Poniedziałek. Dlaczego to jest najgorszy dzień w całym tygodniu? Bo zmusza ludzi do pracy po dwudniowym lenistwie. Jakoś mnie to zbytnio nie dziwi, kiedy widzę ledwo żywych ludzi w szkole. Tym bardziej, że większość z tych ludzi śpią gdzieś po kątach. Zupełnie jakby lekcja nie zaczęła się pół godziny wcześniej. Westchnęłam głęboko i usiadłam na ławce. Trzy pierwsze wolne lekcje w poniedziałek i od razu dzień staje się piękniejszy. Zwłaszcza, że wychodzi ci wtedy cztery lekcji w sumie. Uśmiechnęłam się szczerze i usiadłam na ławce naprzeciwko klasy, w której ma Madeline zajęcia. Zaraz będzie przerwa obiadowa i wszyscy spotykają się w stołówce albo wychodzą na zewnątrz. Z racji tego, że nie lubię zatłoczonych miejsc to wychodzimy z budynku. Nienawidzę, kiedy ludzie się na mnie patrzą, kiedy jem. Wydaje mi się wtedy, że mnie obgadują i śmieją się ze mnie. Dlatego chodzimy na zewnątrz. Madeline nie ma z tym żadnego problemu, bo "Przynajmniej nie muszę patrzeć na ten brzydki ryj osoby, którą wszyscy zwą moim bratem. Nikt nie powie mi prawdy, że został podmieniony". Uwielbiam ją za takie określenia. Zwłaszcza, kiedy mówi to z czymś na wzór obrzydzenia.
Usłyszałam głośne brzęczenie nad swoją głową i popatrzyłam szybko do góry zatykając uszy. Ach tak, dzwonek na przerwę. Uśmiechnęłam się, kiedy zdałam sobie sprawę, że zaraz wyjdzie z klasy moja przyjaciółka i nie muszę już dłużej tutaj siedzieć jak debil. Westchnęłam głęboko i wstałam na równe nogi, żeby Madeline mnie zobaczyła. Zauważyłam ją, kiedy wychodziła z pomieszczenia rozmawiając z jakimś przystojnym blondynem. Dlatego oparłam się o ścianę i czekałam, aż skończy mówić, bo nie zamierzam jej przeszkadzać w podrywaniu jakiegoś chłopaka. Jednak po chwili poczułam jak ktoś staje obok mnie. Odwróciłem głowę w stronę tego kogoś i zobaczyłam Paulę. Jak zwykle miała na sobie crop top i... spodnie z wysokim stanem. Zazwyczaj są to spodenki. Co się stało, że dziś ubrała spodnie? Czyżby przyzwyczaiła się do naszego klimatu?
- Nienawidzę czekać - mruknęła pod nosem i popatrzyła w moją stronę - Chodźmy na stołówkę.
Odepchnęłam się od ściany i wyciągnęłam z tylnej kieszeni telefon, żeby napisać do Madeline. Poinformowałam ją, że będę czekała na zewnątrz. Weszłam z Paulą do stołówki, a niektóre pary oczu popatrzyły się w naszą stronę. Dziewczyna zdawała się tym nie przejmować i zrobiła kilka kroków w stronę bufetu. Wzięła sobie dwa pączki i wodę. Natomiast ja zakupiłam bułkę. Jak zwykle miała w sobie same warzywa. Mruknęłam coś pod nosem i skierowałam się do wyjścia. Paula zniknęła mi po chwili z oczu, ale nie przejmowałam się tym. Umówiłam się tam z Madeline i to jest nasze miejsce, więc nie mam podstaw, żeby tam nie iść w tej chwili. Jednak poczułam pociągnięcie mnie za rękę, więc odwróciłam się w stronę ciemnej blondynki.
- Gdzie idziesz? Chodź, usiądziesz z nami - popatrzyłam w stronę stolika o którym mówiła i zobaczyłam Ginę na kolanach Camerona, Matta z jakąś dziewczyną, którą nie za bardzo się interesował oraz kilka chłopaków, którzy też nie byli sami - Nie daj się prosić.
- Nie lubię hałasu ani Giny - wzruszyłam ramionami jakby mi było naprawdę przykro z powodu tego, że z nimi nie usiądę i nic na to nie mogę poradzić - Poza tym ja mam swoje miejsce z Madeline do którego właśnie się kieruję - wskazałam palcem za swoje plecy chcąc podkreślić, że się śpieszę.
- Okej, więc pójdę z tobą i usiądę z wami.
- Obojętnie - machnęłam rękom i znów obróciłam kierunek na tylne wyjście z budynku.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy mogłam poczuć świeże powietrze z drzew, które stoją za szkołą. Uśmiechnęłam się idąc na miejsce moje i Pauli. Zawsze spędzałyśmy tam przerwy obiadowe i spodobało nam się tam. To miejsce ma piękne widoki, nikt tam nie chodzi i jest pod drzewem, więc słońce nie grzeje aż tak mocno. Usiadłam pod cieniem i położyłam się na trawie. Popatrzyłam na Paulę, która zrobiła to samo i wyciągnęła swój telefon. Postanowiłam zignorować ten fakt i zaczęłam otwierać woreczek foliowy próbując dotrzeć do swojej bułki.
- O której zaczynasz? - odwróciłam głowę w jej stronę chcąc zobaczyć co teraz robi, ale zauważyłam tylko tyle, że zjada swojego pączka - Więc?
- W pół do czwartej - popatrzyłam znowu do góry i zrobiłam gryz swojej bułki - Lekcję kończę o piętnastej, więc od razu tam idę. Na szczęście nie jest to daleko - słońce, które dostawało się pomiędzy liśćmi raziło mnie w oczy, więc podniosłam się do góry siadając. Zmarszczyłam oczy, kiedy zobaczyłam męską postać, która kieruje się w naszą stronę. Nikt tu nie przychodzi, więc wydało mi się to trochę dziwne. Po chwili zauważyłam, że ta postać to nikt inny jak Matt - Co on tu robi? - Paula usiadła obok mnie i spojrzała w tą samą stronę.
- Zgaduję, że idzie do nas. Jednak mogę się też mylić - położyła się ponownie na trawie, a ja mam ochotę zabić wszystkich na których jej zależy. Jeśli Matt pozna to miejsce to się w nim zakocha i będzie tu przychodził coraz częściej i w końcu wszyscy zaczną tu przychodzić, a my będziemy musieli znaleźć inne swoje miejsce - Nie panikuj.
- Tak, przecież to w końcu tylko ja. Chłopak, który podoba się każdej dziewczynie oprócz własnej rodziny - powiedział i usiadł między mnie i Paulę.
- Nie pamiętam, żebyśmy byli jakąś rodziną - położyłam się na plecach i próbowałam wziąć kilka spokojnych oddechów. Nie lubię, kiedy jakiś chłopak jest tak blisko mnie - Chyba musiałeś mnie z kimś pomylić.
- Twierdzisz, że ci się nie podobam? Przecież nawet mnie nie znasz.
- Dlatego nawet cię nie lubię.
- To nie jest logiczne - fuknął lekko obrażony - Skoro mnie nie znasz to jak możesz mnie nie lubić? Nie możesz z góry zakładać, że kogoś nie lubisz. Musisz najpierw spróbować tego kogoś poznać, żeby tak stwierdzić - zmrużyłam oczy, bo nie dowierzałam to co on do mnie mówi, a poza tym to słońce zaczęło mnie znowu razić - Nie jest to normalne, że stwierdzasz że kogoś nie lubisz skoro ty nawet nie próbujesz go poznać
- Kto powiedział, że jestem normalna? - usłyszałam ledwo powstrzymujący śmiech Pauli - Nie lubię normalnych ludzi, bo są nudni, więc skąd pomysł, że ja będę normalna? Nie możesz mówić osobie nienormalnej co jest normalne a co nie, bo normalne to to nie jest - westchnęłam - Za dużo słowa normalne.
- Czyli jaka jesteś? - dopytywał mimo, że właśnie mu to wytłumaczyłam.
- Wyjątkowa - uśmiechnęłam się szeroko i usłyszałam jego prychnięcie - Nie jestem osobą, która szuka na siłę komplementów od ludzi, którzy myślą fiutem, a nie głową. Dlatego daruj swoje głupie komentarze.
- Nie myślę swoim fiutem.
- Bo ty go nawet nie masz.
Zanim zdążyłam się zorientować co się stało to zauważyłam, że Matt zawisł nade mną. Otworzyłam szeroko oczy nie wiedząc co mam w tej sytuacji zrobić. Popatrzyłam na Paulę szukając u niej ratunku, ale jej już tam nie ma. Nie wiem czy zrobiła to specjalnie czy też nie, ale wiem, że długo nie przeżyje. Odwróciłam znowu wzrok na Matta, który chciał mnie chyba zacząć pieprzyć na tej trawie. Nachylił się nade mną, a ja odruchowo odwróciłam głowę w bok. Poczułam jego oddech na moim policzku, który jest zbyt gorący na taki dzień. Poza tym to to właśnie sprawia, że mam ochotę stąd uciec.
- Najpierw go poczuj, żeby mówić, że go nie mam.
Poczułam jak jego krocze przesuwa się lekko po moim. Zaczął je o siebie ocierać. Za niedługo będziemy się tu pieprzyć i nikt nawet nie zauważy. Dlatego pierwsze co zrobiłam to obróciłam się tak, że albo by mnie wypuścił spod siebie albo by się przewrócił. Najwyraźniej zrobił to pierwsze, bo już po chwili leżałam obok niego na brzuchu. Podniosłam się na rękach, podniosłam swój plecak i zaczęłam kierować się do szkoły.
- Poznaj mnie zanim mnie ocenisz - poczułam rękę na swoim nadgarstku i popatrzyłam w jego czarne oczy. Nadal siedzi co oznacza, że muszę patrzyć w dół, żeby spojrzeć mu prosto w oczy - Dzisiaj o piątej - nie pytał, ale tylko stwierdził.
- Nie mam czasu - wyrwałam mu swój nadgarstek, posłałam mu fałszywy uśmiech i skierowałam się z powrotem do szkoły.
CZYTASZ
Fucking maze
Ficção AdolescenteLosy dziewczyny, która spotyka Matthew z opowiadania "Nowy współlokator" (Nie trzeba czytać. Po prostu Matt to dziecko diabła) Czy połączy ich miłość taka jak Nicole i Tobiasa? Ona nie wierzy w miłość, a on to diabeł/szatan, który przy niej od począ...