Ana spała dość długo, ale gdy się obudziła pierwsze, co zrobiła, to panicznie rozejrzała się wokół siebie szukając telefonu. Pominęła fakt, że zasnęła na kanapie, obudziła się w swoim pokoju. Podniosła jeden róg kołdry i znalazła zgubę. Odblokowała urządzenie, gdxie na wyświetlaczu widniały dwie nieprzeczytane wiadomości, obie od tej samej osoby.
Ana wpatrywała się w ekran dłużą chwilę, uśmiechając się szeroko.ERIC:
Śpisz??Wiadomość napisał około godziny dwudziestej drugiej, a pół godziny później wysłał następną.
ERIC:
Widzę, że chyba tak, więc dobranoc i słodkich snów mała ;)Miomowolnie uśmiechnęła się, to był dobry początek tego dnia, ale nie na długo. Kiedy próbowała sięgnąć koszulkę do przebrania się, noga zaczęła ją kłuć, jak by wbijano w nią tysiące igieł na raz. W oczach pojawiły się łzy, które piekły pod powiekami. Dziewczyna panicznie chwyciła się za bolącą kończynę, a chwilę potem ból nogi ustał. Niestety ulga nie trwała długo, ponieważ pieczenie zaczęło się w klatce piersiowej, tuż pod sercem. Ana popłakała się, nie miała już sił powstrzymać łez. W jej głowie mnożyły się czarne scenariusze, jak to może się skończyć, sama nie umiała skupić się na racjonalnym myśleniu, a co ważniejsze na oddychaniu.
Wstrzymywała tlen w płucach nawet nie wiedząc, że robi to tak długo.—Mamo!— Zaczęła krzyczeć, chodź sprawiało to, że pieczenie narastało jeszcze bardziej. Jen spała twardo po ciężkiej nocy w pracy. Jej pokój znajdował się po drugiej stronie kilkumetrowego korytarza. — Mamo! Pomocy...! — zawyła, czując jak ogarnia ją strach i bezwładność. Dziewczyna trzymała się ręką na klatce piersiowej i skuliła, tak bardzo, jak tylko zdrętwiała noga jej pozwoliła.
Krzyk córki wyrwał Jen ze snu. Wpadła do pokoju, jak burza od razu podeszła do łóżka, na którym leżała zapłakana Ana.
— Jezu! Kochanie co się dzieje? — Spanikowana, nie wiedziała co ma zrobić, położyła dłoń na ramieniu córki.
—Pomóż! boli!— Tylko tyle potrafiła z siebie wyrzucić roztrzęsiona Ana.
—Co cię boli? — Mama dalej nie wiedziała, jak może pomóc swojemu jedynemu dziecku. Bez dłuższej chwili zastanowienia chwyciła telefon i zadzwoniła na pogotowie.
"Halo! Proszę o Pomoc.."
Mówiła bardzo roztrzęsiona przez co jej wypowiedz była nie do końca zrozumiał dla ratownika po drugiej stronie telefonu.
" Przepraszam, może pani powiedzieć jeszcze raz co się stało? ".
Zirytowało ją to i w głowie wyzywała tego mężczyznę najgorszymi przekleństwami świata.
Opowiedziała wszystko jeszcze raz, tym razem nieco wolniej i bardziej zrozumiale.
"Zespół Ratowniczy już został do was wysłany". Gdy Jen usłyszała te słowa rozłączyła się. Podeszła spowrotem do płaczącej i nadal zwiniętej An, obejmując ją z matczynym instynktem.
— Dalej boli Kochanie? —zapytała, chodź dobrze znała odpowiedź, chciała po prostu utrzymywać kontakt z córką do czasu przybycia karetki.
Po paru minutach, które trwały, jak wieczność dla obu dziewczyn, przybyła pomoc. Od razu "załadowali" An na nosze i zanieśli do samochodu, gdzie mogli udzielić jej pierwszej pomocy. Jen jechała z nimi, nie chciała zostawić An w tym wszystkim samą, trzymała ją za rękę. Ana była na pół przytomna, ponieważ w karetce dostała zastrzyk uśmierzający jej ogromny ból.
CZYTASZ
~SEN~ [ZAKOŃCZONE]
Short Story"Jesteś silna! Nie możesz się poddać! Pamiętaj że wszystko zaczyna się w twojej głowie! "- Znów słyszała głos mężczyzny. Jak duch przenikał przez jej umysł. Zaczęła rozglądać się aby dostrzec postać, niestety z marnym skutkiem. Sen jest fenomenem...