36. "Wiesz, że jeśli powiesz nie to i tak pójdziesz tam, gdzie cię zaproszę?

13.6K 829 51
                                    

Dwa tygodnie minęły odkąd Matt uczył mnie narządów płciowych męskich. Tydzień temu przerabialiśmy żeńskie i resztę, bo było dużo czasu, ponieważ odwołali mi większość lekcji, a Mattowi się nudziło w szkole. Dziś mamy mieć powtórkę z całości i nie wiem czy się cieszyć, bo za niedługo sprawdzian czy też smucić, bo uczy mnie czego takiego Matt. Oczywicie nasza znajomość rozrastała się przez te dni. Często jeździliśmy na plaże lub zabierał mnie gdzieś w nocy. Nie mogłam się nie zgodzić ze względu na moją umowę z Fabianem. Jednak nie żałuję tego co zrobiłam. Z Mattem miło spędza się czas. Czasami dołącza do nas Paula i Madeline. One myślą, że są na bieżąco z tym co dzieje się między mną a chłopakiem, ale żadna nie wie o wieczornych spotkaniach. I niech tak zostanie. Jednak nie wznieślimy się na poziom przyjaciel i przyjaciółka. Zostaliśmy na kolega i koleżanka.

Zadzwoniłam dzwonkiem i odeszłam kilka kroków. Odwróciłam się do tyłu rozglądając się po ogrodzie. Jakoś wcześniej nie zwracałam na niego uwagi, a szkoda, bo jest na czym oko zawiesić. Mimo tego że nie ma kwiatów to tę rolę pełnią drzewa. Ich przedni ogród to kilka drzew owocowych. Podeszłam do jednego z nich chcąc urwać jabłko. Zauważyłam całe czerwone z jednej strony, więc wydaje mi się idealne. Dlatego zaczęłam skakać. Kto by pomyślał, że jestem do tego za mała? Spojrzałam jeszcze raz do góry i zaczęłam myśleć nad tym co bym potrzebowała, aby je ściągnąć. Najlepszym pomysłem wydała się drabina, ale nie wiem gdzie ją trzymają. Drugim pomysłem jest kij, ale jakoś żaden nie leży na ziemi. Zupełnie jakby Tobias wcześniej wszystkie pozbierał. Kolejnym i jedynym wykonalnym teraz pomysłem jest po prostu wdrapanie się na gałąź. Dlatego postawiłam jedną nogę na najniższej gałęzi i... poleciałam wprost do swojego wybranego jabłka, a następnie opadłam delikatnie na ziemię. Ta... aniołem nie jestem, ale za to Matt jest silny. Dlatego nie dziwię się, kiedy widzę go gdy się odwracam. Jego uśmiech jest jasny jak słońce o poranku. Nie spoglądam wyżej w jego oczy, bo wiem, że mogę się w nich utopić. Zamiast tego siadam pod drzewem i patrzę na niego co zrobi. Wcale mnie nie dziwi, że nadal stoi jak mim.

- Powtarzamy? - spytałam, a następnie wgryzłam się w jabłko, które nie jest tak idealne jak mi się wydawało. Z drugiej strony jest zielone, ale to nie znaczy, że nadal nie jest słodkie - Pytaj.

- Mamy robić praktykę zapomniałaś? - zastygłam z jabłkiem w zębach. Jak mamy robić praktykę, kiedy mamy powtarzać? Przecież to nie jest nauka. Nic mi nie będzie mógł pokazywać ani mnie dotykać. Nie, nie zrobił mi palcówki. Jednak był blisko - Co się dziwisz? Przecież to ty tak chciałaś.

Ma cholerną rację. Nie ważne ile razy powiem mu, że chcę go zabić lub że jest głupi to on zawsze musi mieć słuszność. Zaczyna mnie to coraz bardziej denerwować. Chociaż nie powinno to tak jest. Dziś potrafię zapanować nad swoimi emocjami, ale kilka lat temu to by mu to nie uszło na sucho.

- Tutaj nie możemy tego zrobić? - odezwałam się w końcu po zbyt długiej przerwie.

- Nie, bo sąsiedzi będą się patrzeć.

Mimo że nie mają żadnych sąsiadów w obrębie kilku kilometrów, bo policja jest zbyt częstym gościem na imprezach, to i tak wstałam. Pokazałam jeszcze uśmieszek, który miał pokazywać, że niczego się nie boję, ale pewnie pokazał to, że mam ochotę go zabić. Czym się to różni? Niczym. Dlatego się powiększył, a ja zaczęłam iść w kierunku domu. Weszłam do środka i wcale mnie nie zdziwiło, że nikogo nie ma w domu. To jest akurat normalne, bo tak jest zawsze. Dlatego nie przejęłam się tym zbytnio, ale od razu powędrowałam do pokoju Matta. Chłopak szczęśliwy chyba z mojego poddania wszedł po mnie. Wcale nie przeraża mnie to, że kilka razy wysyłał mi wiadomości jakby upewniał się czy na pewno do niego przyjdę. Nawet chciał po mnie przyjechać, ale dziś jest tak piękna pogoda, że od razu mu odmówiłam.

Fucking mazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz