" Byliśmy prawie przy moim domu, kiedy nagle, ktoś z tyłu złapał mnie za ramię."
Odwróciłam się i zobaczyłam tą blondynkę co dzisiaj się z nią klóciłam. Nawet nie wiedziałam jak ma na imię. A ona mnie teraz zaczepia.
-Elena?-Zapytała.
-Tak mam na imię-odpowiedziałam.-A ty to?
-Anastasia.
-Ok. A więc słucham.
-Czy ty nie jesteś z Leo?-Zapytała, a Charlie spojrzał wtedy zdziwiony.
-Tak jestem, chyba się już przekonałaś-odpowiedziałam.
-Jesteś z Leo?-Zapytał Charls.
-Tak-rzuciłam szybko.-To znaczy nie. Później ci wytłumaczę.
-Nie jestes z Leondre?! Wiedziałam, że coś jest nie tak.
-Ja pierdole nie wtrącaj się w to co jest po między mną i Leo!-Krzyknęłam.
-Mam się nie wtrącać w to, że gdyby nie ty, to Leondre byłby ze mną?!-Oburzyła się blondynka.
-A co ja takiego zrobiłam?-Nie przemyślałam mojego pytania.
-Kurwa, jesteś z nim.
-Jak ładna to pozdrów. A no tak, a tobie chuj do tego. Chodź Charlie.-Pociągnęłam blondyna za rękę.
-Co to ma być?-Zapytał Charlie.
-Nic-odburknęłam i szłam dalej.
-Jak to nic?-Blondyn chyba się wkurzył.
-Nic Charlie. Po prostu nic.
-Do cholery to o co jej kurwa chodziło?
-O to, że pomogłam Leo wyplątać się z chorej sytuacji z nią i powiedzieliśmy, że jesteśmy razem-powiedziałam na jednym wdechu.
-I uwierzyła wam na słowo?
-Kurwa, a co to przesłuchanie?
-Po prostu pytam.
-Leo mnie pocałował! Zadowolony?
-Co kurwa zrobił?
-To co słyszałeś.
-Zabiję go-powiedział i pobiegł do mojego domu
Ruszyłam za nim. Weszłam do środka i zobaczyłam czy w ogóle ktoś jest w domu oprócz tych u góry.
Wbiegłam na górę, skierowałam się do pokoju Leo i zobaczyłam Tilly stojąca w drzwiach. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że Lender trzyma Charlsa przy ścianie.
-Wyjdźcie stąd!-Krzyknął Leo.
-Nigdzie nie idę. Kłócicie się o coś związanego ze mną.
-Wypierdalaj!-Krzyknął Charls w moją stronę, a Leo go puścił i zamknął drzwi.
Popłakałam się. Nawet nie wiem dlaczego. Usiadłam pod drzwiami pokoju Leondre, a Tilly wtedy mnie przytuliła.
-Nie płacz El-próbowała mnie pocieszać.
-Już nie płacze-oznajmiłam i wytarłam łzy.
-No i tak ma być. Ja idę do siebie, jak chcesz to chodź.
-Nie, ja poczekam aż oni skończą.
-Ok.
Dziewczyna zniknęła z pola widzenia, a ja znowu zaczęłam płakać i znowu nie wiedziałam dlaczego. Położyłam się pod drzwiami chłopaków i nawet nie zauważyłam w którym momencie usnęłam.
***
Pov Leo
Otworzyłem drzwi od pokoju po kilku godzinnej rozmowie z Charliem i zobaczyłem tam skuloną Elenę.
-Ej Charlie Twoja przyszła dziewczyna śpi przed moimi drzwiami-powiedziałem do blondyna, z którym wszystko wyjaśniłem.
-Serio?-Chłopak wstał i podszedł do mnie.
-Jak widzisz.
-Zanieś ją do jej sypialni, ja muszę już iść, moja mama napisała do mnie-wytłumaczył się Charls.
-No dobra. Spróbuję-zaśmiałem się.
-Nie przesadzaj, ona jest lekka.
-Dobra już ją biorę.
-To ja lecę. Tylko bez żadnych gierek.
-Ok. To na razie.
-Na razie.
Charlie ominął dziewczynę i poszedł. Wziąłem Elenę na ręce, a ona wtuliła się we mnie. Zaniosłem ją po schodach do jej pokoju i położyłem El na jej łóżku.
Przykryłem ją i sam usiadłem obok niej. Byłem na wpół leżąco i tak się jej przyglądałem.
Pov Elena
Poczułam ruch obok siebie na łóżku, ale nie otworzyłam oczu, bo miałam po prostu świadomy sen i ciężko było mi się tak po prostu obudzić.
Pov Leo
-Wiesz, że gdybym wiedział wcześniej, tam w Cardiff, nie pozwoliłbym na to?
Pov Elena
-Wiesz, że gdybym wiedział wcześniej, tam w Cardiff, nie pozwoliłbym na to?-powiedział czyjś głos.-Jesteś taka krucha. Udajesz twardą, a tak naprawdę cierpisz słoneczko-ten ktoś kontynuował, ale wtedy już go rozpoznałam, to był Leo.
Pov Leo
-Jesteś taka krucha. Udajesz twardą, a tak naprawdę cierpisz słoneczko-kontynuowałem wypowiedź.
Patrzyłem tak na nią dłuższą chwilę, ale w końcu stwierdziłem, że muszę już iść. Mam jeszcze coś do załatwienia, a jest już dziewiętnasta.
-Pamiętaj El, ty jesteś jak słońce, święci chociaż są chmury. Zawsze dasz sobie radę i Charlie będzie Cię w tym wspierał. Szkoda, że ja nie będę mógł.-Powiedziałem i złożyłem na jej czole lekki pocałunek zapewniający bezpieczeństwo i wyszedłem.
Pov Elena
-Pamiętaj El, ty jesteś jak słońce, święci chociaż są chmury. Zawsze dasz sobie radę i Charlie będzie Cię w tym wspierał-usłyszałam znowu po jakimś czasie głos Leo, ale tym razem pocałował mnie jeszcze w czoło.
Chwilę po tym otworzyłam oczy i nikogo obok mnie nie było. W ogóle nie wiedziałam jak się tu znalazłam. A ta sytuacja musiała być tylko zwykłym snem. Chociaż bardzo realistycznym. Nie chciałam wstawać wiec po jakimś czasie znowu odpłynełam.
***
PaniX.
![](https://img.wattpad.com/cover/102967450-288-k140911.jpg)
CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fanfiction"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią