|39|

14 6 4
                                    

W kawiarni siedziała już Megan. Na widok wchodzącej przyjaciółki uśmiechnęła się promiennie. Machnęła ręką na znak przywołania jej do stolika.


– Hej, kochana! – zawołała radośnie, gdy Ana siadała na krześle na przeciwko niej.


– Hej! – odpowiedziała dziewczyna z takim samym entuzjazmem co jej przyjaciółka.

– Witam! Co podać? – Podszedł do nich mężczyzna ubrany w białą koszulę i czarne spodnie, w ręce trzymał notes i długopis, gotowy do zanotowania zamówienia. Był wysokim, czarnowłosym, na oko dwudziestopięcioletnim chłopakiem. Jego jasne tęczówki bacznie obserwowały Anę, przez co dziewczyna czuła się lekko skrępowana, ale nie dawała tego po sobie poznać. Swój wzrok przeniosła na przyjaciółkę, czekając aż ona złoży pierwsza zamówienie.


– Ja poproszę cappuccino i tiramisu – powiedziała Megan, uśmiechając się pewnie do kelnera, który niechętnie przeniósł swój wzrok z Any na nią. Mężczyzna zanotował zamówienie różowowłosej.

– Dobrze. A dla pani? – Zerknął na Anę pytająco.

– Ja poproszę to samo – odpowiedziała szybko. Ze zdenerwowania zaczęła ugniatać palcami skrawek bluzki, którą na sobie miała. Kelner zapisał pośpiesznie i odszedł, pozostawiając dziewczyny samym sobie.

– Nie wierzę, że zostawiłam cię tylko na tydzień, a tu takie rzeczy – zaczęła rozmowę Megan, jednocześnie przywracając Anę do świata żywych.

– Co masz na myśli? – zapytała zdezorientowana.


– Jak to co? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Tego cholernego raka – dodała tonem, który używa się w stosunku do kogoś, kogo się nie znosi.


– A, tak... – rzekła Ana. Ten temat był dla niej dość niewygody. Nie chciała, aby przez resztkę jej krótkiego życia jej choroba była jedyną rzeczą, o której wszyscy będą z nią rozmawiać.


– Naprawdę nie ma nic, co mogłoby ci pomóc? – dopytywała się dziewczyna. Na jej twarzy malował się smutek, a głos wyrażał poirytowanie brakiem możliwości pomocy przyjaciółce.

– Megan – powiedziała Ana już lekko zdenerwowana tym tematem. Różowowłosa spojrzała tylko na nią wyczekująco. – Możemy o tym nie rozmawiać? – poprosiła, choć jej słowa bardziej brzmiały jak rozkaz.

– No dobrze – odpowiedziała nieco z żalem.


W tym czasie podszedł do nich kelner z zamówionymi napojami i ciastem. Postawił przed Megan jej talerz z tiramisu i filiżankę z kawą. Następnie obszedł stół i wykonał to samo przy Anie. Kiedy już kończył, z tacy zleciała mu serwetka. Chłopak natychmiast schylił się po nią. Leżała tuż przy nodze Any. Podnosząc się, położył owy kawałek papieru na kolanach dziewczyny, zerkając na jej twarz, która wyrażała zdziwienie. Podniósł się i bezbarwnym głosem życzył smacznego obu dziewczynom, kiwając głową. Posłał jeszcze Anie niby nic nieznaczące spojrzenie i odszedł.


– Miły chłopak – stwierdziła Megan, wkładając do ust pierwszy kawałek ciasta.


– Taa... – przyznała Ana na odczepne.

Zerknęła na chusteczkę, która w dalszym ciągu znajdowała się na jej kolanach. Widniał na niej numer. Podejrzewała, że to pewnie jego numer telefonu i najpierw chciała ją zgnieść, ale po chwili się rozmyśliła.


– Widziałaś? – Spojrzała na Megan i położyła kawałek papieru na stole. Dziewczyna podniosła wzrok znad talerza, przerywając pałaszowanie ciasta. Obrzuciła numer ciekawskim spojrzeniem, po czym przeniosła go na Anę.

~SEN~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz