78. Jedynie marzyć możesz za darmo.

8.3K 627 51
                                    

- Musimy jechać na zakupy. - Słyszę głos Madeline, kiedy tylko odbieram telefon. Mogłam się spodziewać, że to będzie akurat ona. - Bal końcowy już za kilka tygodni, a ja nadal nie mam sukienki. Oprócz tuszu do rzęs to nie mam żadnych innych kosmetyków. Poza tym nie mam się w co ubrać.

Madeline Nicole Black jest typową kobietą. Nigdy nie ma się w co ubrać chociaż jej garderoba jest większa od mojego pokoju. Do tego po brzegi wypełniona. Jednak zawsze znajdzie pretekst, aby wybrać się na zakupy. Czasami mówi, że idziemy tylko coś zjeść. Nigdy tak się nie kończy. Często wchodząc do drogerii wykupuje prawie całą lub dopóki ma pieniądze. Jednak bal na zakończenie roku to zupełnie inna sprawa. Mads pierwszy raz idzie tam z chłopakiem, którego naprawdę lubi. Dlatego jej jednym zmartwieniem jest sukienka na bal. Moim jest Patrick Rate. Odkąd się o nim dowiedziałam to nie mogę zapomnieć. Matt mówił, że nie jestem zagrożona, bo przecież mam chłopaka, który mnie ochroni.

- Jakoś nie jestem tego pewna. - Wychodzę z pokoju, aby następnie przejść przez salon do kuchni. - Znajdźmy coś na internecie. Na pewno ci się coś tam spodoba. - Otwieram lodówkę zaglądając do środka. Zazwyczaj coś w niej jest, ale zważywszy na to, że wypłata mamy dawno poleciała na rachunki to w lodówce jest tylko światło. - Nie mam dzisiaj na nic ochoty. - Zamykam lodówkę zabierając z niej tylko masło. - Najchętniej bym się przespała.

- Pojedziemy coś zjeść. - Te słowa działają na mnie jak magnez na metal. Nie moja wina, że jestem głodna, a w lodówce nic nie ma. - Ja stawiam.

- Wiesz, że cię kocham najbardziej na świecie? - Przyjaciółka, która cię karmi to skarb.

- Umówmy się tak, że ja mam Ashera, a ty... - Odgłos wymiotów jakoś słabo jej wychodzi. Powinna jeszcze nad tym popracować. - Ty masz... Masz... Nie, sorry, ale nie przejdzie mi to przez gardło. Masz po prostu innego chłopaka. - Dziewczyna bierze głęboki oddech jakby właśnie przebiegła maraton. - Nadal nie wierzę, że wy ze sobą kręcicie - mówi w końcu spokojnie. - Mam nadzieję, że chociaż się nie całowaliście. - Milcze nie za bardzo wiedząc co powiedzieć. Mads to moja najlepsza przyjaciółka, więc powinna wiedzieć, że coś takiego się stało. Chociaż z drugiej strony całowałam się z jej bratem. - Harley, ty mała zdradziecka dziwko. Jak mogłaś to zrobić. Po pierwsze fuj. Po drugie to mam nadzieję, że chociaż umyłaś od razu po nim zęby. To nie etyczne całowałać się z kimś, kto robił to z setką innych. Ty całowałaś się przed nim tylko z jednym, a on... fuj. Nie powinnam w ogóle się tego dowiedzieć. Fuj.

- Już? - pytam mając już tego dość. Nie ważne ile razy mi powie, że nie powinnam tego robić to i tak nie żałuję, że to się stało. - Jestem w udawanym związku z Robertem już pięć dni, więc myłam zęby nie tylko dwa razy. - Westchnęłam szczypiąc czubek swojego nosa. - Spotkajmy siew galerii za pół godziny.

- Nie! - Słyszę krzyk Madeline zanim jeszcze zdołam się rozłączyć. - Będę u ciebie za piętnaście minut.

Zanim zdążyłam cokolwiek jeszcze odpowiedzieć to Mads już się rozłączyła. Dlatego westchnęłam głęboko idąc prosto do swojego pokoju z kanapką w ręce. Masło z cukrem jakoś przypadł mi ostatnio do gustu. Weszłam do pomieszczenia od razu otwierając swoją szafkę. Od razu wybrałam jasne spodenki z wysokim i białą bluzkę z czarnym napisem I'm the girl who you die for. Nienawidzę jej, ale inne są brudne, a mi się prania nie chce robić. Ubrała jeszcze do tego czarne japonki i wyjrzałam przez okno. Słoneczne Golden Fall jest śliczne o tej porze roku, a słońce coraz bardziej świeci. Nie mogę napawać się dłużej tym widokiem, bo po chwili podjeżdża Madeline. Czasami jest bardziej leniwa niż ja. Tak jak i teraz. Nie musi wychodzić, kiedy może tylko nacisnąć klakson. Westchnęłam głęboko i wyszłam z domu zamykając go. Od razu wsiadłam do auta.

- Jakoś dziwnie mi teraz obok ciebie siedzieć wiedząc, że całowałaś się z tym debilem. - Przewróciłam oczami, a Madeline odpaliła auto. Włączając się do ruchu. - Mam jeszcze jedno pytanie. - Spoglądam na nią, kiedy skręca w lewo. - Zrozumiem jeśli na nie nie odpowiesz, ale zaczęło mnie to nurtować. - Zmieniła bieg na wyższy jadąc ponad sześćdziesiąt kilometrów na godzinę w terenie zabudowanym. - Jeśli się już całowaliście się to skąd pomysł, że ta druga osoba odrzuci waszą miłość? - Spoglądam na jej boczny profil sprawdzając czy to na pewno ta sama Madeline. Stwierdzając, że jej urody nie da się podrobić wzruszam tylko ramionami. - Myślicie, że jak powiecie to tej drugiej połówce to ona ucieknie i nie będzie już waszym przyjacielem, ale cholera jasna wy się całowaliście i to nie jest według was dziwne? - Dziewczyna zatrzymała pojazd na parkingu obok centrum handlowego. Mogłam się domyśleć, że do jednego sklepu nie wejdziemy. - Jesteście jak dla mnie oboje debilami.

- Nie zrozumiesz tego. - Wysiadam z auta, a po chwili obok mnie znajduje się Madeline. - To jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje.

- To mi to wytłumacz. - Wchodzimy do środka, a Mads od razu prowadzi mnie do sklepu z sukienkami. - To co najważniejsze na początek. - Wzruszam ramionami i wchodzę do sklepu. - Wytłumacz mi jak to możliwe, że jesteście prawie codziennie a się nie całujecie. Ja po pierwszym razie miałam ochotę zrobić to z nim jeszcze raz.

- To jest niemożliwe. Czasami myślisz jak smakują teraz jego usta, kiedy znów pieści nimi papierosa. Nigdy jakoś nie smakował dymem. Zawsze czymś dobrym jak truskawki. To jest najbardziej zastanawiające.

- Przestań, bo się zaraz porzygam.

Podchodzę do pierwszej półki w sklepie, kiedy Madeline idzie drugą stroną sklepu. Zawsze tak robimy, bo później nie musimy kłócić się o tą samą sukienkę. Jednak na pierwszej półce nic ciekawego nie ma tak samo jak na kolejnej. Tak właśnie dochodzę do połowy sklepu, kiedy w moje oczy rzuca się przepiękna suknia na manekinie. Cała czerwona. Jedynie kwiaty są w czarnym kolerze. Przypięte na samym dole dookoła jak i przy dekolcie. U samej góry na mostku jest prześwitujący czerwony materiał. Opina jedynie górna część, a dolna jest luźna. Nie ma długich rękawów, a jej długość sięga ledwo za kolano. Pod nią widnieją buty, które idealnie do niej współgrają i nie sprawią mojej szybkiej śmierci. Na płaskim obcasie czarne buty z małą czerwoną kokardką z boku. Szybko spoglądam na cenę i ze smutkiem odchodzę wiedząc, że nie stać mnie nawet na buty.

Fucking mazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz