41

5.4K 275 47
                                    

Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem domofonem, czekając aż ktoś mi otworzy. Oczekując na odzew nie mogłem pominąć jeszcze małego buldoga francuskiego za bramą i przykucając bawiłem się z nim do momentu, aż nie podeszła do nas jego właścicielka.

- Fajny pies - rzuciłem do mocno zdziwionej dziewczyny, która mimo tego, że nie ma zielonego pojęcia skąd się tu wziąłem i tak się uśmiecha.

- Chodzi o Cami? - uniosła brew w pytaniu i wpuściła mnie na posesję.

Szybko objaśniłem jej jakie mam plany i, że Camille się na nie nie zgadza. Dziewczyna od razu się ze mną zgodziła i z entuzjazmem oznajmiła, że chętnie mi pomoże. Zanim jednak udaliśmy się do domu naszej biednej koleżanki, zostałem potraktowany z życzliwością i zaproszony na herbatę.

Nie ukrywam, że ta dziewczyna naprawdę robi na mnie wrażenie, jednak zanim cokolwiek poczynię w tym kierunku najpierw muszę załatwić sprawę priorytetową, czyli ustatkować rozchwianego emocjonalnie przyjaciela.

- Sprawa wygląda tak, że ja słyszałem rozmowę moich dwóch kolegów, którzy byli przy Kimberly, kiedy rozmawiała z tym dziennikarzem i podawała się za Cami - oznajmiła i w miedzyczasie szykowała dla mnie jakieś smakołyki do herbaty.

- A ten blond zjeb w to nie wierzy, rozumiesz? - kręciłem głową z poirytowania przez postawę Horana.

- No bo nie wiem czy wiesz, ale Kimberly trafiała w sedno opowiadając w gazecie o tym, że Niall i...

- Wiem - uśmiechnąłem się - i uwierz mi, że ta dziewczyma musi coś w sobie mieć, bo okropnie się przejął, że tak szybko ją stracił - postanowiłem uchylić jej nieco prawdy na temat uczuciowości faceta, który kreował się na złego chłopca - skandali miał wiele i każdy z nich miał gdzieś, a teraz nie radzi sobie z emocjami.

- Pokochał ją, co? - zapytała ze współczuciem w głosie.

- Jest dobra, miła, szczera, odważna, waleczna, życzliwa, potrafi wybaczać i obdarzyć zaufaniem nawet takiego gnojka - wymieniałem z pełną świadomością tego, że wiem co mówię choć znam ją krótko - ma wszystko to, czego nie mają laski z jego otoczenia.

- On dostał atencję, której szukał. Może jest brzydka, ale jest też troskliwa i nie patrzyła na jego kasę - podsumowała Nat.

- Za chwilę nie będzie brzydka, bo to kwestia zamiany okularów na soczewki, zmiany fryzury i doborze odpowiednich kosmetyków. - skwitowałem, a moja rozmówczyni przytaknęła, po czym upiłem sobie łyczek herbaty.

Po kilkunastu minutach pieszo wyruszyliśmy w kierunku domu Cami i mając boisko do siatkówki, dostrzegliśmy jak Kimberly i Molly odchodzą w kierunku polnej drogi. Wiem, że są zestresowane moją wizytą i najzwyczajniej w świecie boją się, że udowodnię rację Camille.

- Z Camille trzeba stanowczo, tak mi się przynajmniej wydaje - tłumaczyła mi po drodze Natalie - więc to ja będę mówić, a ty siedź i słuchaj.

Pięć minut później byliśmy przy drzwiach jej mieszkania, otworzyła mam babcia i wpuściła do środka.

Udaliśmy się schodami do pokoju tego naszego kaczątka i zastaliśmy ją płaczacą, co mnie rozwaliło na łopatki, bo ileż można cierpieć przez zjebanego Horana? Już dawno nie widziałem człowieka, który jest tak emocjonalnie rozwalony...

- Cami, szykuj się, jedziemy na zakupy - do akcji wkroczyła blondynka.

- Nigdzie nie jadę - usłyszałem i krew się we mnie zagotowała. Mam ochotę siłą zwlec ją z tego łóżka i postawić na nogi.

- W dupie mam co ty do mnie mówisz - szarpnęła ją za rękę by usiadła.

- Dajcie mi spokój, okej? - Otarła swoje policzki i patrzyła na nas błagalnym wzrokiem.

- Ubieraj się - w końcu się odezwałem - taka metamorfoza dobrze Ci zrobi.

- To mi nie pomoże w wytłumaczeniu się przed Horanem.

- Jezu, przestać się użalać nad sobą - przewróciłem oczami nie dając jej pola manewru do dalszego marudzenia - prawda już wyszła na jaw, a winowajcą jest Kimberly, tylko on jeszcze tego nie wie.

- To kwestia czasu, więc chyba będzie fajnie, gdy przyjedzie tutaj cię błagać o przebaczenie, a ty będziesz taka śliczna i w ogóle, co? - wtrąciła Nat.


- Harry, ale ja nie mam kasy.

- A ja czasu na Twoje zagrywki - wtrąciłem - bujaj się, a rachunki rozliczę z Horanem, jak już odkryje prawdę o tym, że jest palantem.

Pół godziny później byliśmy już na zakupach w pobliskim mieście, później nieco męczyłem sięw poczekalni u kosmetyczki, następnie optyk, gdzie okulary zamieniliśmy jej na soczewki, by w końcowym efekcie Camilla wyglądała jak bóstwo.

- No laska, jesteś gwiazdą na tym wypizdowie - skwitowałem, wywołując u niej wyczekiwany przeze mnie uśmiech - Teraz tylko czekaj na przeprosiny i naprawdę bądź pewna, że wszystko się wyjaśni, tak?

- Tak - oznajmiła i z zachwytem spojrzała na swoje pomalowane na różowo paznokcie i pofarbowane na nieco żywszy odcień blondu włosy. Jej buzia w tym momencie promieniała, a malutkie krostki na twarzy, były przykryte dobranym do cery podkładem, którego mam nadzieję, że będzie używała.

- No to jedziemy na sushi - rzuciłem i puściłem oczko do Natalie, która jeszcze poprawiała jej niesforne kosmyki włosów, będąc nią równie zachwycona, co ja.

Gwiazdor - ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz