21

567 37 4
                                    

-Cześć Ins, tęskniłaś?- usłyszałam głos dochodzący zza moich pleców.

Nie zwracając na niego uwagi szłam dalej.

-Wypadałoby się przywitać- powiedziała dziewczyna przesłodkim głosem.


-Cześć.- odpowiedziałam od niechcenia i ruszyłam do domu.

-Już uciekasz? Chciałyśmy porozmawiać - powiedziały niemal równocześnie Elena i Emily.

-Nie mamy o czym, narka.- przyspieszyłam kroku.

-Ty chyba sobie żartujesz. Odejdziesz jak ja będę tego chciała- powiedziała Emily, łapiąc mnie za ramię.

-Och. Wybacz, ale..  Mam cie w dupie.- strząsnęłam jej rękę z mojego ciała.


-Pożałujesz tego szmato.- powiedziała przez zęby.

W końcu dały mi spokój. Niby miałam o wszystkim mówić Shawnowi, ale nie chce go stresować.

Weszłam do domu trzaskając drzwiami. Chciałam już tylko znaleźć się w moim łóżku.

-Irmina! Do salonu!- dobiegł mnie krzyk mamy od razu na wejściu.


-No?


-Gdzie Ty byłaś?  Jest 1 w nocy! Co Ty sobie wyobrażasz? Masz dopiero 17 lat! Nie możesz sie tak wałęsać po nocy! Byłaś z Shawnem?- zalała mnie stertą pytań.

-Wyszłam tylko z Codym, o co Ci chodzi?


-O to, że jesteś gówniarą i powinnaś o tej godzinie już leżeć w łóżku.

-Mhm, w takim razie idę spać.


-Nie skończyłyśmy. Masz szlaban.- myślałam ze zaraz wybuchnie.

-Zajebiście- powiedziałam pod nosem i wbiegłam po schodach.


Nawet nie chciało mi sie przebierać, więc poszłam spać w ubraniach.


Rano obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu. Była 10. Zdziwiłam się, bo moja mama zawsze była o tej porze w pracy.


Zeszłam po schodach witając się z rodzicielką.


-Wzięłam sobie wolne w pracy, żeby przygotować wszystko na koncert- uprzedziła moje pytanie. - mam nadzieję, że mi pomożesz.


-Jasne, tylko pójdę się ogarnąć.

Poszłam do mojego pokoju po ubrania i ruszyłam do łazienki.

Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby.


-Zrobiłam Ci omlet, zjesz? -zaproponowała kobieta.

-Umieram z głodu!-sięgnęłam po talerz i  zabrałam się za śniadanie.


Po posiłku zaczęłam przygotowywać z mamą ciasteczka. Przerwał nam dzwonek do drzwi.

-Otwarte!- krzyknęłam.

-Dzień dobry i hej -przywitał się Shawn.


-Cześć, pomożesz nam?- spytałam

posyłając mu lekki uśmiech.

-Przecież mieliśmy gdzieś iść- odpowiedział.

-Ins ma szlaban. Nie ma mowy.- powiedziała stanowczo matka.


Chłopak podszedł do niej i coś szepnął jej na ucho.


-Dobra, idźcie. Miłego dnia!- była wyraźnie zadowolona.

-Ee...Okej?- byłam zmieszana. T

o było dość dziwne, ale nie wnikałam w szczegóły.

Nie mogłam zabrać Codiego ze sobą co mnie zdziwiło.


Usiadłam na miejscu pasażera w samochodzie chłopaka,

a on jak można się domyśleć, na siedzeniu kierowcy.

Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy

i dlaczego matka tak szybko zmieniła zdanie. Nie podobało mi się to.

Ordinary |S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz