25

5.9K 322 59
                                    

Camilla POV'S:

Tydzień później...

Już kilka dni omijam Niall'a szerokim łukiem.  On wychodzi z rana, wraca wieczorem i tak mija nam czas na omijaniu się.

Teraz siedzę w swoim pokoju i rysuje. Dawno tego nie robiłam, jednak nuda przyciągnęła mnie na nowo do moich ołówków i zeszytu.

Pierwszym pomysłem jaki przyszedł mi do głowy, to narysowanie swojego największego marzenia, które było na pierwszym miejscu wraz z tym, by poznać Niall'a Horan'a.

Ja, bez okularów, trądziku, w ładnych ubraniach, a skoro on również kiedyś był moim marzeniem, zaczęłam tworzyć jego sylwetkę obok mnie.

Wyszło mi to nawet całkiem ładnie i dokładnie zadbałam o szczegóły twarzy blondyna. Lubię te jego malutkie pieprzyki na szyi, więc i one znalazły się na kartce, przez którą mam nieco więcej uśmiechu ma twarzy. Przynajmniej na papierze patrzy na mnie z czułością i trzyma moją dłoń nie  dlatego, by mnie to bolało i dało do zrozumienia, że mnie nienawidzi.

Kiedy upewniłam się, że wszystko jest już dopracowane, schowałam rysunek do szuflady i wyszłam do kuchni, ponieważ zgłodniałam, a pora obiadowa już dawno minęła, jednak za bardzo straciłam poczucie czasu przez to co robiłam.

Było cicho i jestem pewna, że nikogo nie ma, ponieważ babcia jest teraz u naszej sąsiadki, a Niall pewnie z Kimberly, więc swobodnie zaczęłam sobie odgrzewać zupę i uzupełniać krzyżówkę z gazety.

Przestałam, gdy nagle drzwi od domu trzasnęły, a w kuchni pojawił się Niall.

- Mógłbyś trochę grzeczniej wchodzić do tego domu.- zwróciłam mu uwagę, nawet na niego nie patrząc, tylko z automatu moja głowa przekręciła się do okna.

- Przeciąg był i chyba dobrze, bo nareszcie się do mnie odezwałaś.- Stanął przy blacie i przyglądał mi się, co odbijało się w lustrze przy ścianie.

Postanowiłam mu nie odpowiadać, wyczuwając, że chyba jednak coś go ruszyła moja cisza.

- Długo to potrwa?- zapytał i usiadł przy stole zabierając mi i gazetę i długopis.

- Ty, no to już bezczelne.- złapałam za tę gazetę, którą miał teraz w ręce i spojrzałam na niego rozwścieczona. - Nie lubię jak ktoś rozwiązuje krzyżówki, które zaczęłam. - oznajmiłam i w sumie nie wiem czy to był powód do takiej agresji z mojej strony.

On tylko uśmiechnął się do mnie, wstał i wyjął z szafki dwa talerze.

- Co to za zupa? - zapytał i zaczął nalewać ją dla mnie i dla siebie.

- Zapytaj autora.- również wstałam i chciałam zabrać swój talerz, jednak on niespodziewanie mnie przytulił i to na tyle mocno, że nie byłam w stanie się nawet ruszyć.

Okej?

- Puść mnie, nie chce, żebyś mnie przytulał.- warknęłam i na rozkaz poluzował objęcia.

- Po prostu cieszę się, że nareszcie usłyszałem twój wkurwiający głos. - nadal się śmiał. 

- Aha, dobrze wiedzieć, że nawet mój głos Cię wkurwia.- odwróciłam wzrok od niego i powróciłam do stołu.

- Nie gniewaj się już na mnie kochanie.- podszedł do mnie, przykucnął i złapał mnie za podbródek, bym na niego spojrzała. 

- Już się nawaliłeś? Nawet nie czułam. - przewróciłam oczami.

- Mogę Cię pocałować? -zapytał dość poważnym tonem i wzbudził we mnie tym pytaniem totalną dezorientację, a później zdałam sobie sprawę, że pewnie ma włączony dyktafon, a jedno moje głupie słowo teraz będzie się równało z tym, że później ludzie będą to mieli na dzwonkach w telefonie.

- Jaja sobie robisz chyba. - prychnęłam, a gdy puścił moją brodę, zabrałam się za jedzenie tej zupy, powstrzymując pragnienie wyłania mu jej na głowę.

- Nie mogę przeżyć tego, że Harry...- zaczął mówić, jednak zrobił pauzę i zacisnął powieki, a ja z łyżką w dłoniach przyglądałam się tej szopce.

- Jasne, jasne. - skinęłam głową - Nie możesz przeżyć, tylko wcześniej ciągle mną gardziłeś i wyrażałeś obrzydzenie. - poklepałam go wolną ręką po ramieniu.

- No ale jednak okazałaś się być bardzo szlachetną osobą, więc zdobyłaś moją sympatię i to ja byłem gnojem. - przewrócił oczami - Zanim dotarłem do One Direction, chodziłem do katolika i wbrew pozorom też byłem ofiarą takie tęgiego kolesia, który siał postrach wśród innych uczniów. - wyznał - To we mnie siedzi i podświadomie poszedłem za Twoimi znajomymi, nie chcąc stać się obiektem drwin.

- Co Ty pierdolisz w ogóle? - zapytałam z ironią. - Ty i drwiny? Po prostu chciałeś być fajny, a nie zadawać się z ciotą. - prychnęłam.

- Zawsze mogę być fajny i zadawać się z ciotą, która jakoś pogodzi się z resztą osób? - uniósł brew w pytaniu.

- Ciota teraz zadaje się z dużo bardziej wartościowymi osobami i uwierz mi, że w życiu bym nie podejrzewała, że Ty z całego zespołu masz najbardziej podły charakter. - wyznałam i jakby nie było mi dane spojrzeć na reakcję, ponieważ rzucił się na mnie, że odruchowo ręką strąciłam ten przeklęty talerz i zaszokowana przylegałam teraz ustami do jego ust.

Jezus Maria, co się właśnie stało?

- Przeszedłem samego siebie, co?- oderwał się ode mnie i głośno wypuścił powietrze z płuc.- To na zgodę.

- Niall, gdzie zniknęło twoje obrzydzenie do mnie?

- Nie jesteś aż taka straszna, byłem tylko zły, że muszę się przez połowę wakacji uganiać za jakąś siksą, ale jesteś taka trochę fajna, no i tyle.- Śmiał się.

- Brałeś coś?  Cały czas się śmiejesz jak jakiś idiota, a nie czuję alkoholu.- Odsunęłam się od niego i przysięgam, że jak już zniknie mi z oczu, zacznę skakać ze szczęścia, bo chyba jednak mnie nie nagrywa.

- Mam dobry humor.- skinął głową  i wstał na równe nogi, zakładając pod stół na wylaną zupę- Wybaczysz mi to, że Cię obrażałem i popchnąłem?- Zrobił uroczą minę i sięgnął po ręcznik papierowy, który stał na blacie nieopodal.

- A zamówisz mi pizzę, za to, że przez Ciebie nie zjadłam obiadu? - uniosłam brew w pytaniu i przyglądałam się temu jak sprząta.

- Noooooo.- Przewrócił oczami. - Pod warunkiem, że połowa moja. - postawił warunek.

Gwiazdor - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz