"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..."
*zabraniam plagiatów
*wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią
Byłam już gotowa do spania, ale stresowałam się jutrzejszym dniem. Moje siniaki były mało widoczne więc jutro nie będę się szczególnie zakrywać. Dobrze, że w nowej szkole będzie Charls, Chloe i Tilly. A co z Leo? Od czwartku trzyma się na uboczu. Nie zakończyliśmy rozmowy i nadal nie wiem czemu Devries był zawieszony. Może to i lepiej. Czasami wydaje mi się, że to przez to, że codziennie wychodzę gdzieś z Charlsem.
***
Wstałam wcześniej rano, żeby zdążyć się ogarnąć. Wzięłam prysznic na rozbudzenie, wykonałam poranne czynności i poszłam zrobić makijaż. W szlafroku i z ręcznikiem na głowie udałam się do swojej garderoby w celu ubrania się. Wybrałam to:
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Lubię chodzić w wysokich butach i nie sprawia mi to problemu. Nie powinnam się tym szczególnie wyróżniać, w końcu to szkoła średnia, większość dziewczyn chodzi w takich butach i podobnych strojach.
Zapakowałam zeszyty, bo książki będę dzieliła albo z Chloe albo z Tilly. Uczesałam włosy w luźny kucyk i byłam gotowa. Nie chciałam teraz nic jeść, więc zeszłam tylko na parter w celu przywitania się i poczekania na Tilly, bo to z nią idę do szkoły, gdzie jest około dwadzieścia minut drogi. Byłam tam ostatnio z Charlsem.
***
Stałyśmy z Tilly przed szkołą i czekałyśmy na Chloe. Czułam się dziwnie bo wszyscy na mnie patrzyli. Sine miejsce na twarzy zakryłam dokładnie makijażem wiec na pewno nie chodzi o to. A to, że jestem nowa nie powinno dawać powodów do gapienia się. Nagle obok nas przeszedł Devries z jakąś blond laską. Kiedy odeszli trochę dalej, to Leo spojrzał na nas i szepnął żebyśmy pomogły. Zdezorientowana stwierdziłam, że mu pomogę, bo w sumie nic nie stoi na przeszkodzie. Podbiegłam do niego i złapałam go za rękę.
-Co ty robisz?-Zapytała oburzona dziewczyna, która się go uczepiła.
-Odciągam Lendera od ciebie-powiedziałam z uśmiechem.
-Lendera?-Zapytał Leo.
-Tak Lendera, a teraz chodź-odpowiedziałam.
-Nigdzie nie zabierzesz mojego chłopaka!-Krzyknęła dziewczyna.
-Twojego chłopaka? Chyba się zapomniałaś-stwierdziłam.
-No chyba nie!-Próbowała się kłócić.
-Myślę, że tak zważywszy na to, że Leo to mój chłopak-powiedziałam stanowczo.
-Tak?-Zapytali jednocześnie Leo, ta laska co próbuje się kłócić i Tilly, która przysłuchiwała się całej sytuacji.
-Tak kochanie-zwróciłam się do Leo i spojrzałam na niego.
-A no tak-palnął chłopak.
-Udowodnij-powiedziała blondi.
-Jak?-Zapytałam zdezorientowana i znowu spojrzałam na Leo, a on na mnie.
Patrzyliśmy tak długo na siebie, aż w końcu Leo...