropnie to, że chciałaś umrzeć - Prosił bym mu wybaczyła, że to jego wina.
- Wybaczyłaś? - zapytałam, bo w sumie nic mi nie odpowiadała o tym co tu robił i jaki był.
- Każdemu trzeba dać szansę, pamiętaj o tym - mrugnęła do mnie i dostrzegłam, że ma łzy w tych swoich niebieskich, maleńkich oczach - mówił, że nie widział swojej babci od roku, że nigdy tak naprawdę nie czuł takiej babcinej miłości i nawet do mnie zaczął zwracać się babciu - uśmiechnęła się i zmiękczyła tym nieco moje serce.
Po tym wszystkim wyszła i zostawiła mnie samą z ułożonymi w kosteczkę ubraniami w rogu łóżka. Na samej górze leżała koszulka Nialla, a gdy tylko ją dostrzegłam, zaraz była w moich rękach i tuliłam ją, wiedząc, że tylko to mam.
- Boże, Niall, jak ja cholernie za tobą tęsknie - szepnęłam - dlaczego musimy mieć takie złe chwilę i dlaczego boję się Ci ponownie zaufać, co?
Muszę coś z tym zrobić, jakoś uciec od tego miejsca choć na trochę i właśnie przyszedł mi do głowy pewien pomysł, choć jest to szalone i głupie.
Wstając z łóżka udałam się do swojej szafki z ubraniami, gdzie schowane są moje pieniądze, które zbierałam na prawo jazdy i jakieś małe, niedrogie auto. Lekko zdziwiłam się, gdy zamiast tysiąca funtów, było tam aż sześć tysięcy. Czyli babcia nie kłamała mówiąc, że również zbiera, bym miała swój wymarzony samochód...
Byłam w lekkim osłupieniu, ale wiedziałam, że nie ma sensu schodzić na dół i wypytywać się jej o tę gotówkę, bo i tak nic mi nie powie. Będę zmuszona jej tylko podziękować, bo dzięki niej jednak zobaczę Hiszpanię. Muszę to zrobić dla samej siebie i przestać patrzeć na innych. Babcią przez ten czas zajmie się ciocia, lub nasza sąsiadka, którą się z nami przyjaźni. Niesie mnie tam, gdzie jest dużo słońca, morze, inny klimat. Tam, gdzie miałam spędzić te wakacje, ale jak zwykle było coś ważniejszego!
Szybko sprawdziłam ceny i udało mi się znaleźć przyzwoity hotel, na obrzeżach Barcelony. Po kalkulacji kosztów, kupiłam bilet samolotowy już w obie strony i wychodzi na to, że zostanę tam na tydzień bez martwienia się, że na coś mi zabraknie.
Wylot mam za dwa dni, więc już teraz spakowałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy i ubrania, tak bym zmiesciła się w jednej walizce, oczywiście białą koszulkę kładąc na szczycie, jak najważniejszą rzecz. To jest totalny spontan, nawet nie pasuje do mnie takie zachowanie, ale ja też jestem człowiekiem i chcę coś przeżyć innego niż upokarzanie, wyzwiska i smutki.
Może tam wybiję sobie z głowy, że on nawet do mnie nie napisał do tej pory.
Po tym jak dopiełam wszystkie formalności z wyjazdem na ostatni guzik, odważyłam się wejść na Twitter'a, aby pokonać do reszty te wszystkie demony przeszłości i dowiedzieć się jak rozstrzygnęła się sprawa. Boję się i robie to na wstrzymanym wdechu, bo jednak nie wiem, co mogę tam zastać.
Ku mojemu zaskoczeniu byłam oznaczana pod postami ludzi, którzy nagle mnie przepraszali, pisali, że to głupie. Dużo wcześniejszej krytyki zostało usunięte, a sytuacja została wyjaśniona przez samego Nialla, co dostrzegłam, gdy ktoś oznaczył mnie w poście i wrzucił zrzut ekranu z tweeta Horana.
Większość z Was już wie, jakie konsekwencję są po tym, jak w sieci wybuchł skandal ze mną i C. Błagam Was, nie atakujcie jej już, bo to nie jej wina. To wielki świat, w którym jest mnóstwo intryg i zawiści. Kochajmy się, proszę!
Niall Horan zaczął cię obserwować.
Harry POV'S:
Dziś kolejne zebranie zespołu, niestety Niall nawet się nie zjawił. Pukałem do jego mieszkania, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku, jednak nikt mi nie otwierał. Martwiłem się, lecz gdy napisałem mu sms'a, z pytaniem co się dzieję, poprosił mnie bym dał mu spokój.
Uszanowałem jego prośbę, ale wiem, że muszę mu pomóc. Dziś na zebraniu zrobię coś, co może okazać się ostatnią rzeczą zrobioną w One direction.
Przyjeżdżając pod dom Simona, złapałem głęboki oddech i wysiadłem z auta. Stresujący mamy okres w życiu, ale pora w końcu stawić czoła tej sytuacji, gdyż naprawdę staliśmy się więźniami i maszynkami do zarabiania pieniędzy.
Gdy zostałem zaproszony do środka, okazało się, że byli tam już Louis i Liam.
- Nialla nie ma?- Zapytał Simon -szkoda, myślałem, że chociaż przeprosi mnie za ten siniec pod okiem, a z wami się pożegna.
- Simon, bo to ogólnie jest tak, że ja również przyjechałem się pożegnać. Bez Niall'a nie ma One Direction, więc odchodzę - oznajmiłem, a mężczyzna omal nie zachłysnął się powietrzem.
- No właśnie, też chciałem to powiedzieć - wyznał Liam.
- Ja również odchodzę - dodał Tommo.
- To może inaczej - zabrałem głos - Simon, jesteś zwolniony - podniosłem rękę w górę, by się pożegnać, po czym opuściłem dom, a za mną chłopaki.
- Niall wykituje z radości - śmiał się Liam.
- Powinniśmy już dawno to zrobić - stwierdził Louis i razem odeszliśmy dumni z decyzji jakie w końcu podjęliśmy.

CZYTASZ
Gwiazdor - ZAKOŃCZONE
FanfictionNajsłwaniejszy boysband świata, pieniądze, imprezy i seks zmieniły życie Niall'a. Już dawno zapomniał jak wyglądała jego codzienność w Mullingar, gdy był zwyczajnym, grzecznym szesnastolatkiem. Pochłonięty swoją popularnością zupełnie nie przejmuje...