Rozdział #28

484 62 16
                                    

Gdy się obudziłem Katy już nie było. Taylor powiedziała, że miała pilną sprawę do załatwienia. Ubrałem sie, zjadłem śniadanie i poszedłem do szkoły. Zastanawiało mnie czy Harry nadal chodzi do tej samej klasy co ja. Chciałbym z nim porozmawiać na temat tego co się wydarzyło 11 miesięcy temu, ale nie wiem czy jest sens.

Wchodzę do klasy, Niall siedzi na ławce, wgapia się w telefon.

-Cześć. - krzyczę mu do ucha na co podskakuje.

-Louis! - śmiejemy się.

-Co robisz?

-Obecnie pisze z Harrym. - on z Harrym, że co?

-Po co? - patrzę pytająco.

-Nie ważne... - wystawia język.

-Niall gadaj bo wyrwe ci telefon.

-A co ty taki ciekawski, już własnych sekretów nie można mieć? - unosi brew.

-A możesz chociaż powiedzieć na jaki temat pisaliście?

-Na twó.. - zakrywa buzię.

-Niall ty cioto! Co pisał?!

-O jeju.. pytał jak długo znacie się z Katy i takie tam.. - nie wytrzymam...

-I co mu napisałeś?

-Prawde. - (Face palm)

-Niall błagam cię na przyszłość nie pisz z nim o mnie.

-Okej okej, jesteś zły?

-Tak. - w sumie nie zrobił nic złego, ale niech czuje się winny.

Dzwoni dzwonek. Harry'ego nie ma.

                                ***

Idę do domu taty.
Harry nie pojawił się na uczelni. Rzucił szkołe, czy co? Mam taką ochotę z nim porozmawiać. Zżera mnie ciekawość, o co chodziło z tym wyjazdem i dlaczego tak się zmienił.

Otwieram drzwi. Słyszę, że tata z kimś rozmawia. Wchodzę do środka. W salonie siedzi Harry i mój rodziciel. Stoje jak głupi do momentu, aż tata mnie zauważa.

-Cześć Louis, poznaj Harry'ego mojego wspólnika. - uśmiecha się.

Harry patrzy na mnie z uśmieszkiem. Z jakim znowu wspólnikiem?

-Znamy się. - idę w stronę schodów. Nie chcę wdawać się w dyskusję z tym prześladowcą.

-Zaczekaj, gdzie idziesz? - Odwracam się i staje. - Skąd się znacie?

-Ze szkoły, niech Harry ci opowie. Najlepiej ze szczegółami.. - spoglądam nienawistnym wzrokiem na Harry'ego.

-Coś się stało? - spogląda raz na mnie raz na niego.

Siadam na kanapie rozwalony. Patrzę na Harry'ego jak najgroźniej potrafię. Chyba nic sobie z tego nie robi. Uśmiech nie schodzi mu z ust.

-Jak to możliwe, że masz własną firmę? - pytam go.

-Wiele się zmieniło Lou.. - dlaczego zawsze miękkne gdy wypowiada moje imię.

-Och tak? - podnoszę brew. - Ty napewno się nie zmieniłeś. - wstaje i wychodzę.

Idę dumnym krokiem do swojego pokoju. Czy on specjalnie robi mi na złość i pracuje z moim ojcem. Czy to kwestia dobrego zarobku. Mam nadzieję, że nie będzie tu często bywał.

Staje na korytarzu i próbuje podsłuchać ich rozmowę. Udaje mi się usłyszeć. Rozmawiają o mnie.

-Louis co robisz? - podskakuje.

-Lottie wystraszyłaś mnie! - siadam i opieram się o barierkę.

-Czy ty ich nie podsłuchujesz? - śmieje się i siada obok.

-Nie, skąd ci to przyszło do głowy?

-Nie udawaj, widziałam. - chichocze.

-Co robisz? - pytam.

-Obecnie szłam na dół po wodę. Dlaczego nawet nie przyjdziesz się przywitać? - udaje obrażoną.

-Dopiero przyszedłem, wybacz siostro. - klepie ją po plecach.

-Wybaczam bracie. - śmieje się.

-Ide do pokoju. - oznajmiam.

-Co to za przystojniak? - szturcha mnie, odwracam się i widzę Harry'ego wchodzącego po schodach. Czego on chce?

-Nie znam go. - wstaje i szybko idę do pokoju. Lottie patrzy na mnie jak na wariata.

Zamykam drzwi i przykładam ucho żeby podsłuchać co Lottie będzie mówiła.

-Cześć jestem Harry, gdzie jest Louis? - mówi do Lottie.

-Cześć, za tymi drzwiami. - zabije ją.

-Dzięki.

Odchodzę szybko od drzwi i siadam na kanapie. Biorę telefon do ręki i udaje, że coś robię. Słyszę pukanie. Drzwi się otwierają.

-Przeszkadzam? - pyta.

-Tak.

-Louis dlaczego się wściekasz? - podchodzi bliżej.

-Po co przyszedłeś? - odkładam telefon.

-A co nie chciałeś? - uśmiecha się, przyznam że chciałem.

-Nie ważne, co chcesz? - wstaje z kanapy.

Podchodzi do mnie. Bierze moją twarz w dłonie. Całuję mnie mocno i namiętnie. Tak długo nie czułem jego ust. Tak bardzo brakowało mi tego.

-Harry ja mam dziewczynę. - uśmiecha się delikatnie.

-To z nią zerwij. - wzrusza ramionami.

-Nie mam powodu, żeby z nią zrywać.

-Kurwa Louis, ty jej nie kochasz! - patrzę na nie zdziwiony. Dlaczego krzyczy?

-Co ci tak zależy? - kładę ręce na biodrach.

-Po prostu z nią zerwij.

-Harry, daj spokój. Jestem szczeliwy, wszystko mi się ułożyło, a ty chcesz to zepsuć. Nawet nie wiem o co ci chodzi. - prawdę mówiąc chciałbym żeby to on był na miejscu Katy, ale z tego co doświadczyłem na własnej skórze potrafi tylko ranić.

-Louis, ty należysz do mnie. - patrzę na niego jak na idiotę i śmieje się.

-Że co proszę?

-Czy ty się ze mnie śmiejesz? - przyciska mnie do ściany.

Nasze usta stykają się. Tym razem nie przerywam pocałunku. Zbyt długo go nie czułem. Wsuwam dłonie w jego włosy. Ręce Harry'ego błądzą po moim ciele. Z naszych ust wydobywają się jęki. Wiem, że źle robię. Nie powinienem zdradzać Katy, ale słowa Harry'ego coś w sobie mają. W pewnym znaczeniu należe do niego, a on do mnie. Jednak nie zamierzam zostawiać Katy.
Nasze całowanie przerywa pukanie. Odsuwam się szybko od Harry'ego i próbuje utrzymać oddech.
Drzwi się otwierają.

-Harry musimy omówić jeszcze parę spraw. - mówi tata.

-Już idę. - wychodzą z pokoju.

Siadam na kanapie. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę co zrobiłem. Jak ja spojrzę Katy w oczy. Nie mogę jej tak oszukiwać. To będzie nie fer. Powinienem olać Harry'ego, tak jak on olał mnie.

Postanawiam zostać tutaj na noc. Tata namawiał mnie, żebym się przeprowadził i nie płacił za mieszkanie, nie potrzebnie, ale jest mi dobrze z Taylor i wcale nie płacę za dużo.

Hejaa, jak rozdział?
Będzie mi niezmiernie miło jak zostawisz gwiazdkę i komentarz.
Do następnego! :)

Big Change | LARRY STYLINSONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz