Stoję jak słup i patrzę na niego, nie mam pojęcia co powiedzieć. W sumie dlaczego mam się bać? To on zachował się jak ostatni dupek. Z jednej strony cieszę się że przyszedł. Był moment w którym myślałem, że już się nie spotkamy.
Nie wytrzymuje dłużej..-Co tutaj robisz?
-Przyszedłem pogadać, ale najwidoczniej nie mamy już o czym. - wstaje.
-Dlaczego? - podchodzę.
-Zayn już się tobą zajął. Pewnie spędziliście upojne chwilę razem. Będę musiał go zabić - kieruje się w stronę drzwi. Jeszcze nigdy nie widziałem żeby mówił tak poważnie.
-Nie! - łapie go za bluzkę i ciągnę.
-Louis puść mnie. - odwraca się, nie wiem co robić nie mogę pozwolić żeby zrobił coś Zaynowi.
-Nie puszczę cię. Dlaczego chcesz go zabić? My nic złego nie zrobiliśmy, jeżeli o to ci chodzi.
-Gdzie byliście? - opiera ręce o biodra i piorunuje mnie wzrokiem.
-Dlaczego mam ci się tłumaczyć?
-Odpowiedź gdzie byliście, albo wyjdę stąd i pojadę do niego.
-Najpierw ty odpowiedz mi, kim dla mnie jesteś. - ściskam jego koszulkę mocniej, boję się że w każdej chwili stąd wybiegie, a ja nie zdążę go powstrzymać.
-Kurwa Louis! - przyciska mnie do ściany tak, że nasze twarze są centymetry od siebie, czuję jego oddech. Nie mogę się odsunąć, jego ręce mnie blokują. - Nie potrafię ci powiedzieć, rozumiesz?
-Dlaczego?
-Nigdy nie okazywałem uczuć. I nigdy nie będę tego robił. Musisz mnie zrozumieć. Wiem tylko, że nie jesteś mi obojętny Lou.
Ulżyło mi na te słowa.
-Ty też, nie jesteś mi obojętny. - zostawiam pocałunek na jego wargach.
-Więc dlaczego się z nim spotkałeś? - oblizuje usta.
-Chciałem zrobić ci na złość.
-Udało ci się. Nie rób tego więcej, bo następnym razem mnie nie powstrzymasz. - w końcu się uśmiechnął.
-Obiecuje, chyba, że znowu mnie wkurzysz. - uśmiecham się.
-Tylko spróbuj. - dociska mnie mocniej do ściany. Całuję tak namiętnie, że z moich ust wydobywają się jęki. Jego ręce wędrują na moje pośladki.
-Harry... - jęcze.
-Kocham twój tyłek. - szepcze mi w usta.
Szłysze klucze przekręcające zamek w drzwiach. To na pewno Taylor. Odsuwam się szybko od Harry'ego i wycieram usta. Drzwi się otwierają, Taylor patrzy na nas, jakby coś podejrzewała. Obaj dyszymy. Mam nadzieję, że nie zorientowała się co właśnie robiliśmy.
-Hej chłopaki, nie przeszkadzam? - uśmiecha się.
-Nie, wcale. - na ustach Harry'ego pojawił się uśmieszek.
-Okej, jesteście głodni? Może zjemy coś razem. - pomagam jej z torbami.
-Harry zostajesz? - szkoda że Taylor przerwała najlepszą chwilę w moim życiu.
-Musze już iść.
-Harry, nigdzie nie idziesz, wiem, że gdybym nie przyszła nadal byś tu był. - krzywi się, ale taka jest prawda.
-Możliwe..
-Jak chce to niech idzie. - opieram się o blat.
-Widzimy się jutro, Lou.. - puszcza oczko i wychodzi, wypowiedział te słowa tak namiętnie, że oczy Taylor otworzyły się na całą szerokość. Świetnie, teraz pewnie będzie zasypywała mnie milionami pytań.
-Louis..? - wiedziałem..
-Tak, dobrze słyszałaś Harry'ego. Spotykamy się. Jesteśmy homo i takie tam... - przewracam oczami.
-Ty jesteś homo? - otwiera szeroko usta.
-Tak na prawdę to obaj jesteśmy bi. Harry umawiał się z dziewczynami i chłopakami. Ja kiedyś też miałem dziewczyne.
-Nie wiedziałam.. - wygląda na smutną, czy ona myślała, że kiedyś będziemy razem? Nieee na pewno nie.
-To co szykujemy do jedzenia? - zmieniam temat, chce uniknąć zbędnych pytań.
-Dzisiaj będzie fit, sałatka warzywna. - uśmiecha się. - Musisz dbać o te sadełko. - klepie mnie po brzuchu.
-Ejj wcale nie mam sadełka. - śmiejemy się.
Po kolacji posprzątałem z Taylor mieszkanie. Okazało się, że obaj lubimy porządek. Moje pierwsze wrażenie o niej było złe, ale teraz uważam, że jest w porządku. Wywnioskowałem, że nie można oceniac ludzi pochopnie.
Wziąłem szybki prysznic i położyłem się. Jutro jest poniedziałek więc pewnie Harry znowu po mnie przyjedzie. Nastawiam budzik na 7:00, Harry powinien być o 7:20 więc spokojnie zdążę.
***
Czuję miętę na ustach. Nie mogę otworzyć oczu bo słońce świeci na cały pokój, ale dobrze wiem kto to. Ten smak, mogę poczuć tylko od jednej osoby.
-Hej księżniczko.
-Harry....- opieram się na łokciach. W końcu udaje mi się otworzyć oczy. - Co ty tutaj robisz?
-Jedziemy do szkoły, czyż nie? - uśmiecha się. - Radzę ci się spieszyć, jest już 7:20
-Że co?! - rzucam kołdrę tak że przykrywa Harry'ego, biegnę do garderoby. Biorę szybko byle jakie ciuchy i ubieram się.
-Przyjechalem wcześniej, żeby popatrzeć na twoje półnagie ciało, a ty już ubrany.. - zrzędzi.
-Zboczeniec, chodź szybko bo się spóźnimy! - łapie do za rękę i podnoszę z łóżka.
-Louis.. - jego oczy wlepione są w mój tyłek.
-Co?
-Co ty założyłeś? Nie będę mógł się skupić. - nie odrywa ode mnie wzroku.
-Nie mam czasu się przebierać, chodź!
Wychodzimy z mieszkania. Dopiero teraz pomyślałem o tym w jaki sposób Harry mnie obudził. Byłem taki zaspany, że nawet mu nie powiedziałem co o tym myślę.
-Harry. - spogląda na mnie. - Dlaczego obudziłeś mnie w ten sposób?
-Nie podoba ci się? - unosi brew.
-Nie wiem, to trochę dziwne. - to oczywiste, że mi się podoba, ale mu tego nie przyznam. - Dlaczego to robisz?
-Bo mam nadzieję, że za niedługo odpłacisz mi się w naturze. - spogląda na mnie ze zboczonym wzrokiem i uśmieszkiem.
-Chciałbyś... - czuję jak się czerwienie.
-Nie wiedziałem, że tak na ciebie działam. Jesteś cały czerwony. - śmieje się.
-To nie przez twoją osobę, tylko przez twoje słowa... - bronie się.
-Na pewno - wciąż się śmieje.
Dojeżdżamy pod szkołę. Widzę Nialla siedzącego na kamieniu. Pewnie na mnie czeka. Dawno go nie widziałem i muszę przyznać, że trochę się stęskniłem.
-Idę do Nialla. - bez odpowiedzi opuszczam auto i kieruje się w stronę przyjaciela.
Jest jakiś przygnębiony, widać to z kilku metrów.
-Niall, gdzieś ty był? - na mój widok promienieje.
-Louis! Przez te dni trochę poimprezowałem, a ty?
-Emm... - cały czas byłem z Harrym, całowałem się z nim i takie tam... - Byłem u mamy.
-I co u niej?
-Dobrze.. - naprawdę muszę ją odwiedzić.
-Chodź do szkoły. Widujesz się jeszcze z Harrym?
-Tak.
Jak rozdział? Koniecznie napisz w komentarzu.
I oczywiście zostaw gwiazdkę ! :*
![](https://img.wattpad.com/cover/94927794-288-k791714.jpg)
CZYTASZ
Big Change | LARRY STYLINSON
FanfictionLouis Tomlinson 19 letni student i piłkarz o błękitnych oczach, któremu grzech się nie oprzeć. Prowadzi normalne, proste życie. Ma dużo planów na przyszłość, których nie zamierza zmieniać. Jednak gdy na jego drodze pojawia się samolubny, arogancki H...