|17|

20 8 0
                                    

Po skończonym opatrywaniu ran An poszła ubrać się do końca.  Jej wybór padł na ciemne rurki z rozcięciami na kolanach top koszulkę z nadrukiem i czarną ramoneskę a na nogi conversy za kostkę.
Kiedy oboje byli gotowi,  wyszli.
Usiedli w jednej z ulubionych pizzerii An.

-Pamiętam jak jeszcze w szpitalu mówiłaś że nie możesz się doczekać aż zjesz pizzę,  o to proszę- uśmiechnął się szeroko wskazując na tacę którą właśnie przyniosła kelnerka.

- Dzięki- Odpowiedziała całkiem bez entuzjazmu dziewczyna.  Jej głowa potparta była ręką o stół a wzrok błądził po stole.

-Ana, proszę,  rozchmurz się- powiedział łapiąc ją za rękę,  ta natomiast szybko ją zabrała.

-Eric,  wiem że próbujesz poprawić mi humor ale pizza tego nie załatwi. - Powiedziała stanowczym tonem. Ana bardzo przeżywała to wszystko co się w ostatnim czasie stało,  chodź na zewnątrz próbowała ukryć emocje jakie z ogromną chęcią chciały wydostać się z niej to właśnie w środku toczyła wojnę. 

-Dobra,  to na siłę nie będę wymuszał u ciebie uśmiechu- Powiedział po czym wziął gryza pizzy. 

-Dziękuję że mnie rozumiesz- odpowiedziała spuszczając wzrok w dół. 

-A teraz jedz. - kiwnął w stronę tacy.

-Nie,  nie jestem głodna- w jej głosie można było wyczuć smutek

-An! Nie jadłaś nic od dwóch dni,  może i uśmiechu nie będę wymuszał ale jedzenie to co innego! - I nałożył na talerz dziewczyny kawałek.

- Ale ty upierdliwy jesteś- powiedziała sarkastycznie po czym zaczęła jeść.

Po skończonym posiłku udali się do parku. 
Eric oddalił się bo zadzwonił mu telefon. Ana zatem usiadła na ławeczce czekając na przyjaciela.  Powoli robiło się ciemno,  liście drzew zmieniały powoli kolor z okazji zbliżającej się jesieni.  An siedząc tak wpatrywała się w niebo,  było czyste a gdzie niegdzie pojawiały się już pierwsze gwiazdki. We włosy dziewczyny wpadał chłodny wiatr. 

-Ana? - Usłyszała głos nadochodzący z prawej strony,  odwróciła głowę a jej oczom ukazała się Megan obok której szedł Natan.

-Jeju,  An,  myślałam że wyjechałaś- Megan stała teraz tuż obok przyjaciółki która patrzała na nią z niedowierzaniem.

-Ja??  Wyjechałam?? - była zdziwiona że jej przyjaciółka nie wie nic co działo się z nią przez ostatnie tygodnie.

-No tak,  kiedy się do mnie nie odzywałaś zapytałam Natana,  a on powiedział że wyjechałaś..  Wydawało mi się to dziwne bo przecież nie zostawiła byś mnie tak bez słowa.. - Obie teraz zabijały chłopaka wzrokiem,  a on ewidentnie nie wiedział co powiedzieć.  I w tym momencie do akcji wkroczył Eric jak zawsze w samą porę rzucił się na Natana obalając go na ziemię i odkładając pięściami.  Ana przestraszona zaczęła krzyczeć..
-Eric zostaw go!  To mój chłopak!

Eric momentalnie przestał bić,  otarł tylko nos i wstał.

-Naprawdę, po tym wszystkim to jest twój chlopak? -zapytał z niedowierzaniem wskazując reką na leżącego na ziemi Natana.

-Właściwie to... - nie wiedziała co powiedzieć- dlaczego powiedziałeś że wyjechałam? - skierowała swoje pytanie do Natana. 

-Tak mi powiedziała twoja mama- odpowiedział po dłuższej chwili wachając się.

-Ale to nie prawda! -w oczach An pojawiły się łzy,  które próbowała powstrzymać aby nie pokazać swojej słabości. 

-Skąd mogłem wiedzieć? - odpowiedział dość obojętnie wstając z ziemi

~SEN~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz