86.

7.6K 694 105
                                    

Usiadłam na ławce w szatni przypominając sobie dokładnie co stało się kilka dni temu. Matt odszedł ode mnie z tymi słowami i chociaż chciałam go zatrzymać to nie udało mi się to. Skubany schował się w swoim pokoju na piętrze i wezwał Chrisa, aby zawiózł mnie do domu. Chłopak miał nie wiele do gadania, bo to właśnie Matthew mówi mu co ma robić. Black wie, że Christian za mną nie przepada, więc będzie nadto chętny, abym była jak najdalej od Fils. Co najśmieszniejsze to chłopak powiedział, że to sprawa między nami i nie wie czy powinien się wtrącać. Tak, właśnie tak powiedział chłopak, który zadbał o to, abym dowiedziała się o wyjeździe Matta i została kelnerką w kawiarni, kiedy Matt się na to nie zgadzał. Ku uciesze Matthew to Christian zabrał mnie w końcu spod jego pokoju, a ja go wtedy mocno uderzyłam. Nawet nie wiem dokładnie za co, ale spodobało mi się to. Chris nawet nie próbował się na mnie wściekać, bo po prostu zrozumiał, że Matt jest mi bliższy niż myśli. W zamian za to, że to potwierdziłam zgodził się odpowiedzieć na moje jedne pytanie, które mu najbardziej odpowiadało. Pytałam się go o przeszłość, a on mi tylko powiedział, że na nazwisko ma Hale. Tak czy inaczej Matta nie widziałam od tamtego dnia. Zadbał o to, aby cały czas towarzyszyła mu Izzy, która potrafi powiedzieć, kto się do niej zbliża. Nie miałam szans. Chociaż próbowałam z nią także porozmawiać to nie udawało mi się to. Unikał mnie jak ognia.

Mimo to, mamy końcówkę maja. Oznacza to, że Fabian przegrał, ale także i wygrał. Skończyło się to na pocałunkach i wyznaniu, a przynajmniej jego, bo mi nie pozwolił nic powiedzieć, a przez telefon nie powinno się czegoś takiego załatwiać. Jednak nie skończyło się to na związku, więc jest to równoznaczne z tym, że przegrał.

Wygładza swoje ubranie ostatni raz i uśmiechnęłam się szeroko udawając, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wyszłam z szatni kierując się do kuchni. Kenia dzisiaj nie ma, ale jest Jordan, która aktualnie zajada się czymś słodkim. Nie może również obejść się bez szczerego uśmiechu w moją stronę. Wychodzę na salę i od razu kieruję się do baru, gdzie jak zawsze jest Fabian. Powinnam go o czymś powiadomić dawno temu, ale mam nadzieję, że nie będzie się na mnie gniewał jeśli powiem mu to dzisiaj.

- Musimy rozstrzygnąć nas zakład - mówię posyłając mu spojrzenie mam przez ciebie poważny problem. - Mianowicie całowałam się z Mattem...

- Wiedziałem. - Jego ręce od razu poszybowały do góry z radości. - To znaczy, że wygrałem.

- Nie do końca. - Jego ręce poleciały w dół tak samo jak jego kąciki ust. - Otóż nie jesteśmy też parą.

- Nie dziwię się jeśli nie spotykacie się. Musicie sobie wszystko powiedzieć.

- No właśnie sęk w tym że on mi powiedział, ale nie pozwolił powiedzieć sobie.

- Kiedyś przyjdzie taki czas, że mu powiesz.

Fabian spojrzał na wejście do kawiarni, a ja od razu podążyłam za nim wzrokiem. Do lokalu weszła uśmiechnięta Izzy. Od razu podeszła w moją stronę i przywitała się. Zdziwienie na mojej twarzy pojawiło się jeszcze w chwili, kiedy kiwnęła głową na stolik, gdzie po chwili przy nim usiadła. Bez chwili zastanowienia podeszłam do niej i usiadłam naprzeciwko. Dziewczyna nie spoglądała w moją stronę jakby bała się spojrzeć mi w oczy. Chociaż tak naprawdę niczego złego nie zrobiła, bo wykonywała tylko polecenia Matta, to wiem że nie jest tu w sprawie, aby mnie przeprosić. Dlatego nawet na to nie liczę.

- Chciałabym ci wytłumaczyć tylko to, że nie ważne co teraz o mnie myślisz to możesz mi powiedzieć wszystko co leży ci na sercu i poprosić o cokolwiek chcesz. - Mimo, że mówiła to do mnie to patrzyła ponad moje ramię. - Jeśli będę mogła to zrobię wszystko o co mnie tylko poprosisz. - Westchnęłam biorąc do ręki najbliższą mi serwetke. Nie wiem dlaczego, ale chcę mi się płakać. - Zrób też coś dla mnie. - Spoglądam na nią nie rozumiejąc za bardzo o co jej chodzi. - Kup sobie najpiękniejszą sukienkę jaką kiedykolwiek widziałaś, wymaluj się najładniej jak potrafisz i idź na bal z okazji zakończenia roku.

- Już mogę ci obiecać, że nie kupię najpiękniejszej sukienki jaką widziałam. - Uśmiechnęłam się blado przypominając sobie sukienkę w sklepie. Była idealna, ale nie dla mnie. - Poza tym to chciałabym jeszcze porozmawiać z Mattem przed balem. To on mnie do niego namówił.

- Ty nie wiesz? - zdziwiła się Izzy.

Spoglądam na jej twarz szukając jakichkolwiek oznak, że wszystko jest w najlepszym porządku i próbuje nastraszyć mnie swoją przerażoną miną. Jednak nie znalazłam ani jednego uśmiechu po chwili ani nie powiedziała, że nic się nie stało. Jednak widać jest tylko, że kąciki jej ust schodzą z każdą chwilą w dół. To nie jest dobry znak, a ja nie lubię kiedy dowiaduję się ostatnia.

- Czego nie wiem? - pytam patrząc na nią intensywnie. Nie mrugam, nie odwracam wzroku, ale tylko patrzę. - Czego nie wiem Isabel?

- On... - przerywa nie wiedząc co powiedzieć, więc szybko spogląda na ulotkę, która ustawiona jest na każdym stole. - Macie kawę latte w przecenie? Doskonale...

- Isabel. - Zaczynam się już lekko denerwować, co mogło się takiego stać, że ona nie chce mi powiedzieć?

- To nic wielkiego, ale... - Znowu przerywa patrząc gdzieś ponad moje ramię. Odwracam się w tamtą stronę i widzę Fabiana za ladą, który akurat nalewa klientce piwo lane.  - Nie powinnam tutaj w ogóle przychodzić. Nie powinnam ci tego mówić. Jednak jesteś moją najlepszą koleżanką i westchnieniem Matta, więc nie wiem dlaczego ci tego sam nie powiedział. Harley. - Dziewczyna bierze moje dłonie w swoje ręce i uśmiecha się niedbale jakby w ogóle nie wiedziała co ma teraz ze sobą zrobić. - On wyjechał, Harley i nie wiemy kiedy wróci. Może minąć rok, a nawet dwa lata. Równocześnie może to być miesiąc lub dwa. Nawet jutro może wrócić, ale nie wiemy w stu procentach kiedy. Wiem, że on sam powinien ci to powiedzieć, ale... - Dalej jej już nie słucham. Widzę tylko poruszające się jej usta, ale nic nie słyszę, bo w głowie obija mi się tylko jedno zdanie "On wyjechał". 

Fucking mazeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz