Piątek.
Josta: o której Justin po ciebie przychodzi?
Ja: o dwudziestej...
Josta: jeszcze trzydzieści minut...
Ja: WIEM OK
Josta: nie podnoś na mnie capsa
Ja: NIE ROZPAZUJ OK
Jost: no znowu na mnie klawisz podnosisz? Kobieto co ja ci zrobiłem?;-;
Ja: urodziłeś sie
Josta: ach ten okres.
Ja: ach ta sperma.
*
Josta: pięć minut
Ja: siedź cicho
Josta: przecież pisząc sie nie odzywam ;-;
Ja: i tak....ugh, idź sobie
-Lily! Justin przyszedł!-wzięłam mini torebke i zeszłam na dół.
-woo..wyglądasz pięknie-powiedził kiedy wyłoniłam sie zza ściany
Albo z.......hehehehe
-dzięki, ty też wyglądasz...znośnie.
-oj Lily....-zmarudziła moja mama
-odprowadze ją po północy, albo jutro-rzekł Justin
-trzymam za słowo-odpowoedziała mama zamykając za nami drzwi.
Między nami panowała cisza. Dziwna cisza.
*
-no siema staryyyy, a co to za ślicznotka?-powiedział Jim otwierając nam drzwi.
-no siema, to Lily, przecież wiesz.
-nie poznałem, może cie oprowadze?-skierował do mnie Jim ze wzrokiem pedofila,
-c....
-och Jim, musisz zawalczyć sobie o towarzystwo, jak ja-odparł Justin chwytając mnie za reke i ciągnąc w głąb domu.
-too czego sie napijesz?
-piwo?
-myślałem że coś mocniejszego....ale na początek może być.-powiedział Justin podając mi butelke piwa
*godzine później*
-cykasz?-spytał kpiąco, przed nami leżały dwa kieliszki z wódką. Wypiłam juz i tak za dużo. Miało być jedno, mało procentowe piwo. Wypiłam dwa piwa.
Po raz pierwszy wypiłas alko. To sie źle skończy.
-ja? Nie co ty.-powiedzialam lejac do swojego organizmu kieliszek wódki.
Cykasz, obie to wiemy.
-widzisz? Potrafie.
-to wypij to co jest w ostatnim kieliszku-powiedział odgarniając kosmyk moich włosów.
-ostatni-opróżniłam kolejny kieliszek i w sumie można już powiedzieć, że byłam wstawiona.
CZYTASZ
What Do You Mean? J.B._L.C.
FanfictionLily to typowa buntowniczka. Niewinnie zakochuje się w swoim stalkerze, Justinie, który perfidnie wykorzystuje ją. Co będzie dalej? Dowiedz się czytając książkę zapraszam! ;) @crybizzlebaby robiła okladke dzięki ♥ Ig-mymanialife 539miejsce w ff->03...