10

910 48 2
                                    

Po powrocie rozsiadłam się na kanapie w salonie. Obok mnie leżał Cody, który domagał się ciągłego głaskania.

Cały czas myślałam nad tym kim są/były te dziewczyny dla Shawna i dlaczego tak na mnie naskoczyły. Przecież nic takiego nie robię. Może powinnam zerwać z nim kontakt dla mojego dobra?

Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi.

-Otwarte!- krzyknęłam.

Drzwi wejściowe się otworzyły i po chwili było już słychać kroki (po ich dźwięku mogłam stwierdzić, że był to Shawn).

-Część Ins!- przywitał mnie radosnym głosem chłopak.

-O wilku mowa-pomyślałam

-Hejka, coś się stało?

-Nie, dlaczego? Przyszedłem spędzić z tobą trochę czasu.-był jakby lekko speszony- Jesteś głodna?

-Szczerze? Umieram z głodu. Jestem zbyt leniwa by zrobić sobie coś do jedzenia- przyznałam pokazując na mój brzuszek i wydęłam dolną wargę udając smutną.

-Co powiesz na...- tu zrobił chwilową przerwę, po czym krzyknął- NALEŚNIKI, hm?

-Mm... To zrób, a ja sobie tu poleżę.- uśmiechnęłam się i przytuliłam do poduszki.

-Zapomnij.- wziął mnie na ręce i posadził na krześle w kuchni.- dotrzymasz mi towarzystwa.

-Czemu ciągle mnie nosisz na rękach, umiem chodzić.- powiedziałam udając zdenerwowaną i założyłam ręce na piersi.

-Bo jesteś taka leciutka i słodka, że sprawia mi to przyjemność.- niemal słyszałam jak kąciki jego ust się podnoszą.

-Żartowniś- pomyślałam.

Po 20 minutach wszystko było gotowe. Chłopak nawet wycisnął dla nas sok z pomarańczy.

-Wiesz co Shawn?

-Hmm?

-Nie spodziewałam się, że umiesz gotować.- posłałam mu ciepły uśmiech wyrażający uznanie.

-To jedna z niewielu rzeczy, o których nie wiesz. Jedz, bo wystygnie.

-Ooo, jaki troskliwy!

-Wiadomo!

Po posiłku chłopak wziął nasze naczynia i wstawił do zmywarki- o czym poinformował mnie dźwięk każdego jego ruchu.

Usłyszałam muzykę. Włączył radio. Leciała piosenka "thinking out loud"- kolejna ulubiona piosenka.

-Zatańczymy?- powiedział łapiąc mnie za ręce.

-Ale ja nie umiem!- próbowałam usiąść, ale nie chciał mnie puścić.

Nic mi nie odpowiedział i zaczął prowadzić.
Nie powiem, było to całkiem przyjemne zajęcie.
Zawsze mój "taniec" ograniczał się do kołysania się w rytm muzyki, z psem...
Poruszaliśmy się tak, jakbyśmy stanowili jedność.
Może to dziwne, ale czułam się przy nim bezpiecznie i dobrze. Mimowolnie się uśmiechałam.
Kiedy piosenka się skończyła szybko, ale jednak niechętnie się od niego odsunęłam.

-Okłamałaś mnie!

-Nie rozumiem?- Spytałam zdezorientowana.

-Dobrze tańczysz.

-I kto tu jest kłamcą? - i dźgnęłam go w bok na co wydał cichy jęk.

-Nadal ty.-objął mnie ręką w pasie i przybliżył do siebie, a potem poczułam delikatnego buziaka w policzek.

-Ee... Muszę do toalety- odsunęłam się od niego i odeszłam zostawiając go samego.

Byłam w niezłym szoku. Nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. Przecież jeszcze niedawno myślałam nad zerwaniem z nim znajomości.

-Shawn?- krzyknęłam, ponieważ w salonie nie było po nim ani śladu. Już myślałam, że sobie poszedł gdy...

-Jestem tutaj!- głos dochodził z mojego pokoju.

-Co Ty tu robisz?- weszłam do środka i odezwałam się nieco smutnym tonem.

-Siedzę. Wszystko w porządku?- słychać było nutkę zmartwienia.

-Dzisiaj miałam dość dziwną sytuację...

-Opowiadaj.

Ordinary |S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz