39

4.9K 286 41
                                        

Camilla POV'S:

Cały ranek siedziałam zestresowana z telefonem w ręku, czekając na kontakt z adwokatem Nialla, który mi zapowiedziano.

To moja ostatnia deska ratunku, by to jakoś wytłumaczyć, jednak nikt nie zadzwonił, a jedynie w internecie sprawdziłam, że za takie pomówienia najprawdopodobniej będę musiała zapłacić odszkodowanie. Nie stać mnie na to, więc po prostu poczekam jeszcze chwilę na ten telefon i będę błagała o kontakt z Niallem.

Gdy telefon zawibrował, okazało się, że to SMS, więc z sercem w gardle zaczęłam czytać jego zawartość.

Nieznany: Cami?

Odczytałam i nabrałam nadzieii, że może jednak to Niall i może uda mi się go przekonać.

Ja: tak, kim jesteś?

Nieznany: Cami to Ty?

Nieznany: Siema suko :X

Nieznany: Jestem twoim koszmarem.

Nieznany: Czy to numer Camille?

Nieznany: Hej, jak tam Niall?

Nieznany: Zmień numer, bo krąży po sieci, a naprawdę mi Cię szkoda dziewczyno.

Nieznany: Powieś się dziwko!

Nieznany: Cami, to naprawdę twój numer? Jeśli tak to wyrzuć tę kartę i nie czytaj nic, co dzieję się w sieci. Martwię się o Ciebie. Niall
PS: Masz w domu jakieś tabletki na złamane serce? Jeśli tak to weź wszystkie dziwko.

Odłożyłam telefon ze łzami w oczach i to był moment, w którym poczułam się na tyle oszołomiona, że strąciłam już całkowicie grunt pod nogami. Nie byłam w stanie nawet płakać, bo po prostu wiedziałam, że to nie ma sensu. Nie widzę wyjścia z tej sytuacji i nie wiem co dalej, naprawdę nie wiem.

W końcu postanowiłam coś zrobić ze swoim życiem i udałam się do łazienki. Rozczesując włosy, spojrzałam w lustro i dostrzegłam podkrążone, przekrwione oczy, zbite szkiełko okularów i lekko już przetłuszczone włosy. Znów miałam przed oczami moment, w którym Niall tak cholernie na mnie krzyczał i te myśli zakłóca mi tylko ciągle dzwoniący  telefon. Zaciskam pięści i wmawiam sobie, że wszystko się wyjaśni, że może wcale go nie straciłam, ale wystarczy, że znów zerknę w lustro i zdaję sobie sprawę z tego, że cały świat mnie teraz nienawidzi, że to już nie tylko ludzie ze szkoły.

Kiedy odkładałam szczotkę na swoje miejsce, otworzyłam szafkę przy lustrze, niby z ciekawości, jednak przecież doskonale wiem co tam jest.

Już w nocy kiedy naszła mnie myśl, że przeze mnie w niebezpieczeństwie jest moja babcia, naprawdę chciałam już ulżyć tym wszystkim osobom.

- I może teraz jest dobra chwila?- Szepnęłam pod nosem i sięgnęłam po tabletki, które zażywa moja babcia i mocno ściskając je w dłoni, udałam się do swojego pokoju.

Przecież to nie ma sensu, oszukiwanie samej siebie, że wszystko będzie dobrze, kiedy grozi mi sąd, jeszcze większe szczucie w szkole i dozgonna nienawiść ze strony Nialla, a przecież niedawno jeszcze zaczęłam się łudzić, że może on mnie pokocha. Boże, co za głupota...

-Camilla!- nagle z dołu usłyszałam nawoływanie babci. 

-Co?- zapytałam dość głośno i szybko odłożyłam tabletki pod poduszkę, jakby jej głos wyrwał mnie z amoku.

- Gościa masz!- odpowiedziała i zaczęłam się zastanawiać o co chodzi.

Gdyby to był Niall, na pewno nie informowałaby mnie o tym, tylko wpuściła go do domu, wiec bez entuzjazmu zaczęłam schodzić na dół by zobaczyć kogo niesie i czy ktoś już zdobył mój adres i wpadł, żeby mi nabluzgać czy może po prostu Natalie.

- Harry?- zdziwiłam się, gdy zauważyłam, że czeka przy schodach na to aż w końcu zejdę, a serce dosłownie mi stanęło w miejscu. Czułam falę gorąca, bo jak nic, przyjechał aby mi powiedzieć, że bardzo go zawiodłam i że jestem dnem.

- Cześć skarbie- przytulił mnie mocno, gdy tylko stanęłam twarzą w twarz z nim i brzmiał tak jakby mi współczuł, a nie jakby był zły - Wyglądasz gorzej niż zwykle - Szepnął mi w ucho i cóż komplementem bym tego nie nazwała.

- Wiem - odpowiedziałam szybko - Harry, ja tego nie zrobiłam. Niall oskarża mnie o rzeczy, w których nie brałam udziału - zaczęłam się tłumaczyć w pośpiechu, ale zatkał mi usta swoją dłonią.

-Cii... Niall to kretyn - uspokajał mnie, jednak sama świadomość, że on tutaj jest, przyjechał w najgorszym momencie dla mnie, to tak dużo.

- Chodź na górę, nie chcę by babcia za dużo słyszała - ocierałam sobie policzki z łez i zaczęłam prowadzić Styles'a, do swojego pokoju. 

- Będziesz ze mną szczera? - Zapytał zamykając za sobą drzwi. 

-Tak - usiadłam na łóżku i wyciszyłam mój telefon, bo ciągle ktoś dzwonił.

- On zbił twoje okulary? -Wskazał palcem wskazującym na pęknięte szkiełko i usiadł obok mnie z miną, jakby za chwilę miał zacząć płakać.

- Nie, no co Ty, strąciłam je sobie ręką - głupio się uśmiechnęłam.

- Czyli on - ostentacyjnie przewrócił oczami - Debil pierdolony -warknął. 

- Harry - zaczęłam, jednak mi przerwał. 

- Cicho, wiem, że On. Masz jakiś plan, jak wbić do jego maleńkiego móżdżku, że to nie ty? - Zadał kolejne pytanie. 

- Nie, nie mam - pokręciłam głową.

- To ciesz się, że masz mnie. Jedziemy do Londynu - zerwał się na równe nogi.- Masz kontakt z tą Natalią?

- Tak - przytaknęłam zdziwiona, że wspomina o niej w takim momencie. 

- Obiecała mi, że kiedyś się za ciebie weźmie i zrobi coś z twoim wyglądem. Dzwoń po nią bo dziś nadeszło właśnie to KIEDYŚ - podrapał się po głowie. 

- Niall, nie mam teraz ochoty na metamorfozy. Wybacz, ale latanie i upiększanie się wyglądałoby tak, że ja naprawdę mam to w nosie i robię z siebie gwiazdę. Poza tym nie stać mnie - oznajmiłam ze smutkiem. 

-Harry - uśmiechnął się i patrzył na mnie z politowaniem.

- Co Harry?- Zmarszczyłam czoło. 

- Mam na imię Harry, nie Niall jak przed chwilą mnie nazwałaś. Szykuj się, zabieram Cię na zajebiste zakupy i do fryzjera - Stwierdził stanowczo. 

- W czym ma mi to niby pomóc?- Zapytałam kompletnie niechętna na jakąkolwiek zmianę. Nie dziś... 

- Musi mu szczena opaść, poza tym, szybciej zmięknie- wzruszył ramionami. 

- Słyszysz się? On ma teraz problemy przeze mnie i nigdy w życiu nawet nie będzie chciał mnie widzieć więcej -  położyłam się by pokazać mu w ten sposób, że nigdzie się nie ruszam - Nawet nie jestem w jego typie tak w ogóle i przestań zawracać mi głowę bzdurami.

- No, nie jesteś. Wiesz on ogólnie w zwyczaju ma bzykanie lasek nie w jego typie - powiedział sarkastycznie i położył się obok mnie, biorąc do ręki mój telefon.

- Możesz mi nie przypominać? - zapytałam z wyrzutem. 

- Jedziesz, czy nie?- Zapytał już lekko poddenerwowany i czytał wiadomości, których już nieco się nagromadziło.

- Nie jadę - podjęłam szybką decyzję. 

- W takim razie nic tutaj po mnie - odpowiedział i zanim jednak się ruszył z miejsca, wyjął z mojej komórki kartę SIM i przegryzł ją, po czym oddał moją rzecz i szybkim krokiem zaczął opuszczać pokój - właśnie tracisz ostatnią szansę na cokolwiek - Trzasnął drzwiami.

- Wszystko już mi jedno - szepnęłam pod nosem, a chwilę później usłyszałam samochód odjeżdżający z piskiem spod mojego domu. 

Żegnaj Harry, żegnaj przygodo z One direction, witaj głęboka depresjo.

# Okej, jeśli ktoś zgadnie co zrobi Harry, w święta robię MARATON! :* 

Gwiazdor - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz