Rozdział #38

490 70 21
                                    

Przez cały film, potajemnie wpatrywałam się w Harry'ego. Mam nadzieję, że tego nie zauważył, inaczej będzie mi to wypominał do końca życia.

Wsiadamy do auta, tym razem Katy zajęła miejsce z przodu. Widziałem niezadowolenie Harry'ego, z czego się ucieszyłem. Najwidoczniej lubi gdy koło niego siedzę.

-Film był świetny, prawda?! - krzyczy Katy.

-Prawda. - w sumie to nawet nie wiem o co w nim chodziło

-Doprawdy Louis? - ziekonooki uśmiecha się pod nosem, no nie.. widział jak mu się przyglądałem.

W radiu leci jakaś ekstrawagancka piosenka. Brunetka podskakuje i śpiewa jak pokręcona. Dziwi mnie to, że w ogóle nie przejmuje się obecnością Harry'ego. Każdy się go boji i wie, że różni się od reszty.

-Co sądzicie o głównym bohaterze, był mega przystojny, nie? - przestaje wariować i opiera się o szybę.

Żaden z nas jej nie odpowiada. Wiem, że jestem homo, ale trochę głupio mi mówić o tym, jak jakiś mężczyzna jest przystojny. Jeszcze bym się rozgadał i Katy by coś podejrzewała.

-Nie ma to jak ignoracja... - wzdycha.

-Znam owiele przystojniejszego chłopaka. - Harry patrzy na mnie przez lusterko, dopiero po chwili orientuje się, że chodzi o mnie i cały się rumienie.

-Kim on jest? Chętnie go poznam. - mówi zaciekawiona zerkając na mnie, pewnie chciała wywołać u mnie zazdrość.

-Niestety jest już zajęty. - odpowiada, a ja się uśmiecham.

-Mi wystarczy Louis, jest najlepszy na świecie. - puszcza mi buziaka, nie reaguje.

Dojeżdżamy pod dom Katy.

Po dzisiejszym dniu i moimi rozmyśleniami podczas filmu, postanowiłem, że zakończę mój 'związek' z Katy. O ile można go tak nazwać. Wiem, że to ją zaboli, ale tak będzie lepiej i prościej.

-Do zobaczenia chłopaki. - daje Harry'emu niespodziewanego buziaka w policzek, na co się wykrzywia i robi minę.

-Pa. - gdy Katy opuszcza auto, wybucham śmiechem z reakcji zielonookiego.

-Co cię tak śmieszy? - odwraca się do mnie.

-Mnie? Nic... - chichocze.

-Możesz się przesiąść. - klepie siedzenie z przodu.

Otwieram drzwi i szybko zmieniam swoje miejsce. Jak dobrze znów mieć go obok siebie.

-Harry... - mam zamiar powiedzieć mu o moim zamiarze.

-Słucham cię Louisie. - patrzy się prosto na mnie, co mi trochę utrudnia.

-Pewnie zauważyłeś jak podczas filmu, na ciebie patrzyłem. - uśmiecha się.

-Trudno było tego nie zauważyć.

-Dużo wtedy myślałem i... postanowiłem, że jutro zakończę mój związek z Katy. - obok ust ukazują mu się dołeczki.

-Mogę cię gdzieś porwać? - długo zastanawiałem się jak zareaguje na tą wiadomość, miałem choć trochę nadzieji, że w końcu powie mi co do mnie czuję. Może to jeszcze nie ten moment... Kiwam potwierdzająco.

Odpala silnik i rusza. Jedzie bardzo szybko, jakby się gdzieś spieszył.

-Do kąd jedziemy? - to pierwszy raz kiedy Harry mnie gdzieś zabiera, oczywiście nie licząc domku w którym byliśmy przed jego wyjazdem.

-Gdzieś, gdzie można się wyluzować. - ucieszyłem się na te słowa, nie miałbym teraz siły siedzieć w restauracji albo Bóg wie gdzie.

~•~

Chyba dojeżdżamy na miejsce. Harry zwalnia auto. Jesteśmy nad jakimś urwiskiem. Jest tu masę drzew i kwiatów.

-Chodźmy. - wysiada z auta i kieruje się w stronę lasku, idę tuż za nim.

Podążając za Harrym, omijamy parę drzew i dochodzimy na miejsce. Ukazuje nam się małe jeziorko ze strumykiem. Z idealnym widokiem na zachód słońca. Wszystko jest tu tak zgrane, szelest drzew, bezludzie, szum wody i jeszcze ten idealny widok na zachód słońca.

-To tutaj. - siada na trawie, opierając się o pień ściętego drzewa.

-Harry tu jest niesamowicie! - uśmiecha się.

Siadam obok niego i obserwuje wszystko co nas otacza. Już wiem dlaczego się tak spieszył, chciał zdążyć na zachód słońca. Kocham gdy się stara.

-Nie zabrałem cię tu bez powodu. - spogląda na mnie.

-Tak? - chciałbym wiedzieć o czym teraz myśli.

-Jak każdy wie, mam trudność z okazywaniem uczuć, dlatego to miejsce miało mi pomóc, ale jak się okazało wcale nie jest prościej. - bawi się trawą.

-No mów. - zrzera mnie ciekawość.

-Kocham cię. - otwieram szeroko oczy, po chwili uświadamiam sobie co właśnie mi powiedział, łzy częścia spłynęły mi po policzkach, tak bardzo chciałem to od niego usłyszeć. Wiem, że dla niektórych to tylko zwykłe słowa wypowiadane codziennie z podtekstem lub na odczepke, ale z jego ust to znaczy coś więcej. On nie wypowiada tych słów, byle kiedy lub byle komu.
To najlepszy dzień w moim życiu.

-Kocham cię Harry. - przykładam swoje usta do jego i namiętnie całuje. Posadza mnie na swoich kolanach. Wplatam ręce w jego włosy, na co jęczy. - Tak bardzo czekałem na ten moment. - mówię nie odrywając ust.

-Pragne cię Louis, tu i teraz. - przewraca nas na trawę nie przerywając pocałunku.

-A jak ktoś nas zobaczy? - sprawnym ruchem ściąga ze mnie koszulkę.

-Tu nikogo nie ma.

-Jesteś pewny? - kiwa głową.

Patrzymy na siebie chwilę. W końcu uśmiecha się i wpaja swoje usta w moje. Całuje mnie żarliwie, jakby nigdy tego nie robił. To takie idealne uczucie. Jednym ruchem ściągam z niego koszulkę. Chwilę obserwuje wytatuowane ciało i wracam do warg.

-Jesteś taki piękny. - szepcze cicho i namiętnie.

Łapie mnie za plecy i przewraca tak, że tym razem on siedzi na mnie. Zsuwa ze mnie spodnie i ściąga swoje. Sięga po portfel i wyciąga niebieską paczuszkę. Z niecierpliwością obserwuje jak zakłada ją na swoją męskość.

-Tym razem nie popełnię błędu. - kładzie się obok i rozchyla moje nogi.

-Co robisz?

-Tym razem będziesz w stanie chodzić. - uśmiecha się.

Wsuwa dwa palce we mnie, a ja się wyginam. Nie miałem okazji byc z Harrym w takiej sytuacji dlatego jest to trochę krępujące. Po chwili dokłada trzeciego co trochę boli.

-Mam nadzieję, że się nie wstydzisz, przecież to normalne. - unosi brew. - Przede mną nie masz czego.

-Okej..

Wyciąga ze mnie palce. Oplata dłońmi moje biodra i unosi je. Wsuwa we mnie swoją męskość. Porusza się szybko i głęboko. Nachodzi mnie fala przyjemności. Nasze ciała idealnie współgrają. Z naszych ust wydobywają się przyjemne jęki. Zaczyna zwalniać swoje ruchy, co sprawia mi tortury. Zawsze mi to robi.
-Harry... - jęcze.

Na jego twarzy pojawia się wiwatujący uśmieszek. Natychmiast przyśpiesza swoje ruchy. Nasze jęki są coraz szybsze i głośniejsze. W końcu obaj dochodzimy.

-Kocham cię Lou. - przykłada swoją głowę do mojej, czuję ciepło w sercu.

-Kocham cię Hazza.

Hejka, jestem mega zadowolona, że książka ma już 6 tysięcy wyświetleń, oby tak dalej!

Jeśli rozdział ci się podobał koniecznie zostaw 💬 i 🌟
Do następnego! ;*

Big Change | LARRY STYLINSONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz