3

1.2K 79 2
                                    

Wybiła godzina osiemnasta, o czym powiadomił mnie mój telefon. Tak, niewidomi też mają telefony! Tylko, że nie takie normalne, a takie, które przy każdym kliknięciu czy każdej innej czynności wydaje z siebie specjalny dźwięk.
 Zaraz będę musiała się ogarniać...

-Mamo!- zawołałam, a po chwili usłyszałam jak drzwi się uchylają- To co mam ubrać?

-Myślę, że tą sukienkę i te buty.- ręką przejechałam po przedmiotach by sprawdzić co wybrała mi kobieta.

Wszystkie ubrania na metkach miały wypuklenia dzięki czemu wiedziałam jaki był ich kolor.
Przede mną leżał delikatny, miły w dotyku czerwony materiał i szpilki. Zabiję się na nich.

-To tylko kolacja.. Nie mogę iść w jakiś spodniach i ewentualnie koszuli?- odparłam niezadowolona.

-Ins, chcę żebyśmy zrobiły na nich dobre wrażenie. Ubieraj to, a potem Cię pomaluje- powiedziała nieco zestresowana, ale nadal wesoła.

-Ale...-nie zdążyłam dokończyć, bo mi przerwała.

- Za 10 minut wracam, idę z Codym na zewnątrz.- wyszła zamykając delikatnie drzwi.

Super. To zwykłe spotkanie z sąsiadami, a czuję się jakbym szła na jakiś bankiet, jakieś nie wiadomo jak ważne wyjście, whatever.

Po kilku minutach uporałam się z sukienką i butami, które bardzo trudno było mi samej zapiąć.

-Gdybym widziała byłoby łatwiej.- pomyślałam.

Zaraz potem do pokoju weszła mama.

-Gotowa?- nie poczekała na moją odpowiedź i kontynuowała- to teraz usiądź wygodnie, a ja nałożę Ci tonę tapety- zaśmiałyśmy się obie na ostatnie słowa.

-Wyglądasz pięknie córeczko. - powiedziała z dumą w głosie. Domyślam się, że na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech, którego widoku tak bardzo mi brakowało.

-Ty też- i znów dźgnęła mnie palcem w bok.

-Wychodzimy- mówiąc to podała mi smycz psa.

Stresowałam się tą wizytą. Zawsze czuję na sobie wzrok nieznajomych osób, chociaż go nie widzę. 
Często na mieście słyszę jak ludzie mnie obgadują. Czuję się wtedy bardzo niekomfortowo.

Moje rozmyślania przerwało skrzypnięcie otwierających się drzwi wejściowych.

-Witam panie i towarzysza. Zapraszam do środka.- przywitał nas zapewne pan Mendes. Jego głos był niski i głęboki. Uśmiechał się. Pewnie zastanawiacie się skąd to wiem. Da się to odróżnić, naprawdę!

Wchodząc do wnętrza domu poczułam piękny zapach potraw.
Szłam za dźwiękiem kroków. O dziwo na nic nie wpadłam! Brawo dla mnie!

Usiadłam na miejsce,do którego poprowadziła mnie mama. Jednak ona nie usiadła obok mnie, ponieważ słyszałam jak krzesło oddalone dalej ode mnie się odsuwa.

Ktoś trzasnął drzwiami i wbiegł szybko schodami na piętro. Chwilę później chyba ta sama osoba posadziła tyłek na siedzeniu obok mnie.

-Cześć jestem Shawn, a Ty?

Ordinary |S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz