LOUIS POV
Budzą mnie mocne promienie słoneczne. Jak zwykle przygniata mnie ciało Harry'ego. To już chyba tradycja.
Otwieram oczy, śpi jak zabity. Spycham go delikatnie i wstaje. Zrobię jakieś śniadanie i dopiero go obudzę.
Ubieram się i odkładam dresy Harry'ego. Schodzę po schodach jak najciszej. Wiem, że Harry śpi jak zabity, ale nie chce ryzykować.
Przypadkowo zsuwam się z ostatniego schodka i upadam na tyłek, po domu rozchodzi się chuk. Miałem nadzieję że tego nie usłyszał, ale momentalnie słyszę zbliżające się kroki. Dlaczego zawsze gdy go budzę nie jest taki szybki?
-Co ty robisz? - opiera ręce o drabinkę i patrzy z góry, wygląda tak dobrze, że ledwo udaje mi się oderwać wzrok.
-Upadłem. - podnoszę się.
-Niezdara. - uśmiecha się. - Zaraz zejdę.
-Okej. - idę w stronę kuchni.
Mam ogromną ochotę na jajecznice, ale nie wiem czy on ją lubi. Znam go parę tygodni. Takie szczegóły też warto wiedzieć.
Szykuje patelnie. Jak zwykle udaje mi się zbić jajko nie tu gdzie trzeba.
-Co ty robisz? - schodzi ze schodów.
-Nic. - sprzątam szybko.
Po raz kolejny po domu rozchodzi się chuk, tym razem nie z mojej winy. Odwracam się szybko i widzę jak Harry siedzi na podłodze. - I kto tu jest niezdarą! - śmieje się.
-Ten schodek jest przeklęty. - wstaje i masuje tyłek, jak zwykle nie mogę oderwać wzroku. - Co szykujesz?
-Jajecznice, lubisz?
-Lubię. - siada przy stole.
Stoję do niego tyłem ale i tak jestem w stanie wyczuć, że nie odrywa odemnie wzroku. Próbuję to ignorować i się przyzwyczaić ale trochę to stresujące. Odwracam się i nakładam jedzenie na talerze.
-Jakie masz dzisiaj plany. - pyta.
-Nie mam.
-Chcesz iść ze mną na imprezę? - nie przepadam za nimi, ale skoro on tam będzie to ja też chcę.
-Chce. - patrzy na mnie jakby o czymś rozmyślał. - Dlaczego chcesz tam ze mną iść?
-Znajomi chcą cię poznać. - w końcu zaczyna jeść.
-Nie wstydzisz się? - wgapiam się w jedzenie
-Czego? - jest zdziwiony.
-Mnie. - parsknął.
-Mam się wstydzić, że przyjdzie ze mną taki gorący chłopak? - poczułem ulgę.
-Ty tak myślisz. - pewnie mówi mi tak żebym nie myślał inaczej.
-Wiesz ile będzie obślinionych mord na twój widok? - śmieje się. To nie jest zabawne.
-Okej okej.. - czuję się skrępowany.
-No więc jedziemy. - wstaje i ciągnie mnie za rękę.
-A kto posprząta? - pokazuje na talerze.
-Nie przejmuj się, chodź. - ciągnie mnie jak poparzony. Szybko zamyka drzwi i idzie w stronę auta trzymając mnie za rękę.
-Gdzie ci się tak śpieszy?
-Zapomniałeś, że stąd do domu jest kilka godzin jazdy? - w sumie racja.
Wsiadamy do auta. Tym razem spróbuję nie zasnąć, żeby wiedzieć jak tutaj dojechać. Może być tak, że Harry pewnego dnia ucieknie. Wtedy będę wiedział gdzie go szukać.
CZYTASZ
Big Change | LARRY STYLINSON
FanfictionLouis Tomlinson 19 letni student i piłkarz o błękitnych oczach, któremu grzech się nie oprzeć. Prowadzi normalne, proste życie. Ma dużo planów na przyszłość, których nie zamierza zmieniać. Jednak gdy na jego drodze pojawia się samolubny, arogancki H...