Rozdział #20

606 71 8
                                    

Na wykładzie powiedziano nam, że nauczyciele jadą na tygodniowe szkolenie. Więc nie będzie zajęć. Cieszę się z tego powodu bo będę mógł odwiedzić swoją rodzinę.

Czekam na Harry'ego, powiedział mi, że mnie podwiezie. Nie wiem czy mam mu mówić, że mnie nie będzie. Czy to dla niego bez różnicy.

-Jestem, możemy jechać. - szturcha mnie barkiem z zaskoczenia.

-Ej - idę za nim w stronę auta. - Harry, nie wiem czy cię to obchodzi, ale nie będzie mnie przez ten tydzień.

-Dlaczego? - zmienił wyraz twarzy.

-Dawno nie widziałem się z ojcem i rodzeństwem.

-Masz rodzeństwo? - unosi brew, w sumie nie mógł wiedzieć, znamy się trzy tygodnie.

-Trzy siostry i jednego brata, z czego nie wszyscy pochodzimy z jednego ojca. - trochę dziwnie to brzmi, ale taka prawda.

-Jak to się stało?

-Mama zdradziła tatę i tak powstał mój starszy brat Alex. Po jakimś czasie się zeszli i urodziła mnie i trzy siostry. Tata ma lepsze warunki, dlatego moje siostry są u niego.

-No nieźle.

-No..

Jak zwykle nie mogę się powstrzymać i mój wzrok błądzi po Harrym. Dopiero teraz zauważam, że jego dłonie są sine.

-Co ci się stało z dłońmi?! - mam nadzieję że to nie ma nic wspólnego z Zaynem, bo jeżeli tak to będę czuł się winny

-Nie ważne... - wzrusza ramionami.

-Jeszcze na lekcji nie miałeś takich. - szybko biorę jego ręce i dotykam posiniaczone miejsca.

-Nie dramatyzuj.. - on jest chyba niepoważny, ale nie mam zamiaru się kłócić, jego sprawa z kim się bije.

-Boli cię?

-Nie - śmieje się - A co, martwisz się?

-Nie, tylko pytam. - odwracam się tyłem do niego.

-Daleko wyjeżdżasz do tej rodziny? - mówi zawiedziony

-Trochę daleko, około 800 km stąd

-Ile?! - spogląda na mnie. -  Myślałem, że przez ten tygodzień nie będziemy wychodzić z łóżka. - znam ten jego uśmieszek.

-Dlaczego wszystko sprowadzasz do jednego..- czerwienie się, ustaje cisza.

-Zostań. - nagle mówi.

-Po co? Czyżbyś się we mnie zakochał  Styles? -żartuje.

-Chyba w twoim tyłku. - śmieje się.

-Jakże by inaczej.... - przewracam oczami.

Parkuje auto przed moim domem, chciałbym spędzić z nim więcej czasu, ale nie zaproszę go do siebie. To będzie krępujące tym bardziej, że nie mam pojęcia kim dla mnie jest.

-Dzięki za podwózkę. - otwieram drzwi.

-Lou.

-Tak?

-Bądź wolny o 14:30. - na te słowa uśmiecham się w środku, kiwam mu głową porozumiewawczo po czym zamykam drzwi.

Idę do mieszkania.
Ciekawi mnie co Harry zaplanował.

-Cześć Taylor.

-Heej. - uśmiecha się.

-Co tak ładnie pachnie?

Big Change | LARRY STYLINSONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz