Sobota, to dzisiaj ich zobaczę. Mimo to nie czuję się szczęśliwa. Czuje się winna temu, że ich zamartwiam. Nigdy nie chciałam, żeby ktoś martwił się z mojego powodu. Nienawidzę tego uczucia. Ludzie powinni mieć wyjebane na moje uczucia, na mnie i na wszystko co wiąże się z tym, że oni będą się martwić o mnie.
Siedzę tak od rana. Przyszłam od razu po śniadaniu. Z nerwów zjadłam dzisiaj śniadanie, co z tego, że bylo to tylko jabłko. Ważne, że zjadłam w końcu. Nauczyłam się nie jeść, a mimo to jestem gruba i brzydka. Nikt mi nie wmówi anoreksji, bo wiem co przeżywam i to nie jest anoreksja, bo anorektyczki mają same kości i skórę.
Charlie mówił, że mam zapadnięte policzki i wszędzie wystające kości.
Nie jestem chora. Nie jestem. Nie jestem chora. Próbują mi to wmówić.
Leo nie mógł na mnie patrzeć.
Boli mnie, to że Leo się obwinia. Nic nie jest jego winą, a on tak uważa.
Nie wiem co mu powiem jak tu przyjedzie. Nie wiem co zrobię, kiedy go zobaczę, ale na samą myśl mi słabo i chyba mnie mdli. Tak na pewno mnie mdli.
***
Godzina siedemnasta, a ich nie ma. Może się zgubili? Albo wcale nie przyjadą. Nie chcę dłużej tu być z myślą, że oni uwazaja mnie za chorą. Nie chcę, żeby kot kolwiek wiedział. Nikt nie może wiedzieć.
Stwierdziłam, że powinnam poćwiczyć przynajmniej chwilę. Jakieś brzuszki czy coś. Położyłam się na podłodze i zaczęłam liczyć. Meczylo mnie to, ale potrzebowałam tego, żeby już nie tyć. Najpierw jeden. Dwa. Trzy. Aż w końcu ktoś zapukał do drzwi. Położyłam sie szybko na łóżku i udawalam, że śpię. Nigdy nie wiadomo kto to. Drzwi się otworzyły, bo było słychać skrzypienie, ale nikt się nie odezwał. Ktoś wszedł, zamknął drzwi i się zatrzymał. Nie wiedziałam kto to może być.
-Charlie, ona chyba śpi-usłyszałam Leo, a moje serce o mało nie wyskoczylo mi z piersi.
Usiadłam i spojrzałam na nich. Nie zauważyli tego. Rozgladali się po pokoju.
-To na pewno ona? W życiu bym nie pomyślał, że Elena może mieć taki ponury pokój. Po za tym...Ej, to bolało-powiedział chłopak, kiedy dostał od Leo w ramie.
Brunet patrzył na mnie i nic nie mówił.
-To ona Charlie. Spójrz.
Obaj już na mnie patrzyli i się nie odzywali. Ta scena musiała wyglądać dziwnie, ale ja sama nie wiedziałam co zrobić. Patrzyłam na nich i byłam szczęśliwa, ale to co widziałam w ich oczach, to co pokazywały ich wyrazy twarzy, świadczyło o tym, że nie mogą na mnie patrzeć, nie potrafią.
Masz anoreksje Eleno.
Moja podświadomość przyznawala im rację, a ja zaczynałam w to wierzyć. Dziwne jak bardzo niektóre osoby mogą na Ciebie wpłynąć. Dziwne jak bardzo wpłynął na mnie Charlie i Leondre. To oni robią wszystko, żeby wyciągać mnie z tego w co weszłam.
-Tęskniłam.
Tylko na tyle cię stać? Nie widziałaś ich prawie pięć miesięcy i potrafisz tylko tyle powiedzieć? Idiotka.
Jestem idiotka. Wiem to. Wiem też, że pierwszy ruch należy do mnie.
-Ja też-powiedzieli obaj w tym samym czasie.
Wstałam powoli, bo chciałam ich przytulić, ale kiedy podchodzilam, Leo się odwrócił ode mnie.
-Nie podchodź. Nie moge patrzeć na to co zrobiłaś ze swoim ciałem. Zniszczyłaś się, a ja się do tego przyczynilem. To moja wina-mówił brunet, a ja momentalnie zaczęłam płakać.
Charlie do mnie podszedł i przytulił. Widziałam, że dla niego to ciężkie, ale wiedziałam też, że chce mi pomóc. Leondre też chciał. Chce i pomoże, ale jest dla niego to trudne i to widać.
-Daj mu chwilę-odezwał się blondyn odrywając mnie od siebie.
-Nie proszę go o to, żeby zaakceptował mój wygląd. Niech zaakceptuje mnie, jako osobę-wyjaśniłam.
-To ciezkie El. To nie jestes ta sama ty. Potrzebujesz pomocy-stwierdził Charlie.
-Charlie? Czy ja naprawdę mam anoreksje? Czy to tak wygląda?-zapytałam.
-Kochanie. Wyglądasz okropnie, nawet przez video chat wygladalas lepiej. Mi też jest ciężko, bo nie widzę już tej samej Eleny co kiedyś. Tamtą Elene zastąpiła nową, zdesperowana Anorektyczka, która musi jak najszybciej zniknąć.
-Zniknie, ale musisz mi pomóc.
-Pomogę.-Zapewnił chłopak.
-My pomożemy.-Usłyszałam Leondre, który pojawił się za blondynem.
Charlie się przesunął, a Leo podszedł bliżej. Spojrzał na mnie od góry do dołu. Uśmiechnął się smutno i swój wzrok przesunął na moje oczy.
-Tylko oczy masz te same. Smutne i czerwone od płaczu.
-Oczy się nigdy nie zmieniają, dlatego warto zakochać się w oczach, bo na zawsze zostaną takie same. Ja Twoje kocham najbardziej.
-Tesknilem i nie zapomniałem. Nie mogłem. Nigdy więcej nie każ mi obiecać takich rzeczy.
-Nigdy więcej.
Natychmiast po tych słowach zostałam zamknięta w szczelnym, delikatnym uścisku. Leo chyba bał się, że coś mi zrobi, bo ewidentnie był bardzo ostrożny.
Staliśmy tak długo, a ja znowu dałam upust emocjom. Nareszcie wszystko się ułoży. Jestem przekonana, że wszystko będzie dobrze. Bo gorzej już nie będzie. Może być tylko lepiej.
***
PaniX.

CZYTASZ
Fuck Naive Hopes |L.D|
Fanfiction"Przecież mogło być tak pięknie... Nie, wróć nigdy nie mogło być pięknie... Byłam... Jestem... Będę... Skazana żyć na dnie Pieprzonych Naiwnych Nadziei..." *zabraniam plagiatów *wszelkie podobieństwo do innych fanfiction nie jest kopią