|19|

19 11 2
                                    

An i Eric wracali w ciszy,  ale ta cisza była potrzebna?  Tak chyba tak,  Ana musiała uspokoić myśli które ciągle krążyły wokół słów wypowiedzianych przez jej byłego chłopaka. "...i tak ją dorwiemy prędzej czy później i już jej nie zdołasz uratować.. ".
Miała poczucie braku 
Bezpieczeństwa,  czuła się bezsilna, miała już dość ciągłego strachu o to czy zza rogu nie wyskoczy zaraz jeden z gangu Krisa i nie będzie chciał jej zabić. Chociaż śmierć od razu nie była by taka zła ale znając możliwości swojego brata pewnie najpierw znęcał by się nad nią aż sama by się wykończyła..
Z Rozmyśleń wyrwał ją głos Erick'a.

-Haloo?  Wchodzisz? - Machał ręką przed twarzą dziewczyny.

Była tak pochłonięta myślami że nie zauważyła kiedy doszli już do jej domu.
 
-C.. Co?  A tak- Odpowiedziała wyrywając się w stronę drzwi.

-Eric? - zapytała niepewnie.

-Hym?

- Mógł byś zostać ze mną?? - Ana poczuła jak jej twarz robi się czerwona,  ale nic nie mogła poradzić na to że przy nim czuła się bezpiecznie.

-Pewnie że mogę - uśmiechnął się i nachylił nad dziewczyną żeby złożyć delikatnego buziaka na jej czole.
Było tak późno że An poszła tylko pod prysznic i od razu wskoczyła do łóżka.. I odpłynęła.  Eric spał w drugim pokoju który kiedyś należał do Jen.

W środku nocy An obudził dźwięk tłuczonego szkła.  Cała przerażona wybiegła ze swojego pokoju i wpadła do pokoju gdzie spał Eric.  Rzuciła się na łóżko i zaczęła potrząsać jego barkiem.
 
-Eric?  Eric proszę cię obudź się! -Do jej oczu zaczęły zbierać się łzy .
Szlochajac spróbowała znowu obudzić Erick'a.

-Do cholery!!  Wstawaj! - Po tym chłopak odwrócił się do niej i otworzył oczy.

-Jezu,  co jest??  Spać nie możesz? - Zapytał zachrypniętym głosem jeszcze na pół śpiąco.

-Eric ktoś... - Przerwał jej ponowny dźwięk czegoś co spadło na podłogę i rozbiło się.
Eric już wiedział po co dziewczyna go budziła.
Szybko zerwał się z łóżka i sięgnął po swoje spodnie leżące tuż obok, wyciągnął z nich mały czarny pistolet.

-Co..?  Skąd?.. -Mówiła, a właściwie próbowała powiedzieć bo była w szoku że jej przyjaciel nosi przy sobie broń jak gdyby nigdy nic.

-Ciii.. - przystawił palec do ust na znak że ma być cicho.

-Zostań tu.. - i zaczął powoli wychodzić z pokoju w samych bokserkach.Ana oczywiście nie posłuchała i stanęła na brzegu schodów aby nasłuchiwać. Usłyszała pstryk od zapalanego światła. I śmiech przyjaciela.

-An.. Chodź zobacz naszego włamywacza- mówił nie mogąc powstrzymać śmiechu.
Ana nie zwlekając ani chwili zbiegła po schodach.  Zauważyła stojącego a właściwie zginajacego się ze śmiechu Erick'a,  potłuczoną porcelanę na podłodze ale ani śladu drugiej osoby. I nagle
Przed oczami przeleciał jej czarny ptak.  Był przestraszony i latał bez opamiętania po mieszkaniu. Ana w pierwszej chwili wystraszyła się gdy coś śmigło przed jej oczami a po chwili dołączyła do śmiejącego się Eric'a. 

-Pewnie wleciał przez otware okno- powiedział Eric gdy już uspokili swój atak śmiechu.

Dużo czasu zajęło im złapanie obłąkanego zwierzęcia.  Kiedy im się to w końcu udało wypuścili go na dwór. Zegarek wskazywał już 6.23. Ale pomimo tego i tak kierowali się na górę żeby położyć się spać.

- Jak chcesz możesz spać u mnie- Powiedział brunet uśmiechając się..

-N... Albo dobra- Ana nie wiedziała jak zareagować na zaproszenie,  ale w ostateczności się zgodziła.  Była bardzo zmeczona a podświadomość mówiła jej że sama nie zaśnie..
Położyli się na dość dużym łóżku,  byli odwróceni do siebie plecami.
An kiedy tylko poczuła poduszkę opuściła powieki i zasnęła. Obudził ją dźwięk telefonu.  Podniosła głowę. Jej poduszka już nie była poduszką,  to był tors Erick'a. Zarumieniła się a po sekundzie podniosła wzrok aby zobaczyć czy chłopak śpi,  niestety na jej nieszczęście nie spał ale za to przyglądał się jej z  uśmiechem na twarzy. 

- Wyspałaś się?  - zapytał kiedy ich spojrzenia spotkały się.

- Można tak powiedzieć - mruknęła,  przeciągając się.  Usiadła na łóżku i sięgnęła telefon. 
Wytrzeszczyła oczy widząc godzinę..  Była piętnasta dwadzieścia..  Sprawdziła też kto to się tak do niej dobijał-Megan.
3nieodebrane połączenia i 2wiadomości.

1. Odbierz w końcu.

2.Impreza,  dzisiaj,  idziemy.

An odrzuciła telefon,  nie miała ochoty wychodzić na żadne imprezy zwłaszcza teraz kiedy w każdej chwili może ktoś na nią napaść.

Odwróciła się w stronę miejsca gdzie leżał Eric ale już go tam nie było.

Zachowuje się jak jakiś ninja -zaśmiała się w myślach.

Poszła do siebie żeby się ubrać. Długo jej to nie zajęło bo od kilku dni nie zwraca zbytnio uwagi na to co ubiera,  byle by było czyste i w miare przyzwoite. Dziś padło na leginsy we wzór moro i T-Shirt z nadrukiem. Uczesała jeszczę tylko włosy i wyszła z pokoju.
Zeszła na dół a już na schodach słyszała dźwięk radia dobiegający z kuchni,  słychać też było podśpiewywanie Erick'a.

-Talentu do śpiewania to ty nie masz- zaśmiała się sięgając ręką po tosta.
Eric rzucił w nią ścierką na co ta nie chciała być dłużna i oddała.  Poganiali się troche po kuchni aż An wpadła na Erick'a, ich spojrzenia spotkały się a głosy nagle ucichły. Po chwili Ana wyrwała swoje nadgarstki z uścisku chłopaka i usiadła przy stole.

-To co dzisiaj jemy?  - Zapytała próbując unormować oddech.

-Tosty z dżemem lub czekoladą

-zaszalałeś kucharzu

-ejj- Eric udawał że robi smutną minę ale przez śmiech który pchał się na jego usta nie udało mu się.

-no co? - wzruszyła ramionami,  biorąc gryza posiłku,  bo pomimo że to śniadanie,  pora jest na obiad. 

Ana udała się na wcześniej umówiony trening... Weszła do sali gdzie czekał już Baron.  Chyba nie zauważył że dziewczyna weszła bo nadal uderzał w worek.  Był bez koszulki przez co można było zobaczyć jak jego mięśnie napinają się z każdym uderzeniem. Miał tatuaże, dość symbolicze.

-Hej! - Krzyknęła An kiedy skończyła już obserwować ciało kolegi.

-oo..  Mała..  Nie słyszałem jak weszłaś - Odwrócił się gwałtownie w stronę dziewczyny.

-Idę się przebrać i zaraz wracam. - powiedziała kierując się do szatni. Wyjęła jeszcze tylko wodę z torby i ruszyła z pełną gotowością na dawkę adrenaliny.

Baron Zdążył rozłożyć już materace więc wstępny wysiłek ominął An.

-To może najpierw powtórzymy to co wczoraj?? - zapytal a Ana tylko kiwnęła głową.
Powtórzyli wczorajsze sztuczki.

-Kurde, a już myślałem że mi się to śniło - złapał się za kark lekko uśmiechając -Większość ludzi uczy się tego po kilku tygodniach a ty załapałaś w kilka godzin.
Teraz po ćwiczymy płynne przejście z obrony w Atak co ty na to? 

-okej- odpowiedziałam będąc w gotowości...

Trening trwał już od dwóch godzin,  a An zaczął doskwierać ból w kladce,  znów zwaliła wszystko na wysiłek jaki właśnie wykonuje i nie przejęła się tym.

Ćwiczła Atak,  tak się w to wkręciła że zaczęła krzyczeć podczas uderzeń...
Nagle na salę wpadł Eric i bez żadnego zastanowienia rzucił się na Baron'a odciągając go od leżącej An.

~SEN~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz