|6|

63 20 9
                                    

Ana zasnęła za ramieniu Ericka. Chłopakowi wcale nie przeszkadzał ten stan, Ba! Chciał, aby ta chwila trwała wiecznie. Lubił mieć swoją przyjaciółkę blisko. W głębi duszy marzył, aby nie nazywać ją przyjaciółką, chciał by była kimś więcej. Dla niego, już w tamtym czasie była osobą, która na stałe zamieszkała w jego sercu, ale obawiał się, że ona nie czuje tego samego.

Jen wracając na salę z kawą, zastała taki właśnie widok, wtulonej Any do chłopaka, którego już wcześnie widziała, kiedy odbierała córkę ze szpitala, gdy zakończyła leczenie po wypadku. Erick leżał wpatrzony w śpiącą obok Anę i nie zwrócił uwagi na to, że Jen weszła do sali.

— Cześć... — powiedziała i postawiła kawy na stoliku, zaraz obok łóżka, a chłopak podskoczył delikatnie na łóżku z zaskoczenia.

— O! Dzień Dobry!— odpowiedział nieco skrępowany. Nie wiedział co może zrobić w tej niezręcznej sytuacji.

— To ciebie widziałam ostatnio na jednej sali z Aną, prawda?—  zapytała ciekawa, ale brzmiało to bardziej jak stwierdzenie. Chciała wyciągnąć od niego cokolwiek na temat ich relacji. Była ciekawa życia nastoletniej córki.

— Tak to ja. Jestem Erick —  przedstawił się, niedając po sobie poznać, jak bardzo był speszony, maskują wszystko pod ochrypłym tonem i zaczął wygrzebywać się z objęć słodko śpiącej Any.

— Kim ty w ogóle jesteś dla mojej córki co?! — zapytała lekceważącym tonem, naskakując na niego niespodziewanie. Jen go nie polubiła, wydawał jej się być arogancki, ale może to dlatego, że była zazdrosna o Anę, z którą właściwie dopiero zbudowała świetną relację.

— Ja... jestem jej przyjacielem, wspieramy się — odpowiedział nieco pewniejszym głosem Eric. Sam dostrzegł niechęć kobiety do jego osoby,  ale nie wiedział, jak temu zapobiec.

— Wspieracie się? w czym? —  Prychnęła. Zdała sobie sprawę, że zareagowała dość impulsywnie, ale nie chciała już tego cofać.

— Wiem co Ana teraz czuje, bo przechodziłem prawie przez to samo — Mówiąc to, wskazał ranę na głowie, którą zakrywał grzywką. Jen poczuła się lekko skrępowana tym, że od razu tak na niego naskoczyła z pretensjami, a on przecież tylko pomagał, bo pewnie gdyby nie on, Ana była by taka, jak wcześniej, zamknięta w sobie i obojętna na cały świat.

Zaczęli rozmawiać. Eric opowiedział trochę Jen o tym, jak to on walczył z guzem i to całkiem sam, bez żadnego wsparcia, ponieważ jego rodzice zmarli nie pełna rok przed tym, jak zachorował, a ciotka, która go przygarnęła, fakt przychodziła do niego i opłaciła całą operację, ale zrobiła to tylko dla sławy ( była pisarką w jednej z najpopularniejszych gazet i kiedy opisała sytuację Ericka o tym, jak dzielnie z jej pomocą zwyciężył z guzem, zyskała dużą popularność). W trakcie tej rozmowy, Ana przebudziła się, ale czując ciepło i uspokajający ton głosu Ericka, przymknęła oczy dalej wsłuchując się w dyskusję. Sama była ciekawa historii Ericka i jego ciotki.

— Ma pani piękną i mądrą córkę — stwierdził, głaszcząc An po jej lekko falowanych, długich włosach.

— Tak wiem, jest cudowna — Westchnęła z uśmiechem kobieta. Oboje obserwowali ją w chwili ciszy.
— Z tego co od niej wiem, Ana jest jedynaczką?  — zapytał Erick, przyglądając się dziewczynie.  Jen zdębiała na to pytanie. Oblał ją zimny pot nie wiedząc czemu. Odwróciła wzrok podziwiając kolor ścian. Erixk nie zauważył zmiany w zachowaniu rozmówczyni.

Ana słysząc, że zaczyna się temat o niej otworzyła oczy.

— O! Hej kochanie! Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś? —  Zasypywała ją milionem słów, troskliwa matka.

~SEN~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz