Minął miesiąc. Zaczęły się wakacje. Ana tak wciągnęła się w walki że chodziła na treningi prawie codziennie, lubiła to i to bardzo, czuła wtedy że cały stres spływa po niej razem z litrami wylanego potu na maty w hali. Jeśli chodzi o nią i Natana, polubili się nawet bardzo mniej oficjalnie są parą, ana jeszcze troszkę boi się mu zaufać w stu procentach . Z Erickiem nie miła kontaktu od dawna, w końcu przestał pisać i dzwonić .
Jest polowa wakacji a Ana przed treningami podjęła się pracy w małym barze. Praca może nie pierwsza klasa ale przynajmniej coś zarabia. Tak jak zawsze siedzi teraz za barem, dziś są akurat pustki i tylko od czasu do czasu kto wpadnie na chwile po koktajl lub coś zimnego do picia. Ana wycierała gruby drewniany blat kiedy rozległ się dzwoneczek, zawsze dzwonił gdy drzwi baru się otwierały, nie podnosząc głowy słyszała jak ktoś siada na krześle przy barze.- Koktajl poproszę.- po tych słowach już wiedziała kto to. uśmiechnęła się. odwróciła do maszyn za blatem i wykonała zamówiony napój. Podala go z szerokim uśmiechem
-Co ty tutaj robisz? zapytała
-Wpadłem odwiedzić moja księżniczkę a co? - Uśmiechnął się szeroko gość. Uniosła głowę a jej oczom ukazał się jak zwykle przystojny zielonooki Natan. Lekko spocony ale w taka pogodę nie było innego wyjścia.
- Nie jesteś na treningu?
-Zaraz będę leciał
-Do której dzisiaj tam będziesz?
-Nie wiem planowane mam półtora godziny ale wiesz jak to czasami jest.
Niestety, czas pracy Natan'a był nie unormowany. Jeśli jakiś klient chciał zostać tak musiało być, w końcu płacili za każde nadgodziny co oznaczało dla niego większe zarobki których teraz bardzo potrzebował. Nie to co Ana, zawsze rano od dziesiątej do piętnastej i w dodatku co drugi weekend wolny, jeśli chciała dorobić mogła zostać na weekendy dłużej.
Chłopak nachylił się nad blatem podpierając się na swoich silnych ramionach w stronę An, ułożył usta w dzióbek. Ana uśmiechnęła się pokręciła głową i pocałowała go w nastawione usta a ten radośnie zeskoczył z blatu z powrotem na swoje miejsce dokańczając swój wcześniej zamówiony napój. Siorbał przez słomkę robiąc przy tym śmieszne miny. Ana oparła się na łokciach tuż przed nim i patrzała mu głęboko w te śliczne duże oczy.
- Ale ty jesteś głupi- powiedziała uśmiechając się zalotnie do chłopaka.
- Haha.. Chyba za to mnie kochasz co?- Uśmiechnął się zabójczo w stronę An a ona poczuła jak miękną jej nogi, ten uśmiech powalał ja za każdym razem. Uwielbiała go.
- No, nie wiem nie wiem - Zaśmiała się i złożyła na ustach chłopaka delikatny pocałunek.
Słodkie chwile przerwał dzwonek przy drzwiach który oznajmiał ze własnie ktoś wszedł. Ana i Natan odkleili się od siebie niechętnie a w drzwiach stała Megan.
- No gołąbeczki, koniec tego dobrego- Zaśmiała się wchodząc bliżej nich.
-Sprawa jest! i nie możecie mi odmówić- wskazała palcem na nich z rozbawieniem.
- Jaka?- zapytała Ana z zaciekawieniem na twarzy.
- Imprezę robię na plaży a wy musicie na niej być-wybuchła śmiechem gdy zauważyła jakie wyraz twarzy przybrali kiedy chwilę wcześniej milczała.
- Jezu! Myślałam ze coś się stało! nie strasz mnie więcej- mówiąc to uderzyła w Megan ścierką którą wycierała blat.
- Ja nie mogę- Powiedział z lekko zawiedzioną miną Natan.
CZYTASZ
~SEN~ [ZAKOŃCZONE]
Short Story"Jesteś silna! Nie możesz się poddać! Pamiętaj że wszystko zaczyna się w twojej głowie! "- Znów słyszała głos mężczyzny. Jak duch przenikał przez jej umysł. Zaczęła rozglądać się aby dostrzec postać, niestety z marnym skutkiem. Sen jest fenomenem...