11. "Nico ma się dobrze"

16.2K 956 29
                                    

Niedziela. Ostatni dzień przed ponownym pójściem do szkoły i mam nadzieję, że będzie to ostatni dzień, kiedy widzę Matta. Dziś mam przyjść do domu Black'ów, żeby podpisać umowę. Od jutra może zacznę tam pracę. Dlatego westchnęłam głęboko i zapukałam dwa razy do drzwi. Tym razem nie otworzyła mi uśmiechnięta Nicole, ale Matt. Widać, że się śpieszył, więc nie zdziwiłam się, kiedy powiedział samo wejdź, a później znikł gdzieś we wnętrzu domu. Nie zdołałam jeszcze odetchnąć z ulgą, bo nie mam tego już za sobą. Nie boję się tego co mi powiedzą ani tego co tam ujrzę na kartce. Bardziej boję się tego, że powiedzą, że nie mam kwalifikacji i się nie nadaję. Chociaż kelnerka nie wydaje mi się trudnym zawodem to nie mogę być tego w stu procentach pewna.

- Harley - usłyszałam głos Nicole dobiegający z kuchni, więc weszłam do pomieszczenia - Dobrze, że już jesteś - zobaczyłam jej szeroki uśmiech, więc od razu sama się uśmiechnęłam, ale pewnie wyszedł z tego jakiś grymas - Rozmawiałam z naszym dyrektorem tam. Powiedział, że wystarczy jeśli podpiszesz dokumenty - podała mi dwie duże kartki, które miałam podpisać - Będziesz działała na umowa zlecenie - pokazała na napis na górnej części kartki, a później na drugą kartkę - A to jest tylko po to, że miałaś szkolenie pracowników. Odbędzie się ono we wtorek, bo masz jutro szkołę. Jednak działasz od jutra. Wszystko jasne?

- T...

- Dostajesz tygodniówki w niedzielę - popatrzyłam na Tobiasa, który wyglądał już tym wszystkim znudzony. Nie dziwię się w końcu ja też bym była. Nie wiem ile razy już musiał przez to przechodzić, więc nic nie powiedziałam - Na razie będziesz zarabiała dziesięć dolarów na godzinę. Jeśli będziesz dobrze pracowała to otrzymasz premię, a później nawet i podwyżkę. Uśmiech na twarzy musisz mieć codziennie. Nawet kiedy coś cię boli. Klienci muszą się poczuć komfortowo - nie uśmiechał się tak jak Nicole ani nawet nie ruszał. Patrzył tylko znudzony przed siebie - Wszystko się zgadza? - pokiwałam lekko głową, żeby znowu mi nie przerwał - Doskonale.

Westchnęłam głęboko i położyłam papiery na blacie, żeby je podpisać. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy Nicole podała mi długopis. Miałam już zamiar się podpisać, ale Tobias znowu się odezwał.

- Nazywa się też coś takiego jak dyskrecja zawodowa. Wszystko co dzieje się w kawiarni zostaje w kawiarni. Ubiór zastaniesz w środku kawiarni. Podejdziesz do Freda i on ci przekaże ubiór firmowy.

Pokiwałam lekko głową i podpisałam się na dwóch kartkach. Uśmiechnęłam się szeroko, kiedy już miałam to za sobą. Jednak tylko zostało oddanie dokumentów Nicole, która posłała mi uśmiech. Chciałabym się kiedyś uśmiechać tak szczerze i szeroko jak ona. Jej życie wydaje się jak bajka. Ma kochającego męża, który nie widzi poza nią świata, a jej dzieci to wspaniałe osoby. Matt jest przystojny i zawsze o tym wiedziałam, ale jednak nie lubię wzdychać tak jak inne panienki. Madeline natomiast jest najmądrzejszą osobą jaką znam. Ma z wszystkich przedmiotów same dobre oceny. W dodatku rodzina Black nie ma problemów z pieniędzmi. Ich życie to bajka.

~°~

- Kiedy zaczynasz? - popatrzyłam na Paulę, która pociągnęła łyk swojej kawy, a następnie wlepiła we mnie wzrok - Przyjdę cię wspierać razem z Madeline.

- Nie - powiedziałam szybko zanim wpadłaby na kolejny pomysł i kolejne osoby, które mogłaby przyjść. Co równałoby się z tym że nawet Matt by przyszedł - Nie chcę jej mówić, że u niej pracuje. Wystarczy, że Matt to wie - westchnęłam i zatopiłam mały widelec w cieście z białą czekoladą na górze. Uwielbiam wszystkie czekolady, ale zdecydowanie biała jest moją ulubioną - Zaczynam jutro i możesz przyjść, ale sama.

Przez ostatnie dni polubiłyśmy się z Paulą i trochę mnie to zaczyna przerażać. Przywiązuje się do kolejnej osoby, bo... Sama nie wiem dlaczego. Dzisiaj jest dobrze i wszystko pójdzie szybko, bo miło spędzamy czas. Jednak jutro może się wszystko spieprzyć i już nigdy się nie zobaczymy, a ja będę później cierpieć, bo będzie mi brakowało chwil i zabaw z nią.

- Wszystko dobrze - podniosłam na nią wzrok, który wlepiała intensywnie we mnie. Jej brwi, oczy i usta ukształtowały się na zmartwienie. Martwi się o mnie? Nie ma przecież potrzeby. Dam sobie radę jak zawsze - Wyglądasz jakby wczoraj zdechł ci pies.

- Nico ma się dobrze - uśmiechnęłam się na wspomnienie swojego czarnego, małego pieska. Kocham go jak nikogo i zawsze był ze mną, kiedy potrzebowałam czyjeś bliskości - Jeden z kłów mu ostatnio wypadł, ale ma się świetnie. Wciąż biega po ogródku i gania za piłką nawet z moim bratem.

- Robisz sobie ze mnie żarty? - podniosła do góry brwi, a ja szybko i energicznie pokręciłam głową. Lubię Paulę i nigdy bym nie robiła sobie z niej żartów. Chociaż przeraża mnie to każdego dnia to nasza znajomość wkracza na nowe poziomy przyjaźni - Chcę go zobaczyć.

Podniosła się z krzesła i położyła banknot na stół. Westchnęłam głęboko i zapłaciłam za siebie. Po chwili zostałam pociągnięta w stronę jej czarnego samochodu. Uśmiechnęłam się, bo jako chyba jedyna w szkole nie przejmowała się tym jakim samochodem jeździ. Ma zwykłego golfa, który wygląda na starszego niż ja. Dlatego westchnęłam głęboko i usiadłam na miejscu pasażera z Paulą obok. Popatrzyłam na widok zza oknem, którym wciąż była kawiarnia w której przed chwilą siedziałyśmy. Jednak ciemna blondynka odpaliła auto i wyjechała z parkingu dlatego obraz się zmieniał. Z budynków na plaże.

- To auto jest najstarsze jakie znam, ale jego serce jest najbardziej wytrzymałe. Dlatego tak je kocham - zaśmiała się na koniec i zobaczyłam jak przytula się do kierownicy - Jest już nawet po wypadku, ale tego nie widać, bo jest dobrze wyklepane. Po prostu ten samochód jest niezniszczalny. Chociaż ma słabe hamulce to nadal go kocham.

Ta dziewczyna potrafi rozmawiać tylko o samochodach. Dlatego nie dziwi mnie, że przyjaźni się z Mattem. Nie raz go widziałam jak grzebał coś w masce swojego samochodu. Jeśli chodzi o zepsucia to nawet Madeline do niego szła. Mimo, że się nienawidzą to ona wiedziała, że nikt nie naprawi jej auta lepiej niż on.

Dojechałyśmy na miejsce, a ja uśmiechnęłam się, kiedy poczułam świeże powietrze. Smród w aucie jest nie do wytrzymania. Dlatego czasami zbiera mi się przez niego na wymioty. Popatrzyłam na Paulę, która uśmiecha się do mnie i po chwili podchodzi. Razem kierujemy się do mojego domu. Już od progu wita mnie Nico. Jakoś zbytnio mnie to nie dziwi, bo pewnie chce wyjść. Nikogo w domu nie ma, a Nico nie wytrzyma zbyt długo od wyjścia na zewnątrz. Dlatego skierowałam się do ogrodu, gdzie Nico od razu pobiegł dookoła ogrodu.

- Ile on ma lat? - usiadłam na plastikowym krześle ogrodowym naprzeciwko niej - Wygląda jakby miał najwyżej trzy.

- To, że ktoś jest mały nie oznacza, że jest młody. Nico ma dziesięć lat i waży ponad dziesięć kilo. Każdy uważa, że jest lekki i nigdy nikogo nie skrzywdzi. Prawda bywa okrutna - westchnęłam i oparłam się o oparcie krzesła. Nigdy nie czułam takiego zmęczenia przed jutrzejszym dniem - Zanieś mnie do łóżka.

- Nie jestem lesbijką, ale mam numer do Matta. Na pewno skorzysta - te słowa obudziły mnie jak zimna woda. Od razu wstałam i rzuciłam jej rozwścieczone spojrzenie. Później poszłam do kuchni po coś do picia.

Fucking mazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz