!40!

258 17 0
                                    

Poczułam, że materac obok mnie się ugina a moją talie obejmuje ręka Stylesa.

-co ja tu robię do cholery?-powiedziałam gwałtownie wstając i podchodząc do okna.

-ciesz się, że tu a nie z Adamem. Byłabyś już tak...

-tak co?

-byłabyś już pewnie zgwałcona przez niego i jego kolegów a potem albo by cię zabili, albo byś wylądowała w burdelu w niemczech albo innym zasranym kraju-dokończył kładąc swoje potężne ręce na moich ramionach.

-odwieź mnie do domu

-tu jest twój dom.

-mój dom jest tam gdzie moja mama i mój ojciec więc prosze cię odwieź mnie tam...

-za jakiś czas..

-Niby czemu?!

-jak cie teraz wypuszcze, Adam ci nie odpuści. Wyjedziemy na wcześniejsze wakacje...-powiedział zagłębiając twarz w mojej szyi.

-weź sie zachowuj jak człowiek!

-no przecież zachowuje sie normalnie

-weź te łapy--powiedziałam wyrywając się

-przepraszam, ale tak na mnie działasz-zaśmiał się drapiąc po karku.

-gdzie łazienka?-spytałam a ten złapał mnie za nadgarstek i ciągnął za sobą krętym korytarzem

-tutaj-wskazał na drzwi, otworzyłam je i weszłam do środka zamykając je na klucz.
Ze stanika wyjęłam telefon.

Masz 5nieodebranych wiadomości od Josta.

Josta: byłem na policji

Josta: auto kradzione..

Josta: mówiłem o Adamie i pokazałem nasze wiadomości

Josta: zaraz będą namierzać twój telefon

Ja: już dobrze..chyba...

Josta: nie wyłączaj telefonu, za godzinę będę wiedział gdzie jesteś!

-skąd ty masz telefon?-zapytał kiedy wyszłam z łazienki, kurwa zapomniałam go schować.

-miałam w...

-dawaj mi to-wyrwał mi urządzenie i zaczął czytać wiadomości, po czym wyłączył telefon-aż tak ci tu źle?-powiedział podchodząc do mnie coraz bliżej.

-nie zbliżj się...proszę

-haha boisz sie mnie?

-obawiam...

-nie musisz. Nie mam zamiaru zrobić ci krzywdy mała.

-nie mów tak do mnie

-mam do tego duże prawo-wyszeptał

-taki z ciebie psycholog jak z koziej dupy trąba.

What Do You Mean? J.B._L.C.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz