|29|

18 7 1
                                    

Pewnym krokiem Ana szła przez park, jak zwykle - jej ulubiona droga- nie tylko dlatego że jest szybciej ale wielbia przechodzić pomiędzy alejkami, czuć zapach powoli kwitnącej przyrody, ten dźwięk ćwierkających ptaków i pełne radości rodziny, uśmiechnięci ludzie- wszystko dziś jest tak wesołe jak by odczuwało nastrój An, Wszystko żyje razem z nią, jej tempem, jej humorem! To piękne!

Jej myśli nie błądzą już w przeszłości, w końcu się od niej uwolniła. Myśli już tylko o przyszłości. Możne zacząć nowy rozdział w życiu nie zważając na to że coś kiedyś zrobiła źle..

Stała jeszcze chwilkę pod wejściem na hale. Ostatni raz zaciągnęła się Świerzym powietrzem i weszła pchając duże drzwi. Cieszyła się z tego ze spędzi tutaj większą część swojego dnia, uwielbia treningi. Daje wtedy upust wszystkim emocjom, oczywiście łatwiej jest wyładować te negatywne.

-Hej- Krzyknęła od razu na wejściu, ale gdy podniosła wzrok na jej twarzy pojawiło się zdziwienie. Baron nie był sam tak jak na każdym poprzednim treningu i było jeszcze kilka innych chłopaków. Wyglądali na takich którzy bardzo dobrze znają się na temacie, ubrani w spodenki, bez koszulek, każdy z nich miał idealnie wyrzeźbione ciało, w wieku na oko od osiemnastu do dwudziestu dwóch lat. Gdy usłyszeli głos An wszyscy spojrzeli w jej stronę, jedni ze zdziwieniem inny z uśmiechami..

-To jest ta twoja "Perełka"?- Zapytał jeden z nich kierując swoje słowa do Barona, a jego głos wcale nie ukrywał szoku jaki teraz pewnie przeżywa.

-tak, to jest Ana- Uśmiechnął się Baron podchodząc do dziewczyny. Reszta dalej nie odrywała od niej wzroku.

-Ko to?- Wydusiła z siebie zerkając na wyższego od siebie blondyna który stał teraz tuż koło niej.

Czuła jak wszyscy ją obserwują.

-To nasza drużyna, na zawody- powiedział odsuwając się trochę i stał teraz po środku.
-An, to jest Jordan- wskazał na chłopaka o rudych włosach, dość wysoki, ciemno skóry z ładnym uśmiechem. - To jest Troy- Wskazał na następnego nie co chudszego ale nadal umięśnionego blondyna, miał duże oczy i kilka piegów które tylko dodawały mu uroku - No i to jest... Will- wskazał na ostatniego z nich który na twarzy skrywał tajemniczość nie uśmiechał się tak jak poprzednia dwójka, był chyba najprzystojniejszy z nich wszystkich, miał krótkie czarne włosy, lśniące ciemne oczy uwydatnione usta, umięśnione ramiona jak i inne części ciała, tatuaż który ciągnął się przez całe ramię był naprawdę interesujący. Kiedy został przedstawiony An, obrzucił ją tylko chłodnym spojrzeniem.

-To pokaż co potrafisz "perełko"- powiedział beznamiętnie z naciskiem na ostatnie słowo wskazując na ring.

-Czekaj? Co?!- Spojrzała na Barona który tylko uśmiechał się w jej stronę a jego spojrzenie chciało mówić "nie bądź zła, nic nie zrobiłem"..

-No.. - nie wiedział co ma odpowiedziec blondyn- chodź- załapał ją za rękę

-Zaraz wracamy- rzucił do reszty kiedy znikali...

- O co tu chodzi?- Powiedziała oburzona Ana wyrzucając ręce w górę..
-Ana, ja.. chciałem żebyś dołączyła do nas- powiedział podchodząc do wkurzonej dziewczyny

-Co? Po co? - Odwróciła się do niego..

-No bo.. Kurde jesteś świetna, pierwszy raz widzę kogoś z takimi umiejętnjościami. Z kimś takim w drużynie mieli byśmy zapewniony finał na bank..- powiedział siadając na ławeczce

-Czyli, chcecie tylko wykorzystać mnie do wygranej?- W głosie dziewczyny było można wyczuć lekki zawód i smutek.
Czuła się lekko wykorzystana, myślała że Baron trenuje z nią z przyjemności, z dobrych chęci, a
on tylko chciał ja wyszkolić dla swojej wygranej!

~SEN~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz