Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem domofonem, czekając aż ktoś mi otworzy. Oczekując na odzew nie mogłem pominąć jeszcze małego buldoga francuskiego za bramą i przykucając bawiłem się z nim do momentu, aż nie podeszła do nas jego właścicielka.
- Fajny pies - rzuciłem do mocno zdziwionej dziewczyny, która mimo tego, że nie ma zielonego pojęcia skąd się tu wziąłem i tak się uśmiecha.
- Chodzi o Cami? - uniosła brew w pytaniu i wpuściła mnie na posesję.
Szybko objaśniłem jej jakie mam plany i, że Camille się na nie nie zgadza. Dziewczyna od razu się ze mną zgodziła i z entuzjazmem oznajmiła, że chętnie mi pomoże. Zanim jednak udaliśmy się do domu naszej biednej koleżanki, zostałem potraktowany z życzliwością i zaproszony na herbatę.
Nie ukrywam, że ta dziewczyna naprawdę robi na mnie wrażenie, jednak zanim cokolwiek poczynię w tym kierunku najpierw muszę załatwić sprawę priorytetową, czyli ustatkować rozchwianego emocjonalnie przyjaciela.
- Sprawa wygląda tak, że ja słyszałem rozmowę moich dwóch kolegów, którzy byli przy Kimberly, kiedy rozmawiała z tym dziennikarzem i podawała się za Cami - oznajmiła i w miedzyczasie szykowała dla mnie jakieś smakołyki do herbaty.
- A ten blond zjeb w to nie wierzy, rozumiesz? - kręciłem głową z poirytowania przez postawę Horana.
- No bo nie wiem czy wiesz, ale Kimberly trafiała w sedno opowiadając w gazecie o tym, że Niall i...
- Wiem - uśmiechnąłem się - i uwierz mi, że ta dziewczyma musi coś w sobie mieć, bo okropnie się przejął, że tak szybko ją stracił - postanowiłem uchylić jej nieco prawdy na temat uczuciowości faceta, który kreował się na złego chłopca - skandali miał wiele i każdy z nich miał gdzieś, a teraz nie radzi sobie z emocjami.
- Pokochał ją, co? - zapytała ze współczuciem w głosie.
- Jest dobra, miła, szczera, odważna, waleczna, życzliwa, potrafi wybaczać i obdarzyć zaufaniem nawet takiego gnojka - wymieniałem z pełną świadomością tego, że wiem co mówię choć znam ją krótko - ma wszystko to, czego nie mają laski z jego otoczenia.
- On dostał atencję, której szukał. Może jest brzydka, ale jest też troskliwa i nie patrzyła na jego kasę - podsumowała Nat.
- Za chwilę nie będzie brzydka, bo to kwestia zamiany okularów na soczewki, zmiany fryzury i doborze odpowiednich kosmetyków. - skwitowałem, a moja rozmówczyni przytaknęła, po czym upiłem sobie łyczek herbaty.
Po kilkunastu minutach pieszo wyruszyliśmy w kierunku domu Cami i mając boisko do siatkówki, dostrzegliśmy jak Kimberly i Molly odchodzą w kierunku polnej drogi. Wiem, że są zestresowane moją wizytą i najzwyczajniej w świecie boją się, że udowodnię rację Camille.
- Z Camille trzeba stanowczo, tak mi się przynajmniej wydaje - tłumaczyła mi po drodze Natalie - więc to ja będę mówić, a ty siedź i słuchaj.
Pięć minut później byliśmy przy drzwiach jej mieszkania, otworzyła mam babcia i wpuściła do środka.
Udaliśmy się schodami do pokoju tego naszego kaczątka i zastaliśmy ją płaczacą, co mnie rozwaliło na łopatki, bo ileż można cierpieć przez zjebanego Horana? Już dawno nie widziałem człowieka, który jest tak emocjonalnie rozwalony...
- Cami, szykuj się, jedziemy na zakupy - do akcji wkroczyła blondynka.
- Nigdzie nie jadę - usłyszałem i krew się we mnie zagotowała. Mam ochotę siłą zwlec ją z tego łóżka i postawić na nogi.
- W dupie mam co ty do mnie mówisz - szarpnęła ją za rękę by usiadła.
- Dajcie mi spokój, okej? - Otarła swoje policzki i patrzyła na nas błagalnym wzrokiem.
- Ubieraj się - w końcu się odezwałem - taka metamorfoza dobrze Ci zrobi.
- To mi nie pomoże w wytłumaczeniu się przed Horanem.
- Jezu, przestać się użalać nad sobą - przewróciłem oczami nie dając jej pola manewru do dalszego marudzenia - prawda już wyszła na jaw, a winowajcą jest Kimberly, tylko on jeszcze tego nie wie.
- To kwestia czasu, więc chyba będzie fajnie, gdy przyjedzie tutaj cię błagać o przebaczenie, a ty będziesz taka śliczna i w ogóle, co? - wtrąciła Nat.
- Harry, ale ja nie mam kasy.- A ja czasu na Twoje zagrywki - wtrąciłem - bujaj się, a rachunki rozliczę z Horanem, jak już odkryje prawdę o tym, że jest palantem.
Pół godziny później byliśmy już na zakupach w pobliskim mieście, później nieco męczyłem sięw poczekalni u kosmetyczki, następnie optyk, gdzie okulary zamieniliśmy jej na soczewki, by w końcowym efekcie Camilla wyglądała jak bóstwo.
- No laska, jesteś gwiazdą na tym wypizdowie - skwitowałem, wywołując u niej wyczekiwany przeze mnie uśmiech - Teraz tylko czekaj na przeprosiny i naprawdę bądź pewna, że wszystko się wyjaśni, tak?
- Tak - oznajmiła i z zachwytem spojrzała na swoje pomalowane na różowo paznokcie i pofarbowane na nieco żywszy odcień blondu włosy. Jej buzia w tym momencie promieniała, a malutkie krostki na twarzy, były przykryte dobranym do cery podkładem, którego mam nadzieję, że będzie używała.
- No to jedziemy na sushi - rzuciłem i puściłem oczko do Natalie, która jeszcze poprawiała jej niesforne kosmyki włosów, będąc nią równie zachwycona, co ja.
CZYTASZ
Gwiazdor - ZAKOŃCZONE
FanficNajsłwaniejszy boysband świata, pieniądze, imprezy i seks zmieniły życie Niall'a. Już dawno zapomniał jak wyglądała jego codzienność w Mullingar, gdy był zwyczajnym, grzecznym szesnastolatkiem. Pochłonięty swoją popularnością zupełnie nie przejmuje...