Po spotkaniu z Cami, już od tygodnia jestem w Londynie. Nic do niej nie dotarło, a ja nie wiem czy powinienem drążyć, skoro przeze mnie otarła się o śmierć. Dziś jest dzień, w którym wszyscy, jeszcze jako zespół mamy spotkanie z naszym menadżerem.Jechałem tam całkiem spokojny, ponieważ wiem co się stanie.
Kiedy podjechałem pod dom Simona, pod bramą czekali na mnie chłopaki.
- Cześć - rzuciłem w ich stronę, następnie podając każdemu dłoń na powitanie.
- Spięty? - Zapytał Louis, kończąc swojego papierosa i gasząc go butem na chodniku.
- W zasadzie nie, już sięz tym pogodziłem i tylko żałuję, że muszę od Was odejść - stwierdziłem, a ból jaki odczuwam jest nie do opisania, bo będę tęsknił na pewno.
W sumie przez jeden miesiąc straciłem wszystko i nie mogę unieść tego do końca, dlatego zaraz po wyjściu z tej posesji chyba pojadę do domu.
Wchodząc do domu Simona od razu zauważyłem jego minę, która mówiła tylko jedno "masz klopoty stary".
-Idźcie do salonu - poprosił, więc udałem się tam przygaszony i zupełnie bez chęci do życia - Chyba wiecie dlaczego tutaj jesteście? - Zapytał i chyba liczył, że ja odpowiem wszystkim na to pytanie.
- Ja jestem, by ostatecznie pożegnać się z zespołem, a oni to nie do końca wiem po co - adrenalina wywołana samą świadomością końca tego rozdziału, wywołuje u mnie dosłownie palpitacje serca, przez które ledwo wydusiłem z siebie to zdanie.
- Oni są tutaj, by pożegnać ciebie - usłyszałem i z godnością kiwnąłem głową, by oznajmić, że to rozumiem.
- Simon, nie - nagle wstał Liam - to co stało się ostatnio to nie jego wina, ani nie tej dziewczyny - bronił mnie przyjaciel i wydawał się przejęty tym wszystkim tak samo mocno, co ja.
- To taka Kim, ona namąciła - uniósł się Harry.
- Niall po prostu polubił Cami i twoja kara stała się dla niego przygodą, której nie zapomni. To twoja wina, bo nie przemyślałeś, że tak może być - tłumaczył mu Louis.
- Chłopaki, wywołał największy skandal w jego karierze, co to za posty na Twitterze były? Czy Ty kurwa nie masz mózgu?- warknął na mnie i znów swoim postępowaniem próbował wzbudzić postrach w chlopakach, aby czuli że to on jest w zespole najważniejszy i bez niego nie mamy nic.
- Niczego nie żałuję Simon - popatrzyłem na niego i starałem się udawać, że już mi nie zależy na tym, by być w tym więzieniu.
- Dla jakiejś małej dziwki naraziłeś swoich przyjaciół na...- Nie dokończył ponieważ jego słowa uruchomiły moją reakcję natychmiast, a moja pięść wcześniej nieudolnie powstrzymywana przez Liama, wylądowała prosto na jego twarzy.
- To tak na pożegnanie frajerze - powiedziałem, stając nad leżącym na ziemi menadżerem.
- Ja pierdole - zaśmiał się Harry - nos mu złamał - rzucił mocno zaskoczony, aczkolwiek brzmiał jakby to była najlepsza rzecz jaka go dziś spotkała. Nic mnie to jednak nie obchodziło, wyszedłem z tego domu i nie mam zamiaru nigdy tutaj wracać.
Już byłem przy aucie, gdy słyszałam wołanie chłopakowi, którzy zostawili Simona samego, aby móc jeszcze chwileczkę ze mną porozmawiać. Zatrzymałem się, a oni podbiegli, by zbić ze mną piątki.
- Jak stary serio Cię wywali to my też spadamy - oznajmił Louis.
- Założymy coś swojego, kompletnie niezależnego od tego kretyna - dodał Liam i zaczął otwierać mi dzwi do auta - jedź już, ochłoń i bądź pewien, że wszystko się ułoży.
- Tylko już nikogo nie bij, bo ostatnio bardzo Ci ręce lecą - prychnął Styles, nawiązując i jednocześnie przypominając mi o Cami. Jestem pewien, że zrobił to z resztą celowo, aby dać mi impuls, bym nie odpuszczał.

CZYTASZ
Gwiazdor - ZAKOŃCZONE
FanfictionNajsłwaniejszy boysband świata, pieniądze, imprezy i seks zmieniły życie Niall'a. Już dawno zapomniał jak wyglądała jego codzienność w Mullingar, gdy był zwyczajnym, grzecznym szesnastolatkiem. Pochłonięty swoją popularnością zupełnie nie przejmuje...