85. Wyznanie Matta.

7.7K 743 181
                                    

Weszłam do Fils, gdzie aktualnie trwa ponura cisza. Dlaczego tu jestem? Powiedziałam Mattowi, że dawno tutaj nie byłam, więc przyjechaliśmy razem jako przyjaciele. Przez cały czas patrzyłam tylko w okno. Chociaż żadne z nas się do tego nie przyznaje to aktualnie w naszej znajomości się coś zmieniło. Nie ma już szczerych uśmiechów, żadnego kompletowania ani bliskości. Jedyne co pozostało nie zmienne to jego marszczący się nos. Chociaż powiedzmy sobie szczerze, że nawet u Rity patrząc na Frankie również marszczył mu się nos. Nie chciałam tego pamiętać, ale przypominając sobie jedno wspomnienie to przypominasz wszystko. Dlatego właśnie nie chciałam żadnego przywiązania się do nikogo.

Weszłam do salonu od razu zauważając Nicka i Izzy. Chociaż przed chwilą ich rozmowa trwała w najlepsze to uciszyli się, kiedy nas zobaczyli. Nie wiedząc co powiedzieć spojrzałam na czubek swoich butów czując się jak małe dziecko, które musi tłumaczyć się przed dyrektorem. Matt nie mając jednak żadnego z tym problemu po prostu podszedł do lodówki z której wyciągnął zimne piwo (tak, mają lodówkę w salonie) i rozsiadł się wygodnie na fotelu. Izzy strzeliła mu minę mówiącą "serio kurwa?" albo możliwe, że to była mina "nie masz nam nic do powiedzenia? Mamy cię zabić bez powodu?". Matt jednak nic sobie z tego nie robiąc ponownie napił się łyka z butelki.

- Tłumaczcie się ze wszystkiego. Nie trzeba być dzieckiem cracku, żeby wiedzieć że coś tu nie gra. - Izzy kończąc swoją wypowiedź podniosła jedną brew do góry, a rękę położyła na kolanie Nicka. - Nie chcecie nic mówić? Zgoda. - Machnęła dłonią jakby dała już sobie z tym spokój. Szkoda, że znam ją zbyt dobrze, aby wiedzieć jaka jest prawda. - Zacznijmy od początku. Gdzie byliście? - Sherlock wkroczył do akcji, a Watson patrzy na nas swoim bystrym okiem.

- Na cmentarzu. - Spoglądam na Matta, który mówi to tak jakbyśmy byli tylko w sklepie i nic wielkiego. W końcu to normalne, że tam spotykają się znajomi. Kto niby jeszcze tego nie robił? - Porozmawialiśmy i wytłumaczyliśmy sobie kilka ważnych rzeczy. Na przykład taką, że Harley jest jak otwarta księga.

- Matt jednak woli dziewczyny, które mają drzwi obrotowe w sypialni, a nawet one nie nadążają. Jak widać nasza przyjaźń jest do niczego.

- Szkoda, że to dopiero teraz to zauważasz.

Spoglądam na chłopaka, który nadal sączy piwo i nie wiem czy aby na pewno dobrze usłyszałam. Gdzie podział się mój Matthew? Nawet Joker mógłby teraz przyjść, ale nie chcę takiego Matta. Poprawka... On nigdy nie był mój. Jednak zawsze był w stosunku mnie milszy, a teraz uważa, że to był błąd że zostaliśmy przyjaciółmi, bo on jest zwykłym dziwkarzem. Popełniłam błąd myśląc, że kiedykolwiek będzie dobrze.

- Uważasz, że to moja wina?! - krzyknęłam nie mogąc utrzymać nerwy na wodzy. Matt sobie jednak nic z tego nie zrobił tylko przechylił szyjkę butelki w swoją stronę.

- Może nie do końca twoja wina, ale... Nie, jednak twoja. - Wskazał na mnie palcem chcąc dobitnie potwierdzić wszystko co właśnie powiedział. - To twoja wina, że zostaliśmy przyjaciółmi.

- Matt - mówi ostrzegawczym tonem Nick, ale chłopak nic sobie z tego nie robi. - Przemyśl dwa razy to samo zanim coś powiesz podobnie w gniewie mówimy wszystko co...

- Och, zamknij się. - Mimo grozy w całym tym zdaniu to Matt mówi to wszystko ze spokojem jakby chciał mu coś ważnego przekazać. Po chwili wymiany zdań swoimi oczyma to Matt znowu się odzywa. - Zajmij się sprawą Trevora Rempt. Winien jest nam sporo kasy, a ja nie mam na to sił. Zabierz ze sobą Isabel.

Nick oszołomiony tym co właśnie usłyszał nie rusza się jakby właśnie dostał wiadomość, że jego najukochańsze zwierzątko właśnie obudziło się do życia. Przykro mi, to rzeczywistość i nic takiego się nie stanie. Szczególnie dlatego, że Nicklaus nie ma zwierząt. Mimo wszystko to Klaus wstaje ze swojego posiedzenia i odchodzi, a po chwili za nim wychodzi Izzy. Nie wierzę, że się go posłuchali. W końcu trwa nasza sprzeczka, a on jak gdyby nigdy nic wysyła ich na misję. Po prostu normalny dzień. Nic się kurwa nie dzieje.

- Kim ty kurwa jesteś? - pytam lekko zdenerwowana, ale tylko kurwa lekko. - Gdzie się podział Matt ze cmentarza, który potrafił wywołać uśmiech na mojej twarzy, kiedy byłam zła. Gdzie się pojawił Matt do którego celowałam z broni... niby fałszywej, ale jednak. Gdzie on kurwa jest?

- Zniknął. Dzięki Edwardowi wiem czego naprawdę chcę, a to nie jest przyjaźń z tobą.

Kolejny raz przechyla butelkę w stronę swoich ust, ale ja mam już tego dość. Szybkim krokiem podchodzę do jego, aby powiadomić go o tym, że jest zwykłym dupkem i chamem, ale jedyne na co akuratnie jest zdolna to patrzenie co robi moje ciało, aby później obudzić się w nim i nie pamiętać co się przed chwilą stało. Jednak teraz stoję z przechyloną szyjką butelki w dół. Dokładnie to na Matta. Chłopak jest cały mokry, a jedyne co jest na nim suche to chyba spodnie. Chociaż wolę tam nie patrzeć. Gdybym to jednak zrobiła to źle by się to skończyło.

- Możesz mi kurwa powiedzieć co to było? - pyta wstając ze swojego miejsca, ale jedyne co ja robię to wzruszam ramionami. Chłopak już chce coś powiedzieć, ale szybko robię to za niego.

- Ustalmy do sobie coś, ty popierzony psychopato. - Może to nie był zbyt trawy zasób słów, ale lepsze to niż nic. - Po pierwsze, to nie ja chciałam się z tobą przyjaźnić tylko ty chciałeś ze mną. Po drugie, to nie ja wymyślam jakieś głupie zabawy w szkole. Jebane pięć punktów za mnie. Dla czego? Co jest tą popierdoloną nagrodą? Po trzecie i ostatnie, jeśli nie chciałeś utrzymywać ze mną kontaktu trzeba było powiedzieć. - Skończyłam mówić, ale nie skończyłam jeszcze z nim.

- Teraz ty mnie słuchaj, ty nic nie rozumiejąca kretynko. Po pierwsze, nagroda już nie jest ważna, bo za bardzo mam dość tej gry. Dlatego postanowiłem zrezygnować tak jak Robert. Nie ruchałem nic. Po drugie, nie chcę być tylko twoim przyjacielem, ale ty tego chcesz. Po trzecie, kurwa, podobasz mi się odkąd uderzyłaś mnie na schodach w moim domu. To było inne i bardziej niesamowite. Nie mogłem ci tego powiedzieć, bo nie chciałem stracić ciebie. Kurwa, Ed uświadomił mi jak bardzo. Kiedy odeszłaś od nas zrozumiałem kurwa jak bardzo Cię kocham, a teraz po czwarte i ostatnie, wynocha stąd i nigdy więcej nie próbuj się ze mną kontaktować. Już spierdalam z twojego życia.

Fucking mazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz