|36|

18 8 6
                                    

W salonie siedział Eric. Jego twarz tak samo jak twarz Baron'a pokryta była zaschniętą krwią wymieszaną wraz z błotem. Po tym jak krzywo siedział wywnioskować można było że nie wytrzeźwiał do tego czasu. 
Ana stała nieruchomo, w szoku. Nie spodziewała się go tutaj a jednak wewnątrz skakała z radości że jej nie zostawił. Postanowił wrócić. Pomimo iż nie wiedziała z jakiego powodu znalazł się tutaj była szczęśliwa że znów go widzi. Bała się tylko jednego-'nie wrócił na stałe'. Może przyszedł tylko po swoje rzeczy i chce jej powiedzieć że to koniec? Może jednak ta blondynka okazała się być dla niego lepsza? Te myśli przeraziły dziewczynę i od razu jej radość zgasła jak płomień świeczki na którą zadziałał zimy podmuch. 

Wpatrywała się jeszcze chwilę w niego. Miała wrażenie jak by nie zwrócił uwagi na to że weszła do domu. Być może nawet tego nie usłyszał, w końcu robiła to jak najciszej z myślą że zasta tu Natan'a, Kris'a albo kogoś z ich grona. 

-Gdzie byłaś?- Odezwał się zachrypniętym głosem który był obrany w chłód jak i żal. On odczuwał żal? 

-Byłam..- Zastanawiała się czy powiedzieć mu prawdę. On nic nie wie o dziecku więc jak Ana może powiedzieć że była w szpitalu? Od razu zacznie wypytywać po co? Dlaczego? A skoro nie ma dziecka, nie ma tematu. Nie musi mu o nim mówić to było wywołało niepotrzebną awanturę. W głowie nadal miała myśl o tym że przyszedł tylko po swoje rzeczy. Ale w środku nocy? Może myślał że dziewczyna będzie spać i zrobi to po cichu bez jej wiedzy? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi. 

Postanowiła milczeć. 

byłaś gdzie?- drążył dalej. Cały czas siedział tyłem do niej na kanapie, a Ana stała w progu. Rozoma w takim stylu nie wróżyła dobrego zakończenia skoro żadno z nich nie chciało na siebe nawet spojrzeć to jak mieli dojść do porozumienia? 

Ana pod naciskiem i surowym tonem chłopaka poczuła się źle. Pod jej powiekami zbierały  się łzy które za wszelką cenę chciała powstrzymać. Nie mogła milczeć. Nie chciała też kłamać. Uznała że powie mu prawdę. Nie ważne co będzie się działo  w końcu i tak zostało jej nie wiele więc może powiedzieć co chcę.. 

- Byłam w szpitalu- Powiedziała cicho spuszczając głowę. W brew pozorom nie było to takie łatwe do wypowiedzenia. 

-W szpitalu?!- W głosie Erick'a wyczuć było można że przejął się tym, smutek i troska przebijało się przez oschły ton i ledwie słyszalny bełkot po spożytym alkoholu. -Coś nie tak z dzieckiem?- Palnął pez namysłu i poruszył się niespokojnie na kanapie. Ana była w jeszcze większym szoku skąd on wie o dziecku? Wszytsko teraz nabrało niesłychanego tępa. Jej powstrzymywane łzy zaczęły płynąć strumieniami po policzkach a z ust wydobył się cichy szloch którego nie mogła powstrzymać. Skoro wiedział o dziecku to znaczy że celowo ją zostawił. Nie chciał brać za nie odpowiedzialności. Dziecka nawet nie było ale teraz wie że nie zwiąże się z kimś takim, nie po tym jak pokazał prawdziwe oblicze. Dla niej to był koniec tej miłości. Jej serce pękło a łzy nasiliły się.. Nie była w stanie wyobrazić sobie tego wszystkiego. W jej głowie pojawiły się słowa które kiedyś od niego usłyszała, " Nigdy cię nie zostawię, jesteś moim szczęściem. Jaki człowiek chciałby żyć bez szczęścia?" a jednak, on potrafił ją zostawić i to wtedy kiedy najbardziej go potrzebowała.
 Marzyła tylko o tym żeby się obudzić. Żeby koszmar który trwa zakończył się jak najszybciej, jednak nic takiego nie nastąpiło, nadal stała w przedpokoju cała zapłakana a on nadal siedział tyłem do niej w salonie. 

-Wiedziałeś..- Wyszeptała pomiędzy napadami szlochu. W jej gardle rosła gula która uniemożliwiała wyrzucenie wszystkiego co teraz o nim myślała. Był dla niej skończony. Miała go dość. Nie chciała nawet na niego patrzeć. Zostawił ją kiedy wiedział że jest w ciąży. To było okropne z jego strony. 

~SEN~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz