|21|

27 9 1
                                    

Po wyznaniu Erick'a na sali zapadła cisza. Ana była w szoku,  fakt w głębi duszy chciała to usłyszeć ale czy napewno?  Teraz kiedy te słowa padły z ust chłopaka poczuła ciepło,  lekki dreszcz przeszył jej ciało.
Nic nie mówiąc wtuliła się w pierś przyjaciela..
Po krótkim czasie zasnęła.
Obudziła się dopiero rano. Otwierając oczy zobaczyła leżącego obok Erick'a,  nie spał,  wpatrywał się w nią z delikatnym uśmiechem na ustach. Był taki słodki.. Niestety miłą chwilę przerwał piekący ból. Ana skuliła się zaciskając zęby.

-An?  Co się dzieje?? - przestraszony zachowaniem dziewczyny Eric wstał z łóżka. - Biegnę po lekarza- Dodał będąc już przy drzwiach.. Wychodząc wpadł na pielęgniarkę.

-Proszę wołać lekarza!! Szybko!! -Krzyczał. A kobieta nie tracąc ani chwili pobiegła przed siebie.
Eric wrócił na salę,  Ana leżała w takiej samej pozycji w jakiej ją zostawił kilka sekund wcześniej..  Podbiegł do łóżka.. Chciał ją objąć,  zrobić co kolwiek ale bał się że swoim ruchem spowoduje większy ból u dziewczyny. Po chwili na salę wszedł mężczyzna w białym kitlu w towarzystwie dwóch pielęgniarek.

-Proszę wyjść - skierował słowa do Erick'a

-Ale ja nie mogę jej zostawić! - Mówił uniesionym głosem dalej nieco roztrzęsiony.

-wyjdź -Powtórzyła spokojnym i dość troskliwym tonem kobieta która odprowadzała go do wyjścia z sali-spokojnie pomożemy jej- dodała widząc zmatwienie na jego twarzy i zamknęła drzwi.

Eric siedział przed salą,  miał wrażenie jak by mijała wieczność a wskazówki wiszącego na ścianie zegara stały w miejscu. Co chwilę wstawał z krzesła robił kółko przy sali i szybkim zdenerwowanym ruchem siadał spowrotem,  ręce mu się trzęsły a w głowie miał milion myśli..
Z sali wyszedł lekarz a zaraz za nim pielęgniarki pchały łóżko na którym leżała nieprzytomna Ana.  Podbiegł do niej,  chwycił za rękę i ze smutkiem o głosie powiedział..

-Proszę cię!  Nie zostawiaj mnie!  Nie teraz! - Oczy zrobiły mu się szkliste.

-Gdzie ją teraz zabieracie? - Zapytał spoglądając na mężczyznę który szedł krok przed nimi prowadząc.

-Na salę operacyjną.. - Odpowiedział dość zestresowany. 

Mijała już druga godzina od kiedy rozpoczęła się walka o życie biednej An. Co chwilę z sali ktoś wychodził wracając z nowym lekarzem,  nikt nie chciał powiedzieć Erick'owi co się dzieje z jego ukochaną. Odganiając go jedynie na boki pośpiesznie znikając z pola widzenia. W końcu nie wytrzymał kiedy wyszła jakaś pielęgniarka złapał ją za ramię..
-Proszę mi powiedzieć co się z nią dzieję! - był roztrzęsiony,  w jego głosie można było wyczuć strach jak i niepewność..

-Przepraszam, nie mogę teraz..  Musze.. -Przerwał jej

- Chcę tylko krótkiej odpowiedzi!  Czy to tak wiele?! - kobieta widząc w jakim jest stanie wypuściła głośno powietrze z ust.

-A wiec,  nasi najlepsi lekarze starają sie teraz zahamować krwotok,  straciła ogromne ilości krwi i potrzebna będzie transfuzja. -Jej mina nieco posmutniała

Eric właśnie domyślił się dlaczego. Przypomniał sobie jak Ana opowiadała mu o swoim ojcu.. W jego oczach zebrały się łzy.

"...Bo..- Zaczęła mówić dość cicho i niespokojnie- Mój tata miał tak samo - zawiesiła się tak jak by wracała myślami to dawnych wspomnień kiedy to jej tata cały w krwi leżał na szpitalnym łóżku obok niego stała zapłakana Jen a Ana stojąc na przeciwko ich obu nie wiedziała co zrobić stała jak słup soli wtapiając swój wzrok w nieruchomo leżącego ojca. - Gdyby na czas znaleźli krew i mogli zacząć operację, on byłby tu teraz z nami- powiedziała prawie że na jednym tchu drżącym głosem.

- Ale co to ma wspólnego z tobą? Przecież mamy nowe czasy lepszą medycynę wszystko jest szybsze i prostsze- wymienia chłopak patrząc na to jak dziewczyna kręci głową

- Tu nie chodzi o to jaką mamy medycynę czy szybkość, chodzi o to że mam tą samą grupę krwi co tata, co się z tym wiążę ten sam problem ze znalezieniem odpowiedniego dawcy.

zapadła cisza. ..."

Problem ze znalezieniem dawcy..

Znalezieniem dawcy..

Dawcy..

Słowa które wspominał z tamtej rozmowy odbijały sie w jego głowie niczym echo.
Ocknął się i zauważył że pielęgniarka odchodzi,  podbiegł do niej.

-Chcę się przebadać na zgodność grupy,  jeśli będę mógł to chcę oddać krew dla niej.. - powiedział jednym tchem..

Kobieta o ciemnych włosach spojrzała na niego jej wzrok był pełen podziwu,  lekki uśmiech malował sie na jej twarzy.

-Proszę za mną - machnęła ręką i podążali w stronę gabinetu.  Na drzwiach była tabliczka z napisem"Bank Krwi".

-Usiądź - wskazała fotel na środku pomieszczenia.

Kiedy on rozsiadał się  nieco spięty,  kobieta grzebała przy igłach i całym sprzęcie.
Najpierw założyła opaskę nad łokciem aby zacisnąć nieco żyły,  przemyła miejsce na zgięciu ręki i jednym sprawnym ruchem wbiła igłę a po chwili do małego pojemniczka przyczepionego do niej zaczęła kapać jego krew.

-Dobrze,  na razie tyle wystarczy- powiedziała pielęgniarka kiedy pojemnik był w połowie napełniony.
Do miejsca ukłucia przyłożyła tylko wacik i odwróciła się do miejsca gdzie badała krew. Zajęło jej to dłuższą chwilę, ale odwróciła się z uśmiechem..

-Chyba jesteś zbawieniem dla niej- powiedziała to,  a Erick'owi zrobiło się lżej..

"Jest nadzieja "- pomyślał
Kobieta wyjęła z szuflady "saszetkę " napisała coś na niej markerem po czym przyczepiła ją do urządzenia stojacego obok fotela. Złapała drugi koniec na którym przymocowała ostrą igłę.

-Podaj rękę- wyciągnęła dłoń do chłopaka a ten wyprostował kończynę aby ułatwić jej wbicie ostrego narzedzia. Kilka kropel kapało na białe kafelki podłogi a już po chwili było widać jak rurką która była połączona ręka Erick'a i pojemnik płynęła krew.
Chłopak położył głowę na oparcie,  poczuł ulgę. Miał nadzieję że dzięki swojej krwi zwiększy szansę na przeżycie An.
Chciał aby pojemnik trafił już na salę gdzie ta walczy o życie ale on napełniał się tak powoli,  delikatne kropelki kapały po drugiej stronie urządzenia rozchlapując się po naczyniu.
Mijała minuta za minutą,  w końcu mógł już wstać,  pełen nadzieji powędrował znów pod salę. Z ręki kapała mu krew,  ale to nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz, w jego"zawodzie" to norma. Teraz liczyła się tylko Ana i jej powrót do zdrowia,  nawet nie wie co jej jest,  ale marzy tylko o tym aby ją przytulić,  poczuć słodki zapach jej perfum... Z rozmyśleń wyrwał go straszny dźwięk pikajacych urządzeń.. Nagle pod salą robił się szum,  tłok ludzi,  lekarze i pielęgniarki przedzierali się przez siebie,  Eick stał jak wryty nie wiedząc co się dzieję.

-Zatrzymanie akcji serca! -Usłyszał krzyk lekarza z sali kiedy drzwi otworzyły się aby wjechać z jakimś innym sprzętem.

Pogrążony w szoku chłopak upadł na kolana,  wyobrażał sobie teraz stojącego siebie nad grobem a na nim wygrawerowane imię i nazwisko jego ukochanej. Mówił jak bardzo ją kocha i żałuję że nie powiedział tego wcześniej... Po jego policzkach ciekły łzy a on stał wpatrując się bezczynnie z kamiennym wyrazem twarzy.

~SEN~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz