2

1.3K 70 3
                                    

Wsiadłam do samochodu od strony pasażera i ruszyłyśmy w drogę po nowego przyjaciela rodziny.

Nie lubię jeździć samochodem bez muzyki, więc wymacałam dłonią radio i je włączyłam. Akurat leciała moja jedna z moich ulubionych piosenek: "Photograph" Ed'a.

Nie mogłam się powstrzymać więc od razu zaczęłam śpiewać.

W sumie... Nawet nie mam takiego złego głosu.
Po chwili przyłączyła się do mnie mama. Uwielbiam z nią śpiewać, stanowimy niezły duet.

Po około 40 minutach usłyszałam szczekanie psów, co oznaczało, że dotarłyśmy na miejsce.

Wysiadłam ostrożnie z samochodu i od razu poczułam jak mama łapie mnie pod ramię. 

Weszłyśmy do budynku gdzie przywitał nas jakiś mężczyzna.

-Dzień dobry, czy mam przyjemność z Paniami Smith?- miał niski, ciepły głos. Wyobraziłam go sobie jako ciemnoskórego wysokiego mężczyznę, w wieku może 40lat i z nieco większym brzuszkiem.

- Dzień dobry, tak.-odpowiedziałyśmy równocześnie, śmiejąc się. Jak zawsze idealna synchronizacja.

-W takim razie proszę za mną.

Zaprowadził nas do innego pomieszczenia, gdzie miał czekać na nas nowy pupil.

-Oto on. Cody przywitaj się. -powiedział i po chwili pies odpowiedział szczeknięciem.- Mam nadzieję, że będzie z was zgrany zespół.

-Tez mam taką nadzieję- odpowiedziałam podnosząc głowę i uśmiechając się w jego kierunku (przynajmniej miałam nadzieję).

-Poproszę teraz panią o podpisanie papierów, a ty młoda damo możesz się zapoznać z nowym przyjacielem.- kiwnęłam  głową na potwierdzenie. Do moich uszu dotarły dźwięki oddalających się kroków.

Usiadłam na dość zimną podłogę i od razu poczułam mokry język na mojej dłoni.

-Bardzo miłe powitanie Cody. Jestem Ins. Od teraz będziesz mieszkał ze mną wiesz?- Mój głos był tak przesłodzony, że można by zwymiotować. Nie wiem czy zrozumiał, ale położył łeb na mojej nodze, chciał żebym go głaskała, lizus.

Siedziałam z nim tak przez kilkanaście minut i nagle czyjaś dłoń dotknęła delikatnie mojego ramienia.

-Córciu możemy się już zbierać. Bardzo panu dziękujemy. Do widzenia!- słychać było w głosie mojej mamy, ze miała bardzo dobry humor. 

Kiedy wsiadłyśmy do samochodu od razu włączyłam radio- standard. 

Rodzicielka jednak je wyłączyła, na co lekko się zdziwiłam.

-Ins, wracając ze sklepu spotkałam naszą sąsiadkę. Zaprosiła nas na kolację. Co Ty na to żebyśmy tam poszły?- powiedziała to tak szybko, że ledwo zrozumiałam co mówi.

-Muszę iść? Wolę zostać w domu... Z Codym...Chciałam się z nim oswoić i...-nie dokończyłam, bo weszła mi w zdanie.

-Nie ma mowy. I tak już potwierdziłam.

-To po co mnie pytasz?- uniosłam ręce w górę- Jeju...Przecież będą się na mnie krzywo patrzeć i zadawać głupie pytania. Nie chcę iść.

-Irmino, nie wymyślaj.-Oho, jestem już na straconej pozycji skoro wypowiedziała moje pełne imię-Poznasz nowych ludzi. Słyszałam, że ta pani ma syna, chyba o rok starszego.- nadal próbowała mnie namówić, a ja wiedziałam, że mimo wszystko i tak muszę się zgodzić.

-Och, dobra. Ale biorę ze sobą psa.

-Państwo Mendes nie będą mieli chyba nic przeciwko.

-A mogę iść w dresach?- zaśmiałam się.

-Mhm, jasne. Już ja Ci coś wybiorę.- dźgnęła mnie palcem w bok.

-To się źle skończy.- powiedziałam bardziej do siebie niż do niej.

_________
Hej! Jeśli spodobała Ci się ta część to zostaw coś po sobie. Będzie mi bardzo miło:)

Ordinary |S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz