-Kochanie obudź się- Ana usłyszała słodki głos swojego chłopka, który wyrwał ją ze słodkiej krainy snów. Poczuła jego dotyk na swoim ramieniu a po chwili gorące pocałunki od ramienia po szyję aż na policzku. Mimowolnie na twarzy wymalował się uśmiech, a z jej ust wydobył się pomruk przyjemności. Brakowało jej tej bliskości, tego uczucia, że jest ktoś darzy ją taką samą miłością. Czuła się po prostu szczęśliwa. Nie myślała co będzie dalej, cieszyła się, tym co jest tu i teraz. Nie otwierając oczu, wyciągnęła ręce przed siebie odszukując sylwetkę chłopaka. Pociągnęła go ku sobie i wylądował nad nią, podpierając się na dłoniach. Otworzyła oczy z uśmiechem, ukazał jej się przyjemny widok uśmiechniętego mężczyzny. Taki widok chciałaby mieć codziennie. Iskierki w jego oczach lśniły niczym gwiazdy w bezchmurną noc. Jego ciemne tęczówki wlepione były prosto w niebieskie oczy An. Delikatnie pocałował jej soczyście czerwone wargi. Dziewczyna odwzajemniła delikatną pieszczotę, po czym Eric pogłębił pocałunek. Ich języki zaczęły toczyć wojnę o dominację. Tak jak ich dwa różne, a zarazem ciężkie charaktery, żaden się nie poddał. Namiętną chwilę przerwali, dopiero gdy zabrakło im powietrza. Eric opadł na puste miejsce tuż obok dziewczyny, a ta od razy położyła głowę na jego torsie.
Był bez koszulki, a jego skóra pachniała wanilią co oznaczało że musiał brać prysznic.
Ana leżała wsłuchując się w rytmiczne bicie jego serca. Położyła dłoń na jego brzuchu, kreśląc palcem delikatnie wzory..
-Słyszę, jak bije ci serce- Powiedziała delikatnym głosem, lekko zachrypniętym.
-Bije tylko dla Ciebie- Odpowiedział od razu i pocałował ją w głowę.
Ana Uwielbiała, kiedy Eric używał do niej takich zwrotów. Niby tylko puste słowa, a jednak potrafiły wywołać uśmiech na twarzy. -Chodź. Zrobiłem śniadanie- Oznajmił, głaszcząc jej włosy delikatnie masując przy tym skórę głowy. Kolejna rzecz, którą uwielbiała Ana. Jej włosy były jednym z najwrażliwszych części ciała dziewczyny.
-Dziękuję- Wypowiedziała to tak spokojnie, wkładając w te słowo całą swoją miłość do niego. Objęła go mocniej i wtuliła najbardziej, jak tylko mogła. Nie protestował, a tylko położył rękę na jej plecach i ładził delikatnie skórę przez cienki materiał koszulki, którą miała na sobie Ana.
-Za co skarbie?- Zapytał zdziwiony jej słowami.
-Za wszystko- Odpowiedziała, jakby to było oczywiste- za to, że tu jesteś ze mną. Nie odszedłeś.. - Mówiła z fascynacją, tak jak by słowami odpływała gdzieś daleko. Rozważyła się w wypowiadanych słowach i zapachu ukochanego. Chciała zatrzymać tę chwilę jak najdłużej przy sobie.
-Nie odszedłem i nie mam takiego zamiaru. A wiesz dlaczego?- Zapytał, patrząc na nią.
Ana uniosła głowę, podpierając się o tors chłopaka. Patrzała mu głęboko w oczy, chcąc wyczytać z nich tą informację. Pokiwała przecząco głową. On złożył pocałunek na jej czole, a Ana tylko przymknęła oczy chłonąc tą przyjemność całą sobą.
-Bo Cię kocham- Powiedział i zatopił się w jej ustach.
Pocałunek był leniwy, ale z każdą następną sekundą nabierał tępa.
~*~
Ana poszła pod prysznic, a Eric krzątał się po kuchni robiąc kawę.
Tak samo, jak dziewczyna żył chwilą, nie chciał myśleć o tym, co będzie za tydzień, dwa a może i miesiąc czy rok. Cieszył się każdą sekundą spędzoną z ukochaną. Chciał w jakiś sposób wynagrodzić jej swoją nieobecność w tych trudnych chwilach. Złamał obietnicę. Miał być zawsze. Obiecał sobie, że chodź by, mieli uciekać na drugi koniec świata, uciekną razem.
Zadzwonił jego telefon. Wyciągnął go z kieszeni dresów i odebrał.
-Max?- Zapytał zdziwiony połączeniem.
-No cześć. Nie przeszkadzam?- Zapytał.
-No... Na razie to nie - odpowiedział trochę zdezorientowany Eric. Był zaskoczony tym telefonem.
-Słuchaj, bo...- przeciągał- pamiętasz, o czym gadaliśmy pod klubem?- chciał upewnić się, czy jego dalsze słowa nie będą ujęte za absurd.
Eric podrapał się po karku, przywołując wspomnienia minionego wieczoru. Po chwili miał już w głowie cały przebieg ich rozmowy.
-Pamiętam - odpowiedział coraz bardziej zaciekawiony tym, co ma mu do powiedzenia Max.
-To git!-Powiedział radośnie -Słuchaj razem z chłopakami mamy plan. Tylko że.. To raczej nie na telefon- powiedział Już mniej entuzjastycznie -spotkamy się dzisiaj?- Zapytał z nadzieją.
-Kurde.. Nie wiem. Dobrze wiesz, że nie chcę zostawiać An samej- powiedział Eric dość zakłopotany. Z jednej strony strasznie chciałby dopaść Krisa i pokazać mu, że w końcu gdzie jest jego miejsce, a z drugiej strony chciałby być cały czas przy An. Nie chce jej zostawiać nawet na moment. Każda ta chwila może być ich ostatnią.
Do kuchni weszła Ana z promiennym uśmiechem na twarzy.
-Dam znać później- powiedział Eric i rozłączył się, nie czekając na odpowiedź kolegi. Schował telefon z powrotem do kieszeni.
-Ej.. Czy to nie moja koszula?- Zapytał zadziornie i zbliżył się do dziewczyny. Ta zrobiła tylko maślane oczka i uśmiechnęła się figlarnie. Objął ją w pasie. Ana wspięła się na palcach i pocałowała go w policzek.
-złodziejka- dodał żartem i pocałował jej wargi.
-Ja ją tylko pożyczyłam- usprawiedliwiała się Ana. Usiadła na krześle i poczęstowała się kanapką z talerza, który stał na środku. Eric tylko patrzał na nią i potrząsnął głową z uśmiechem. Usiadł obok i również wziął się za śniadanie.
Ani Ana, ani Eric nie zwracali uwagi na płynący czas. Podczas ich posiłku była już trzynasta.
Położyli się spać dopiero nad ranem, kiedy wszystko sobie wyjaśnili.
-Jakieś plany na dzisiaj?- Zaczął rozmowę chłopak, kiedy wszystkie kanapki zniknęły, a oni popijali już kawę.
Ana zamyśliła się- Chyba spotkam się z Megan. Muszę jej wszystko wytłumaczyć- Rzekła po chwili.
-Okej. Ja muszę coś jeszcze załatwić na mieście - powiedział Eric. Ana wbiła w niego swój zmartwiony wzrok. W końcu mówił, że skończył z tym wszystkim.
On widząc jej minę, od razu zjawił się za nią i przytulił. -Spokojnie to nie są żadne sprawy z gangu- skłamał. Nie chciał jej martwić. To ostatnie co zrobi.. A później wspólnie wyjadą, uciekną od tego gówna, w jakim się znaleźli. Ostatnie dni, tygodnie, miesiące a może i lata spędzą razem na 'wakacjach'. Pocałował ją w skroń, a ta uspokoiła się momentalnie.
Ana skontaktowała się z Megan która kilka godzin temu wróciła do swojego domu. Pomimo długiej i ciężkiej podróży zgodziła się na spotkanie z przyjaciółką, które miało odbyć się o piętnastej. Tak więc Ana od razu przystąpiła do przygotowań. W tym czasie Eric wysłał Maxowi SMS-a o spotkaniu o piętnastej trzydzieści w garażu. Uparł się, aby odstawić An do kawiarni, w której umówiła się z Megan.
Nie wiedząc, kiedy zegarek wskazywał za piętnaście trzecia. Ana wciągnęła na nogi czarne convers'y.
Ubrała się w czarne rurki z dziurami na kolanach i biały top z nadrukiem. Na ramiona zarzuciła tylko ramoneskę i była gotowa do wyjścia.
Eric tak jak obiecał, odprowadził ją do kawiarni kilka ulic dalej o miejsca ich zamieszkania.
-Będę w domu pod wieczór- Powiedział, całując ją w policzek.
-Okej-Odpowiedziała. -Uważaj na siebie- dodał, kiedy już ruszyli każdy w swoją stronę.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Tak o to w piątkowy wieczór przychodzę do was z rozdziałem :)
Jest nieco krótszy od pozostałych, ale mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza.
Co sądzicie o historii miłosnej An i Ericka?
Mam dla was też złą wiadomość, gdyż najprawdopodobniej jeszcze w ten weekend pożegnamy się z tą parą :( :( Nie jest to 100% info bo wiecie.. Może coś mi 'wypadnie' i nie będę w stanie dodać rozdziału a może coś mi 'wpadnie' i będzie ich więcej :*
Zostawiam was jak na razie z tym ;*
Paa <3
P.S. Dziękuję za wzrastającą liczbę gwiazdek, wyświetleń i komentarzy :D
CZYTASZ
~SEN~ [ZAKOŃCZONE]
Short Story"Jesteś silna! Nie możesz się poddać! Pamiętaj że wszystko zaczyna się w twojej głowie! "- Znów słyszała głos mężczyzny. Jak duch przenikał przez jej umysł. Zaczęła rozglądać się aby dostrzec postać, niestety z marnym skutkiem. Sen jest fenomenem...