Po całym zdarzeniu przed szkołą milczałam, nie wiedziałam jak się zachować, co powiedzieć. Leondre siedział obok mnie czasami na mnie spoglądając, a Matilda miała zaciesz i o wszystkim mówiła swojej mamie, która co chwilę zerkała na nas we wstecznym lusterku. Dosłownie byłam bardziej zawstydzona niż przy wszystkich ludziach ze szkoły.
-Zamknij się Matilda!-Wybuchnął Leo, kiedy ta zaczęła wspominać o innych sytuacjach kiedy nas widziała razem.
-Leondre Antonio Devries nie podnoś głosu w moim samochodzie-skarciła go Victoria.
-To niech ona się zamknie, my z El nie życzymy sobie, żeby ktoś opowiadał szczegóły naszego życia prywatnego-odpowiedział nadal wkurzony Leo.
-Jejku gdyby to było prywatne to bym tego nie widziała. Wiadomo co by tam zaszło gdybym nie weszła...
-Matilda!-Tym razem ja się wtrąciłam.
-Daj spokój El taka prawda, gdybym ja tam nie weszła byłabyś kolejną wyru...-Nie skończyła.-Przepraszam, zaliczoną przez Devriesa z naszej szkoły.
-Tilly, dziecko jak ty się wyrażasz?-Skarciła ją Victoria.
Leo siedział wmurowany, nie wiem czemu. Przeanalizowałam słowa Matildy i wtedy do mnie dotarło, aż miałam łzy w oczach: "kolejną", jestem "kolejną" dziewczyną, naiwną laską. Nie, ja musze ochłonąć. Nie sluchałam dalszej rozmowy, która prowadzili, wiem, że Leo też coś mówił, ale ja patrzyłam w okno i nadal słyszałam "byłabyś kolejną...zaliczoną przez Devriesa". Zaczęłam płakać. Znowu ryczałam jak idiotka. Przez niego.
Jejku Leondre jak ty potrafisz zawrócić dziewczynie w głowie.
***
Dziesięć minut później wjechaliśmy na podjazd. Nie chciałam teraz rozmawiać z nikim, więc wyszłam szybko z samochodu i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Pobiegłam do domu i prosto do swojego pokoju mijając tatę na korytarzu.
Chwilę później już leżałam na łóżku, a z moich oczu trysnęły łzy. Czułam się źle i to nawet bardzo źle. Czy ja naprawdę muszę mieć takiego pecha w życiu? Jednak myślę, że chyba nie warto tak reagować, jeśli nie znam prawdy.
Wytarłam łzy, wstałam z łóżka i poszłam do pokoju Leondre.
Stwierdziłam, że nie będę pukać bo po co? Weszłam szybko i tylko poczułam jak drzwi się od czegoś, a raczej kogoś odbiły się, bo już po chwili usłyszałam głośne "ała". Weszłam i zobaczyłam Leondre siedzącego na podłodze trzymającego się za głowę. Zamknęłam drzwi i odrazu przysiadłam przed nim.
-Nic Ci nie jest?-Zaczęłam, bo nie wiedziałam co powiedzieć.
-Mi nie, ale Tobie zaraz coś będzie-powiedział patrząc mi w oczy i rzucił się na mnie dosłownie, a ja oparłam się o drzwi za mną.
Można się już tylko domyślać co zrobił ten idiota. Pocałował mnie, napierając całym sobą tak, że nie mogłam sie ruszyć. Objęłam go nogami w pasie, a on wsunął rękę pode mnie i złapał mnie dość mocno, a następnie wstał, przy tym nie odrywając się od moich ust. Po chwili leżeliśmy na łóżku, nadal nie przerywając tego pocałunku. Leo po chwili zaczął masowac moje udo jedną ręką, a druga nadal przyciskał mnie do siebie. Następnie zszedł pocałunkami do mojej szyi, uprzednio przygryzając moją dolną wargę. Najpierw lekko przygryzał i składał mokre pocałunki na mojej szyi, a później zaczął kąsać i ssać skórę. Wtedy doszło do mnie, że robi mi malinkę, a przy okazji staję się "kolejną".
-Leo przestań!-Krzyknęłam próbując odepchnac go od siebie.
-Zrobiłem coś nie tak?-Odrazu zareagował i usiadł obok mnie, a ja powtórzyłam jego gest.
-Ja po prostu...My musimy porozmawiać-oznajmiłam.
-Okay. W sumie właśnie szedłem do Ciebie, bo chciałem zapytać o kilka spraw.
-Tak? To dlaczego nie przyszedłeś?
-Uprzedziłaś mnie słońce i znokautowałaś-uśmiechnął się, a ja znowu się rozpłynęłam.
Czemu Ty jesteś taki idealny idioto?!
-A więc czemu byłaś zła?-Wyrwał mnie z zamyśleń głos chłopaka.
-Pytasz czemu byłam, a raczej jestem zła?-Nie odpowiedział tylko skinął głową.-Leondre jestem "kolejną" do kolekcji! Czyż nie tak powiedziała Matilda?!
-Nie jesteś "kolejną". Nigdy by nawet mi to przez myśl nie przeszło...
-Ale ile ich było Leondre?-Przerwałam mu.
-Gdybym powiedział, że mam 17 lat i jestem prawiczkiem skłamałbym, ale słońce, to że ludzie myślą, że było ich wiele to moja zasługa. Chciałem być popularny, trzymać się z ludźmi na poziomie i to nie dzięki Charliemu, bo on zawsze był lubiany i znany, a ja mam trudną przeszłość słoneczko. Rozumiesz?-Skończył swoją wymówkę i patrzył na mnie z widoczną skrucha.
-Czyli to tylko blef? Kłamstwo na potrzeby popularności?-Pytałam dalej.
-Tak! W moim życiu była tylko jedna taka, z którą spałem i później żałowałem. Nawet tego nie pamiętam...
-Dobra. Przestań już.
-To jak? W porządku?-Zapytał z nadzieją w głosie.
-Tak! W porządku-uśmiechnęłam się zmieszana.
-Jeju ale ulga-odetchnął.-A więc na czym my to...
-Nie zapędzaj się tak-przerwałam mu i wstałam z łóżka.-My nawet nie jesteśmy parą Leo-oznajmiłam i wyszłam z jego pokoju uśmiechając się triumfalnie.
Punkt dla mnie Leondre.
***
PaniX.
CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fanfiction"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią