-Cześć Ins, tęskniłaś?- usłyszałam głos dochodzący zza moich pleców.
Nie zwracając na niego uwagi szłam dalej.
-Wypadałoby się przywitać- powiedziała dziewczyna przesłodkim głosem.
-Cześć.- odpowiedziałam od niechcenia i ruszyłam do domu.
-Już uciekasz? Chciałyśmy porozmawiać - powiedziały niemal równocześnie Elena i Emily.
-Nie mamy o czym, narka.- przyspieszyłam kroku.
-Ty chyba sobie żartujesz. Odejdziesz jak ja będę tego chciała- powiedziała Emily, łapiąc mnie za ramię.
-Och. Wybacz, ale.. Mam cie w dupie.- strząsnęłam jej rękę z mojego ciała.
-Pożałujesz tego szmato.- powiedziała przez zęby.
W końcu dały mi spokój. Niby miałam o wszystkim mówić Shawnowi, ale nie chce go stresować.
Weszłam do domu trzaskając drzwiami. Chciałam już tylko znaleźć się w moim łóżku.
-Irmina! Do salonu!- dobiegł mnie krzyk mamy od razu na wejściu.
-No?
-Gdzie Ty byłaś? Jest 1 w nocy! Co Ty sobie wyobrażasz? Masz dopiero 17 lat! Nie możesz sie tak wałęsać po nocy! Byłaś z Shawnem?- zalała mnie stertą pytań.
-Wyszłam tylko z Codym, o co Ci chodzi?
-O to, że jesteś gówniarą i powinnaś o tej godzinie już leżeć w łóżku.
-Mhm, w takim razie idę spać.
-Nie skończyłyśmy. Masz szlaban.- myślałam ze zaraz wybuchnie.
-Zajebiście- powiedziałam pod nosem i wbiegłam po schodach.
Nawet nie chciało mi sie przebierać, więc poszłam spać w ubraniach.
Rano obudziły mnie dźwięki dochodzące z dołu. Była 10. Zdziwiłam się, bo moja mama zawsze była o tej porze w pracy.
Zeszłam po schodach witając się z rodzicielką.
-Wzięłam sobie wolne w pracy, żeby przygotować wszystko na koncert- uprzedziła moje pytanie. - mam nadzieję, że mi pomożesz.
-Jasne, tylko pójdę się ogarnąć.
Poszłam do mojego pokoju po ubrania i ruszyłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby.
-Zrobiłam Ci omlet, zjesz? -zaproponowała kobieta.
-Umieram z głodu!-sięgnęłam po talerz i zabrałam się za śniadanie.
Po posiłku zaczęłam przygotowywać z mamą ciasteczka. Przerwał nam dzwonek do drzwi.
-Otwarte!- krzyknęłam.
-Dzień dobry i hej -przywitał się Shawn.
-Cześć, pomożesz nam?- spytałam
posyłając mu lekki uśmiech.
-Przecież mieliśmy gdzieś iść- odpowiedział.
-Ins ma szlaban. Nie ma mowy.- powiedziała stanowczo matka.
Chłopak podszedł do niej i coś szepnął jej na ucho.
-Dobra, idźcie. Miłego dnia!- była wyraźnie zadowolona.
-Ee...Okej?- byłam zmieszana. T
o było dość dziwne, ale nie wnikałam w szczegóły.
Nie mogłam zabrać Codiego ze sobą co mnie zdziwiło.
Usiadłam na miejscu pasażera w samochodzie chłopaka,
a on jak można się domyśleć, na siedzeniu kierowcy.
Nie miałam pojęcia gdzie jedziemy
i dlaczego matka tak szybko zmieniła zdanie. Nie podobało mi się to.
CZYTASZ
Ordinary |S.M
FanfictionNiewidoma dziewczyna przeprowadza się do nowego miasta, gdzie jej życie diametralnie się zmienia. *Poznajcie Ins, nastolatkę, która próbuje żyć normalnie mimo braku wzroku. Jak to zwykle w życiu bywa, są wzloty i upadki, szczęście i łzy. W P...