5

1.2K 71 2
                                    


*oczami Ins

Obudziło mnie delikatne pukanie do drzwi. 
Czego oni ode mnie chcą - pomyślałam.

-Kochanie, wstawaj. Zrobiłam Ci śniadanie.- mama podeszła do mnie lekko szturchając mnie w ramie. 

-Jeszcze 5 minut... -odpowiedziałam zaspanym głosem i poprawiając swoją pozycję na łóżku.

-Ktoś czeka na Ciebie na dole.

-Co? Która godzina?- wyskoczyłam z łóżka jak poparzona.

-11:30

-Zaspałam! Powiedz mu, że za 20 minut będę gotowa.- mówiąc to udałam się szybkim krokiem do łazienki, nie czekając na odpowiedź.

Ubrałam biało-czarną bluzkę z rękawem 3/4 a do tego krótkie spodenki i moje ulubione Nike.

-Cody!- krzyknęłam schodząc po schodach, a pies pojawił się od razu obok mnie.

-Hej Shawn, możemy iść. Pa mamo!- powiedziałam i wyszłam na zewnątrz.

Na dworze uderzyła we mnie fala ciepła, ale lekki wiaterek sprawiał, że dało się normalnie funkcjonować.

-Może pójdziemy na plażę?-zapytał radosnym głosem. 

-Czemu nie. Daleko to?- jestem dość leniwa, długie spacery nie są dla mnie.

-Kawałeczek. Jak nie będzie chciało Ci się iść mogę Cie ponieść na barana.- po tych słowach lekko dźgnął mnie palcem w brzuch. Miałam wrażenie, że czyta mi w myślach. Może tak było?

-Spoko, dam radę. Jeszcze byś się złamał.- zaśmiałam się i prawie potknęłam się o własne nogi. Ciamajda.

-Uważaj mała.- złapał mnie zanim zdążyłam upaść- A i o to się nie musisz martwić. Aż taki słaby nie jestem.- szybko mnie podniósł nad siebie- Jesteś strasznie lekka!

-Odstaw mnie!- pisnęłam przerażona.

-Okej, okej. Nie piszcz tak, bo mi bębenki w uszach popękają. Dotarliśmy.

Było strasznie głośno. W sumie, nie ma się co dziwić. Jest piękna pogoda, więc ludzie z chęcią tu przyszli. Wokoło słychać było krzyki dzieci, śmiechy i rozmowy. 

Oboje zdjęliśmy buty, bo kto normalny chodzi w nich po plaży?
Piasek był nagrzany, więc przyjemnie się po nim stąpało.

Razem z Shawnem i Codym spacerowaliśmy brzegiem jeziora. Woda nie była jakoś strasznie zimna.

Nagle poczułam jak ktoś we mnie wbiegł. O mały włos nie wpadłabym do wody, gdyby mój kolega mnie nie złapał.

-Uważaj jak chodzisz idioto!-usłyszałam głos 'bohatera'-Ach ten Cameron...-powiedział bardziej do siebie niż do mnie.- Nic Ci nie jest Ins?

- W porządku. Zjemy coś? Jestem głodna...

-Masz ochotę na lody?- Nie wiem czemu zaczął się śmiać.

-Może być. Masz dziwne poczucie humoru.-zauważyłam.

-Jakie lubisz?- spytał nie przejmując się moim ostatnim zdaniem.

-Truskawkowe. 

-Oo to dobrze się składa, bo ja też.

Dostaliśmy swoje zamówienie i usiedliśmy na rozgrzanym piasku.

Nastała dosyć niezręczna cisza, którą przerwały głosy jakiś dziewczyn.

-Hej Shawn!- krzyknęły chórem- Nowa laska? 

-Cześć, darujcie sobie. Chodź Ins.- poczułam jak ciągnie mnie za rękę, ledwo za nim nadążałam. 

-Kto to był?

-Nieważne. -warknął

Postanowiłam, że nie będę naciskać. I próbowałam dorównać mu kroku, co było nie lada wyzwaniem, zważywszy na to, że ja byłam niska, a on bardzo wysoki.

Ordinary |S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz