69. Koleś z kawiarni

9.8K 696 31
                                    

Wszystko dzieje się szybko. Jednego dnia jestem w Fils, a drugiego już w kawiarni. Tam czas leci najwolniej. Czasami odwiedza mnie Paula czy Madeline, ale nie bywają zbyt często. Mads ma Ashera, a ciemna blondynka lubi zabawę.

Widuję ją kiedy wracam do domu. Często idzie wtedy na imprezę. Nie zawsze chodzi tam z kimś, ale zawsze budzi się w innym miejscu. Opowiadała że raz obudziła się w hotelu w apartamencie rezydenckim. Mężczyzna, który spotkał ją w klubie okazał się właścicielem tego hotelu. Jednak najdziwniejsze jest to, że jego żona przyniosła jej do pokoju śniadanie. Chciałabym aby przestała tak robić, bo to może się źle dla niej skończyć. Jednak Matt przekonał mnie tym, że bardziej boi się o osobę, która spróbuje zrobić jej krzywdę. Wiem, że ma rację, bo poznałam ją wystarczająco dobrze, ale nadal próbowałam przekonać ją w szkole do zmiany trybu życia. Jest zbyt uparta.

Dlatego miałyśmy spotkać się właśnie tutaj, w kawiarni Nicole. Żadna z nich jeszcze nie przyszła chociaż miały już tu być od dziesięciu minut. Dlatego siedzę sama przy stoliku. Naprzeciwko mnie siedzi mężczyzna czytający gazetę. Zawsze tutaj jest, więc jakoś mnie to nie dziwi. Najdziwniejsze jest jednak to, że za każdym razem zamawia to samo danie. Jakby nie lubił nic innego. Zawsze jest sam na sam z tym daniem i siedzi tutaj długie godziny. Powinnam się bać? Zdecydowanie jestem zbyt przewrażliwiona.

Odwróciłam głowę w bok spoglądając na wejście do kawiarni. Nadal żadna się nie pojawiła. Co najdziwniejsze to właśnie teraz Izzy wchodzi tymi drzwiami i od razu kieruje się w moją stronę. Jest uśmiechnięta, a oczy aż jej błyszczą. Nie patrzy na nic, bo dobrze wie gdzie i jak ma iść. W końcu jest dzieckiem cracku. Dlatego delikatnie przechodzi z nogi na nogę. Jej ciało się kołysze, a usta rozciągają się coraz szerzej. W końcu przechodzi obok mężczyzny, który czyta gazetę. Jej uśmiech znika, a jej ciało prawie nie widocznie ugina się na jedną stronę. Nie upada, ale idzie dalej. Już nie tak lekko jak wcześniej. Nie jest tą samą Izzy co kilka sekund wcześniej, coś się wydarzyło, a ja mam zamiar dowiedzieć się co.

- Idziemy czy zostajemy tutaj? - pyta jakbym to z nią była umówiona. Ona coś zaplanowała.

- Idziemy, najlepiej nad Jezioro Norbbrito.

Wstaję z krzesła kierując się do wyjścia. Izzy idzie za mną. Odwracam głowę jeszcze w jej stronę i zauważam Izzy, która kiwa głową do Fabiana. Chłopaka tylko przytakuje, a następnie zabiera się do robienia drinka. Od kiedy oni się znają i dlaczego ja nic o tym nie wiem?

Wyszłam z kawiarni wyciągając przy tym telefon, aby napisać do Madeline lub Pauli. One zawsze oznajmiają, że ich nie będzie na spotkaniu. Coś musiało się wydarzyć, a ja nawet nie wiem co. Już kończyłam ostatnie zdanie, kiedy telefon został mi wyrwany z rąk przez Izzy. Lubię ją, ale nie wydaje mi się teraz zbyt mądra, bo zabrała mój telefon i do tego się uśmiecha. Ja natomiast krzyżuje ręce na brzuchu.

- Możesz mi to jakoś wytłumaczyć i to w tej chwili?

Dziewczyna przechodzi obok mnie nie zmieniając mimiki twarzy. Zatrzymuje się obok, szepcze mi do ucha bardzo ciche nie i idzie dalej przed siebie. Odwracam się na pięcie lekko już zdenerwowana i szybkim ruchem ręki zabieram z jej dłoni mój telefon. Patrzę na niego zauważając już prawie napisaną wiadomość. Idź za mną. Nie wiem kiedy zdążyła ją napisać ani co się tu dzieje, ale to ona jest dzieckiem cracku. Już byłam świadkiem jej umiejętności. W dodatku wiem, że nic by mi nie zrobiła. Dlatego robię to co mi każe. Idę za nią krok w krok nie mówiąc nic i nie oglądając się za siebie. Chociaż korci mnie, aby spytać się skąd zna Fabiana.

W końcu dochodzimy do jej auta. Bez zastanowienia siadam obok kierowcy, a Izzy od razu rusza. Co jakiś czas zagląda w tylne lusterko wewnętrzne. Ja natomiast zastanawiam się co to miało znaczyć. Umówiłam się z koleżankami w kawiarni, a teraz siedzę z Izzy w samochodzie nie odzywając się do niej ani ona do mnie. Nic nie rozumiem z tego co stało się przed chwilą.

- Znasz Fabiana? - odzywam się w końcu, bo ta cisza staje się zbyt nie wygodna.

- Poznałam go na jednej imprezie. Miły polaczek, ale tylko na pozór. - Wzrusza ramionami jakby to co powiedziała nie miało dla niej sensu. - Nie utrzymuje już z nim kontaktu.

- Co to jest za mężczyzna, że musiałyśmy wyjść z kawiarni? - W końcu udaje mi się zadać to najważniejsze pytanie, które siedzi mi w głowie od początku naszego spotkania.

- Jest to taki koleś z okularami przeciwsłonecznymi czytający gazetę. - Pryha jakby ktoś głupi coś takiego wymyślił.

W końcu docieramy na miejsce. Dom zwany Fils. Ciekawe kto wymyślił taką nazwę. Wychodzę z auta mimo, że powinnam tam zostać i czekać na ważniejsze informacje. Jednak wiem, że coś więcej może mi powiedzieć tylko Matt. To on tu rządzi w pewnym sensie i to pewnie on będzie wiedział najwięcej. Dlatego wchodzę do środka nie myśląc w ogóle nad tym co robię, bo w mojej głowie istnieje tylko jedna osoba - Matthew Max Black, który żyje już tam więcej niż tylko kilka minut. Pierwsze co to wchodzę do kuchni z nadzieją, że zgłodniał jak to on. Później salon, ale jedyne co tam zastaję to włączony telewizor.

- Nigdy nie potrafią za sobą niczego wyłączyć czy posprzątać - mówi Izzy. Wiem, że ona znajdzie go szybciej niż ja, ale nie ma czasu do stracenia na jej kręcenie się dookoła.

Idę do jego pokoju, ale zastaje tylko zgaszony laptop na biurku i zieloną perukę rzuconą byle jak na łóżko. Dlatego szybko schodzę na sam dół do piwnicy. Już z daleka słyszę, że Chris coś tam robi. Nigdy nie pozwala sobie przeszkadzać, ale akurat mnie to mało teraz interesuje. Jednak nie jego, bo szybko odwraca głowę w moją stronę, a nóż, który we mnie rzucił ląduje obok mojej głowy.

- Myślałem, że to Matt.

- Dlatego rzuciłeś we mnie nożem?

- Gdybym wiedział, że to ty to już by był wbity w środek twojego czoła. - Uśmiecha się jak psychopata, ale dobrze wiem, że nic by mi tak naprawdę nie zrobił.

- Szukam właśnie jego. Gdzie on jest?

- Nie ma go tu, więc wyjdź i najlepiej nie wracaj.

Chris łapie mnie za bark i odwraca przodem do drzwi. Wpycha mnie za, aby następnie zamknąć mi je przed nosem. Od razu zaciskam dłoń w pięść i walę nimi w drzwi. Hałas roznosi się po całym domu, ale nie obchodzi mnie akurat to. Muszę wiedzieć gdzie jest Matt.

- Myślałam, że już mnie lubisz.

- Myślenie ci za dobrze nie wychodzi! - Słyszę jego krzyk zza drzwi.

Uderzam ostatni raz w drzwi i wypuszczam z siebie krzyk podkreślając moją frustrację. Następnie idę do góry, aby znalazła go Izzy. Natomiast ona stoi na szczycie schodów uśmiechając się od ucha do ucha. Aż jeszcze bardziej się złoszczę.

- Miałam ci powiedzieć już wcześniej, ale chciałam zobaczyć jak to się skończy. Było warto. - Odwraca się tyłem do mnie, aby następnie zawołać mnie abym za nią poszła. - Matt jedzie z Nickiem. Będą za dziesięć minut, więc zrobimy sobie herbatę za ten czas.

$$$

Co się stało?
Wszystko dobrze?
Czemu nie ma rozdziałów?
Mogę ci jakoś pomóc?
Ostatnim razem jak nie było rozdziałów to wcześniej mówiłaś.
Ktoś ci coś zrobił? Jeśli tak to podaj adres, a ja go znajdę.
Martwię się.

To miłe, że aż tak się o mnie martwicie, ale nie miałam czasu na nic... W szkole egzaminy kwalifikacyjne praktyczne i teoretyczne i jeszcze do tego testy na prawo jazdy.

Wrócę 10 lipca. 

ʕ•ﻌ•ʔ

Fucking mazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz