Camilla POV'S:
Cały ranek siedziałam zestresowana z telefonem w ręku, czekając na kontakt z adwokatem Nialla, który mi zapowiedziano.
To moja ostatnia deska ratunku, by to jakoś wytłumaczyć, jednak nikt nie zadzwonił, a jedynie w internecie sprawdziłam, że za takie pomówienia najprawdopodobniej będę musiała zapłacić odszkodowanie. Nie stać mnie na to, więc po prostu poczekam jeszcze chwilę na ten telefon i będę błagała o kontakt z Niallem.
Gdy telefon zawibrował, okazało się, że to SMS, więc z sercem w gardle zaczęłam czytać jego zawartość.
Nieznany: Cami?
Odczytałam i nabrałam nadzieii, że może jednak to Niall i może uda mi się go przekonać.
Ja: tak, kim jesteś?
Nieznany: Cami to Ty?
Nieznany: Siema suko :X
Nieznany: Jestem twoim koszmarem.
Nieznany: Czy to numer Camille?
Nieznany: Hej, jak tam Niall?
Nieznany: Zmień numer, bo krąży po sieci, a naprawdę mi Cię szkoda dziewczyno.
Nieznany: Powieś się dziwko!
Nieznany: Cami, to naprawdę twój numer? Jeśli tak to wyrzuć tę kartę i nie czytaj nic, co dzieję się w sieci. Martwię się o Ciebie. Niall
PS: Masz w domu jakieś tabletki na złamane serce? Jeśli tak to weź wszystkie dziwko.Odłożyłam telefon ze łzami w oczach i to był moment, w którym poczułam się na tyle oszołomiona, że strąciłam już całkowicie grunt pod nogami. Nie byłam w stanie nawet płakać, bo po prostu wiedziałam, że to nie ma sensu. Nie widzę wyjścia z tej sytuacji i nie wiem co dalej, naprawdę nie wiem.
W końcu postanowiłam coś zrobić ze swoim życiem i udałam się do łazienki. Rozczesując włosy, spojrzałam w lustro i dostrzegłam podkrążone, przekrwione oczy, zbite szkiełko okularów i lekko już przetłuszczone włosy. Znów miałam przed oczami moment, w którym Niall tak cholernie na mnie krzyczał i te myśli zakłóca mi tylko ciągle dzwoniący telefon. Zaciskam pięści i wmawiam sobie, że wszystko się wyjaśni, że może wcale go nie straciłam, ale wystarczy, że znów zerknę w lustro i zdaję sobie sprawę z tego, że cały świat mnie teraz nienawidzi, że to już nie tylko ludzie ze szkoły.
Kiedy odkładałam szczotkę na swoje miejsce, otworzyłam szafkę przy lustrze, niby z ciekawości, jednak przecież doskonale wiem co tam jest.
Już w nocy kiedy naszła mnie myśl, że przeze mnie w niebezpieczeństwie jest moja babcia, naprawdę chciałam już ulżyć tym wszystkim osobom.
- I może teraz jest dobra chwila?- Szepnęłam pod nosem i sięgnęłam po tabletki, które zażywa moja babcia i mocno ściskając je w dłoni, udałam się do swojego pokoju.
Przecież to nie ma sensu, oszukiwanie samej siebie, że wszystko będzie dobrze, kiedy grozi mi sąd, jeszcze większe szczucie w szkole i dozgonna nienawiść ze strony Nialla, a przecież niedawno jeszcze zaczęłam się łudzić, że może on mnie pokocha. Boże, co za głupota...
-Camilla!- nagle z dołu usłyszałam nawoływanie babci.
-Co?- zapytałam dość głośno i szybko odłożyłam tabletki pod poduszkę, jakby jej głos wyrwał mnie z amoku.
- Gościa masz!- odpowiedziała i zaczęłam się zastanawiać o co chodzi.
Gdyby to był Niall, na pewno nie informowałaby mnie o tym, tylko wpuściła go do domu, wiec bez entuzjazmu zaczęłam schodzić na dół by zobaczyć kogo niesie i czy ktoś już zdobył mój adres i wpadł, żeby mi nabluzgać czy może po prostu Natalie.
- Harry?- zdziwiłam się, gdy zauważyłam, że czeka przy schodach na to aż w końcu zejdę, a serce dosłownie mi stanęło w miejscu. Czułam falę gorąca, bo jak nic, przyjechał aby mi powiedzieć, że bardzo go zawiodłam i że jestem dnem.
- Cześć skarbie- przytulił mnie mocno, gdy tylko stanęłam twarzą w twarz z nim i brzmiał tak jakby mi współczuł, a nie jakby był zły - Wyglądasz gorzej niż zwykle - Szepnął mi w ucho i cóż komplementem bym tego nie nazwała.
- Wiem - odpowiedziałam szybko - Harry, ja tego nie zrobiłam. Niall oskarża mnie o rzeczy, w których nie brałam udziału - zaczęłam się tłumaczyć w pośpiechu, ale zatkał mi usta swoją dłonią.
-Cii... Niall to kretyn - uspokajał mnie, jednak sama świadomość, że on tutaj jest, przyjechał w najgorszym momencie dla mnie, to tak dużo.
- Chodź na górę, nie chcę by babcia za dużo słyszała - ocierałam sobie policzki z łez i zaczęłam prowadzić Styles'a, do swojego pokoju.
- Będziesz ze mną szczera? - Zapytał zamykając za sobą drzwi.
-Tak - usiadłam na łóżku i wyciszyłam mój telefon, bo ciągle ktoś dzwonił.
- On zbił twoje okulary? -Wskazał palcem wskazującym na pęknięte szkiełko i usiadł obok mnie z miną, jakby za chwilę miał zacząć płakać.
- Nie, no co Ty, strąciłam je sobie ręką - głupio się uśmiechnęłam.
- Czyli on - ostentacyjnie przewrócił oczami - Debil pierdolony -warknął.
- Harry - zaczęłam, jednak mi przerwał.
- Cicho, wiem, że On. Masz jakiś plan, jak wbić do jego maleńkiego móżdżku, że to nie ty? - Zadał kolejne pytanie.
- Nie, nie mam - pokręciłam głową.
- To ciesz się, że masz mnie. Jedziemy do Londynu - zerwał się na równe nogi.- Masz kontakt z tą Natalią?
- Tak - przytaknęłam zdziwiona, że wspomina o niej w takim momencie.
- Obiecała mi, że kiedyś się za ciebie weźmie i zrobi coś z twoim wyglądem. Dzwoń po nią bo dziś nadeszło właśnie to KIEDYŚ - podrapał się po głowie.
- Niall, nie mam teraz ochoty na metamorfozy. Wybacz, ale latanie i upiększanie się wyglądałoby tak, że ja naprawdę mam to w nosie i robię z siebie gwiazdę. Poza tym nie stać mnie - oznajmiłam ze smutkiem.
-Harry - uśmiechnął się i patrzył na mnie z politowaniem.
- Co Harry?- Zmarszczyłam czoło.
- Mam na imię Harry, nie Niall jak przed chwilą mnie nazwałaś. Szykuj się, zabieram Cię na zajebiste zakupy i do fryzjera - Stwierdził stanowczo.
- W czym ma mi to niby pomóc?- Zapytałam kompletnie niechętna na jakąkolwiek zmianę. Nie dziś...
- Musi mu szczena opaść, poza tym, szybciej zmięknie- wzruszył ramionami.
- Słyszysz się? On ma teraz problemy przeze mnie i nigdy w życiu nawet nie będzie chciał mnie widzieć więcej - położyłam się by pokazać mu w ten sposób, że nigdzie się nie ruszam - Nawet nie jestem w jego typie tak w ogóle i przestań zawracać mi głowę bzdurami.
- No, nie jesteś. Wiesz on ogólnie w zwyczaju ma bzykanie lasek nie w jego typie - powiedział sarkastycznie i położył się obok mnie, biorąc do ręki mój telefon.
- Możesz mi nie przypominać? - zapytałam z wyrzutem.
- Jedziesz, czy nie?- Zapytał już lekko poddenerwowany i czytał wiadomości, których już nieco się nagromadziło.
- Nie jadę - podjęłam szybką decyzję.
- W takim razie nic tutaj po mnie - odpowiedział i zanim jednak się ruszył z miejsca, wyjął z mojej komórki kartę SIM i przegryzł ją, po czym oddał moją rzecz i szybkim krokiem zaczął opuszczać pokój - właśnie tracisz ostatnią szansę na cokolwiek - Trzasnął drzwiami.
- Wszystko już mi jedno - szepnęłam pod nosem, a chwilę później usłyszałam samochód odjeżdżający z piskiem spod mojego domu.
Żegnaj Harry, żegnaj przygodo z One direction, witaj głęboka depresjo.
# Okej, jeśli ktoś zgadnie co zrobi Harry, w święta robię MARATON! :*

CZYTASZ
Gwiazdor - ZAKOŃCZONE
FanfictionNajsłwaniejszy boysband świata, pieniądze, imprezy i seks zmieniły życie Niall'a. Już dawno zapomniał jak wyglądała jego codzienność w Mullingar, gdy był zwyczajnym, grzecznym szesnastolatkiem. Pochłonięty swoją popularnością zupełnie nie przejmuje...