-Hej. My się czasem nie znamy?-Zapytał chłopak.
-Nie sądzę-odpowiedziałam i minęłam chłopaka.
-Ktoś tu nie lubi nowych znajomości-stwierdził blondyn i złapał mnie za rękę.
-Raczej nachalnych gości-powiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Nie jestem nachalny-oburzył się blondyn
-Nie wcale-stwierdziłam z ironią.
-Niech Ci będzie. Zacznijmy od nowa. Charlie jestem-przedstawił się i wyciągnął rękę.
-Elena-odpowiedziałam i odwzajemniłam gest.
-Pierdolisz? To ty? Ty jesteś córką Erica? Leo nie mówił, że jesteś taka ładna.
-Znasz Leo? Mówił Ci o mnie?
-No tak. Jejku jaki ze mnie idiota. Ja lepiej pójdę do niego, zanim coś jeszcze powiem. Na razie mała-już się odwrócił i odchodził w stronę domu, ale dotarło do mnie co do mnie powiedział.
-Mała to może być twoja pała-krzyknęłam w stronę chłopaka.
Zatrzymał się, odkręcił i na mnie spojrzał.
-Wcale nie jest taka mała. Chcesz to możesz sprawdzić!
-Gdybyś był tu, a nie tam, dostał byś w ryj Charlie!
-Ty chyba już dostałaś!-Krzyknął i pokazał na swój policzek w tym miejscu gdzie ja miałam siniaka u siebie.
Uśmiechnął się głupio i poszedł. Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Chwilę później stała przy mnie Tilly.
-Coś się stało?-Zapytała szesnastolatka.
-Nie. To nic takiego. Odechciało mi się spaceru.-Oznajmiłam i chciałam iść.
-Czekaj. Może zapalisz?
-W sumie czemu nie. Czyli po co właściwie poszłaś?-Zapytałam.
-Po ogień i jeszcze jednego fajka od Leo. Tylko nie mów nikomu, że palę, mama chyba by mnie zabiła.
-Dziewczyno, spokojnie. Po za tym nie musiałaś się fatygować, bo ja mam swoje.
-A ja specjalnie prosiłam Leo. Tylko jak coś to nic nie wiesz. Będzie przypał, jak kto kolwiek się dowie, że on daje mi używki.
-Ok. To chodź zajaramy, a tego drugiego zostaw dla siebie-powiedziałam i usiadłam na skrawku chodnika.
-Tu chcesz palić?-Zapytała przestraszona dziewczyna.
-No a gdzie? Przestań nie będziemy się chować, jakbyśmy miały po dziesięć lat to rozumiem, ale mamy szesnaście. Siadaj i nie marudź-powiedziałam po czym wyjęłam fajki i odpaliłam jednego.
-W sumie to może być spoko-powiedziała ucieszona, jakby właśnie zrobiła coś 'BAD'.
Po chwili powtórzyła mój gest i siedziałyśmy tak w ciszy.***
Wróciłyśmy do domu. Udałam się do swojego pokoju i zdjęłam kurtkę. Pomyślałam, że pójdę do Leo, żeby nie było między nami spięcia. Nie wiedziałam gdzie ma pokój, więc zeszłam na parter. Zastałam tam Victorię.
-O Elena. Jeszcze nie śpisz?-Zagadnęła mnie.
-Spałam całą drogę tutaj-odpowiedziałam zmieszana.
-No to powiedz jak Ci się podoba Twój kąt?-Zapytała z uśmiechem kobieta.
-Jest naprawdę mega, ale obawiam się, że to za dużo dla mnie samej-odpowiedziałam zawstydzona.
-Jak byś chciała to możesz zmienić wystrój-zaproponowała.
-Nie. Jest naprawdę ślicznie-uśmiechnęłam się.
-Cieszę się, że ci się podoba. Żeby cię pocieszyć dodam, że Leondre i Matilda, mają kino domowe na piętrze i dla nich to za mało-zaśmiała się Victoria.
-No to chyba wolę ten mój pokój-powiedziałam.-A powiedziałaby mi pani gdzie swój pokój ma Leo?-Zapytałam niepewnie.
-Wejdź na piętro i znajdź drzwi z tabliczką "Pan Życia". Uprzedzając twoje pytanie, tak mój syn uwielbia siebie-wytłumaczyła Victoria, na co ja się uśmiechnęłam.
-Dziękuję-rzuciłam szybko i ruszyłam szukać pokoju Leo.
Kiedy znalazłam te drzwi, to cały czas patrzyłam na ten napis: "Pan Życia". Zastanawiałam się wejść czy nie? Może on już śpi? W sumie nie powinien, bo ten cały Charlie do niego przyszedł.
Właśnie miałam zapukać, kiedy drzwi się otworzyły, a w nich zobaczyłam Charliego.
-Elena?-zapytał i spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha.-Masz gościa Devries-tym razem zwrócił się do Leo.
Nie wiedziałam czy mam coś powiedzieć czy być cicho. Chwilę później w drzwiach pojawił się Leo.
-A któż to mnie zaszczycił obecnością?-Zapytał mnie.
-Daruj sobie. Chciałam pogadać-oznajmiłam.
-To ja już pójdę-powiedział Charlie.-Cześć wam. A no i Elena sory za te nasze poznanie się.
-Nie ma sprawy. Cześć-odpowiedziałam, a Leo stał w milczeniu.
Charlie zniknął z pola widzenia, a ja weszłam do pokoju Leo. Usłyszałam zamykanie drzwi i odkręciłam się w stronę chłopaka, który był już bez koszulki. Nie powiem, że nie bo wyglądał...
Nie! Stop El! Ogarnij się i myśl jak człowiek poczytalny.
Wyglądał przyzwoicie.
-A więc słucham-zaczął naszą rozmowę brązowooki.
-Chciałabym zacząć wszystko jeszcze raz-powiedziałam zdecydowanie.
-Jeszcze raz powiadasz?-Zapytał chłopak i rzucił się na łóżko.-Jak usiądziesz obok mnie to pogadamy-zaszantażował i podniósł się do pozycji siedzącej.
-Ok.-Podeszłam i usiadłam obok.-A więc możemy zacząć od nowa? Tylko dla jasności, nigdy nie będziemy rodzeństwem.
-To nawet i lepiej. A więc sztama?
-Jasne.
-Mogę Ci coś powiedzieć?-Zapytał, a ja kiwnęłam głową na znak zgody.-Śmierdzisz fajkami.
-Pieprz się Leondre-powiedziałam i chciałam wstać, ale on złapał mnie lekko za rękę.
-Z tobą?-Zapytał i odrazu dał mi sygnał, że muszę zareagować.
Chciałam go uderzyć, ale on złapał moją rękę i chwilę później trzymał już obie, wisząc nade mną. Nie wiedziałam nawet kiedy to się stało.
-Puścisz mnie?-Zapytałam wkurzona.
-A nie uderzysz mnie?-Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Nie uderzę.-Starałam się brzmieć wiarygodnie.
-Obiecujesz?-Zapytał z miną niedowiarka.
-Obiecuję!
Teraz już nie mogłam go uderzyć, zawsze dotrzymywałam danej obietnicy i tym razem też tak musiało być.
-Ok-powiedział szybko, pocałował mnie w policzek i puścił.-Możesz już iść.
Nie dotarły do mnie jego słowa i leżałam tak chwilę, po czym usiadłam, ale dalej byłam w szoku, po tym co zrobił. Nagle jednak z myśli wyrwał mnie jego głos.
-Co z Tobą? Zakochałaś się?
-Pierdol się-powiedziałam, pokazując mu przy tym środkowy palec i wyszłam, zatrzaskując drzwi.
***
PaniX.

CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fanfiction"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią