!26!

287 20 5
                                    

Poniedziałek.

Od dwóch dni nie gadałam z Paul, no i Josta, znaczy Justin do mnie nie pisał co w sumie...jest dziwne...chyba.

Zwlekłam sie jak zwykle z łóżka i ogarnęłam swoje ciało.
Wzięłam co potrzeba i ruszyłam do szkoły.
Spóźnie sie, ups.
Pierwsza lekcja to angielski, znowu łączony z klasą Paul.

*
-Collins czy ty mogłabyś sie choć raz nie spóźnić?-rzekła nauczycielka kiedy tylko przekroczyłam próg klasy.

-jak widać, nie.

-siadaj dziecko nie denerwuj mnie.

-postaram sie nie oddychać-odpowiedziałam odsuwając krzesło koło Paul.

-pojebało? Nie siedzisz tu.-rzekła Paul.

-iks de niby od kiedy?

-od teraz spadaj

-aha.-znalazłam inne wolne miejsce koło jakiegoś plastika.

*
-ej kobieto co ci odwala?-spytałam podchodząc do Paul na przerwie.

-hahaha spierdalaj-chciała iść dalej ale chwyciłam jej nadgarstek.-puść!

-jak mi powiesz o co ci chodzi zjebie pospolity...

-o nic kurwa spierdalaj!

Puściłam jej ręke a ta poszła w swoją strone. Ahahaha. Nie.

-hej-powiedziałam w strone Justina

-yyy znamy sie?

-ty se kufa jaja robisz?

-a idź kobieto

-Josta długo jeszcze?-krzyknął jego kolega

-już ide-rzekł Justin, sory Josta i mnie zostawił.

Szłam pod klase gdzie mieliśmy mieć lekcje.

-oo paczcie, Lily ruchanabana!-zaczęli sie drzeć w moją strone.
O co chodzi do chuja?

Naszczęście zadzwonił dzwonek i wszyscy weszli do klasy.

-no dzieci siadajcie dzisiaj będziemy oglądać film na temat rozmnażania się żab.. chwila tylko uruchomie rzutnik...-zaczęła nauczycielka biologii.
Ale to co stało się po kilku minutach było...
Kiedy tylko uruchomił się rzutnik, na ścianie ukazały się moje nagie zdjęcia, które przewijały się co chwile...było ich bardzo dużo.
Wszyscy zaczęli sie śmiać a ja wstałam i wybiegłam z klasy.
Pobiegłam do domu z wielkim płaczem.


Ostrzegałam.

What Do You Mean? J.B._L.C.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz