|35|

19 7 2
                                    

Baron ubrany w luźne spodnie dresowe i koszulkę wyszedł z domu, usiadł w swoim samochodzie a kiedy położył ręce na kierownicy głęboko westchnął. Było mu żal An, tego w jakiej sytuacji się znalazła i jak jest traktowana prze Erick'a.  Po chwili jechał już wzdłuż ciemnej ulicy w kierunku domu An. Po drodze jego uwagę przykuło dwóch mężczyzn stojących pod budynkiem. Widok był o tyle ciekawy że stali sami i zaciekle o czym rozmawiali wymachując rękoma. Kiedy przejeżdżał bliżej rozpoznał jednego z nich, był to Eric. 

Baron nie wytrzymał i pod wpływem emocji które wzięły nad nim gore gwałtownie zahamował. Samochód z piskiem opon zatrzymał się a chłopak  wyskoczył z niego po czym zaczął kierować się w stronę chłopaków. Eric stal tyłem do niego wiec zaskoczony upadł na chodnik kiedy to blondyn szarpnął jego ramie. Eric był nieco oszołomiony upadkiem ale gdy tylko doszedł do siebie wstał i chciał rzucić się na swojego napastnika. Baron uderzył go z pięści w twarz i ten wpadł na kolegę z którym jeszcze chwile temu rozmawiał. 

-Ty jesteś nienormalny!- Krzyknął Eric wycierając nos z którego poleciała stróżka krwi. -Myślisz że jak trenujesz te swoje WWE to możesz bić wszystkich!- Wydzierał się na całą ulicę. Chciał z powrotem zaatakować ale został powstrzymany przez Max'a.

-Ja jestem nienormalny?!- Prychnął Baron pełen negatywnych emocji. Chciał sprać Erick'a za to jak traktuje An, jak zabawia się nią kiedy tylko chce a jak nie jest potrzeba to idzie balować. 

-Tak Ty! Co do An chcesz się przystawić ale Ci przeszkadzam?!- Palnął bez namysłu Eric. 

-Jak bym chciał to już dawno bym to zrobił, z takim frajerem jak ty to zero konkurencji- dodał rozbawiony blondyn. Nie czul do An nic poza przyjaźnią. Była dla niego świetną przyjaciółką i był gotów pomóc jej w każdej sytuacji. 

-Ty...- Eric rzucił się w jego stronę i zaczęli się okładać ciosami na chodniku. 

-A co możne nie jesteś frajerem?  Przespać się jest z kim ale kiedy przyjdzie odpowiedzialność za dziecko to trzeba zwiać i dalej szlajać się po klubach..- Wybuchnął Baron. Nie mógł otrzymać języka za zębami. Musiał mu wygarnąć bo nie zniósł by tego jak zachowuje się Eric. Jego postawa gówniarza który nie potrafi brać odpowiedzialności za własne czyny wyprowadzała go z równowagi. Co z tego że miał dopiero 20 lat? Skoro zaciągną An do łózka dobrze wiedział jak może się to skończyć.

-O jakim dziecku ty chrzanisz?!- Eric wstał na proste nogi i zaczął ocierać twarz z krwi. Był zaskoczony słowami Barona. 

-Kretyn!- Podsumował go blondyn po czym udał się z powrotem do samochodu. 

Eric starał się go zatrzymać i wyciągnąć więcej informacji. Nie chciał mu uwierzyć od tak w to wszystko niestety Baron odjechał a on został sam z bijącymi się myślami. 

-Czy ona naprawdę...- Zadawał pytanie sam do siebie. Ze spuszczoną głową usiadł pod ścianą. 

-Nie wiem stary ale jeśli tak to...- Zaczął Max siadając obok. Eric nie pozwolił mu dokończyć. 

-Jaki ja głupi jestem!- Obrażał sam siebie. 

-Przecież nic nie wiedziałeś- Usprawiedliwiał go Max. 

-Ale mogłem z nią normalnie pogadać a nie uciekać.. Pewnie pomyślała że się domyśliłem i zwiałem. Kur*a- Eric był załamany, własnie dotarło do niego że miał zostać tatą a matka jego dziecka penie nawet nie chce go znać. 

-Nie mogę  jej tak zostawić- Zaczął. Jego głos był pełen żalu. 

-Co chcesz zrobić?- Zapytał Max zerkając kontem oka na przyjaciela który nadal siedział pod ścianą. 

~SEN~ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz